Gazeta Wyborcza próbowała ustalić ile zarobił personel medyczny na dodatkach związanych z walką z COVID. NFZ udostępnił tylko zbiorcze dane, nie chciał podawać konkretnych wynagordzeń. Wiadomo jednak, że pensje wzrosły dwu, trzykrotnie. Dziennikarze dają przykład ordynatora z pensją 45 tysięcy złotych.
Reklama
Od listopada ubiegłego tylko na płace dla personelu medycznego z pacjentami COVID-owymi - poza standardowymi pensjami w województwie małopolskim NFZ przekazał 376 mln zł.
Gdy jesienią ubiegłego roku liczba osób zakażonych wirusem COVID-19 gwałtownie rosła i brakowało miejsc w szpitalach, minister zdrowia zdecydował o wysokich podwyżkach płac dla personelu medycznego.
Jak wylicza Gazeta Wyborcza od 1 listopada np. lekarze pracujący na umowach o prace dostawali dwa razy więcej pieniędzy, a ci zatrudnieni na kontraktach dodatkowo mogli w szpitalach zarobić maksymalnie 15 tysięcy złotych. Tyle tylko, że mogli to zrobić w kilku placówkach. Te specjalne dodatki zostały zniesione od 1 czerwca.
Reklama
Jak twierdzą rozmówcy Gazety, w tych ostatnich miesiącach wystarczyło w trybie kontraktowym wziąć dyżury w różnych szpitalach, żeby w każdym dostać maksymalnie 15 tys. zł.
Dziennikarze dają też przykład ordynatora intensywnej terapii powiatowego szpitala w ościennym województwie, który zarabiał miesięcznie 45 tysięcy złotych.
Szpital Uniwersytecki w Krakowie, w czasie obowiązywanie dodatkków covidowych wypłacił dodatkowe wynagrodzenia na kwotę 56 mln zł, szpital Jana Pawła II – 22 mln zł, Uniwersytecki Szpital Dziecięcy – 20 mln zł, Krakowskie Pogotowie Ratunkowe – 18, 6 mln zł a Szpital im. J. Dietla w Krakowie – 18,5 mln zł.