Pod Wawelem od lat bije się na alarm, ostrzega i informuje. Jest źle, to prawda, nawet bardzo źle, ale w wielu małych miejscowościach Małopolski i Śląska powietrze jest jeszcze bardziej zanieczyszczone. Tylko nikt tego wcześniej nie badał. Teraz bada Airly – krakowski startup, który rewolucjonizuje właśnie system smogowych pomiarów w Polsce. Coraz trudniej udawać, że wszystko jest w porządku.
Airly powstał z niczego. Dwa lata temu czwórka studentów AGH wymyśliła sobie, że fajnie byłoby badać stan zanieczyszczeń w konkretnych miejscach, przy własnym domu, na trasie spaceru, przy szkole, czy parku. Z danych inspektoratu środowiska można odczytać tylko ogólny obraz, tego, czym oddychamy. W Krakowie jest kilka stacji pomiarowych, a przecież poziom zanieczyszczeń bywa różny nawet w punktach oddalonych od siebie o kilkaset metrów.
Studenci zaprojektowali więc proste, tanie w produkcji urządzenia pomiarowe (testowali je przez wiele miesięcy przy alejach trzech wieszczów – wyniki pokrywały się z urządzeniami WIOŚ-u), stworzyli stronę www i aplikację, pozwalającą na odczyt danych z czujników, znaleźli inwestora i… zaczęli rewolucję.
Głośno o Airly zrobiło się niespełna rok temu, Firma rozdała krakowianom 73 czujniki. Stworzyły one sieć, dzięki której można dokładnie określić, w której części miasta, w danym momencie, zanieczyszczeń jest więcej, a gdzie bez obaw można wyjść na spacer. Na stronie internetowej i w aplikacji można też znaleźć smogowe prognozy na najbliższe 24 godziny.
W Krakowie czujniki były darmowe, władze wielu innych polskich miast zdecydowały się zapłacić za monitoring powietrza. Koszt jednego urządzenia to niespełna 1500 złotych, do tego doliczyć trzeba abonament – 50 złotych miesięcznie za włączenie do systemu. Chętnych nie brakuje – w całej Polsce zainstalowano już 600 małych smogometrów.
Niemal natychmiast okazało się, że zanieczyszczenie powietrza, to nie domena wielkich miast. W małych miejscowościach bywa znacznie gorzej.
Wiktor Warchałowski, Airly:
Bardzo wiele miejscowości w Małopolsce i na Śląsku ma dużo gorsze powietrze, niż Kraków. Tylko, że nigdy wcześniej się o tym nie mówiło, bo nikt zanieczyszczeń nie mierzył. Kolega zainstalował kiedyś w Oświęcimiu nasze urządzenie i bardzo się zdziwił. Stężenia były dwukrotnie wyższe, niż w Krakowie.
To na razie wnioski poparte jedynie obserwacją, konkretne dane z pomiarów czekają na poważne opracowanie. Materiału jest bardzo dużo. Dane można śledzić na bieżąco tutaj