W dniu Wszystkich Świętych na Rynku Gównym odbył się protest w sprawie dramatycznej sytuacji uchodźców koczujących od tygodni na granicy polsko-białoruskiej. Zapalono zielone znicze, z któych utworzono hasło "SOS".
Reklama
Starsi i dzieci - dziesiątki uchodźców koczują w koszamrnych warunkach na granicy polsko-białoruskiej. Polksa Straż Graniczna wywozi ich do lasu i wypycha z powrotem na Białoruś. Kolejne osoby giną na granicy z wyziębienia i głodu.
W ich sprawie odbył się 1 listopada protest na Rynku Głównym. - To jest data wymowna. Dzień myślenia o śmierci, o bliskich. Skupiamy swoją uwagę na trudnych tematach, wspominamy tych, których z nami nie ma. I w takim dniu chcemy zatrzymać się myślą i przy tych ludziach, którzy cierpią i umierają granicy. - mówiły aktywistki z inicjatywy "Rodziny bez granic", które współorganizowały protest w obronie uchodźców.
Reklama
- Oficjalne dane mówią o 9, które już zmarły. Ile ich będzie, jeśli im nie pomożemy? Idzie zima. To wyrok śmierci dla ludzi koczujących na granicy - mówili organizatorzy protestu.
Na koniec kilkadziesiąt osób utworzyło wielki napis "SOS" z zielonych zniczy.