Ostatni działający zakład naprawy parasolek, jeden z nielicznych istniejących maglów, czy bar mleczny, gdzie minister zajadał symboliczną pomidorową z pieprzem - to tylko niektóre punkty w nowohuckiej mapie “TUTAJ”, która właśnie ujrzała światło dzienne. Jej autorzy, nie godząc się z wymieraniem lokalnego handlu i usług, pokazują nowym mieszkańcom dzielnicowe biznesy. Akcja już odbiła się szerokim echem.
Pamiętam, gdy z koleżanką robiłyśmy film o pani Alicji, która prowadziła sklep spożywczy przy ulicy Krowoderskiej. Mimo że kojarzyła ją większość okolicznych mieszkańców, a jej lokal stał się przez lata czymś znacznie więcej niż tylko punktem handlowym, zlikwidować działalność. Chociaż sama zrobiła zakupy w sieciówce tylko raz, z sieciówkami przegrała. Pamiętam, jak przykro nam było żegnać jej sklep, chociaż dopiero go poznałyśmy. W redakcji padł wtedy, po części słuszny argument: czyja to wina, jak nie samych klientów? (A właściwie jego braku). Dlatego cieszę się, że w Nowej Hucie, obecnie mojej własnej dzielnicy, grupa aktywistów wymyśliła akcję, która ma zatrzymać falę takich przykrości.
Na razie 47 adresów
Chodzi o projekt TUTAJ, w ramach którego Stowarzyszenie B1 (to Ci od Nowohucianki i Nowej Huty-Zdrój), na podstawie zgłoszeń mieszkańców i przy wsparciu miasta Kraków, stworzyło handlowo-usługową mapę Nowej Huty. Można ją znaleźć na stronie internetowej www.tutaj.me, wersja drukowana czeka w tutejszych księgarniach, kawiarniach i barach mlecznych. Na razie zawiera 47 punktów, które najczęściej pojawiały się w propozycjach. Po nowym roku mapa zostanie zaktualizowana, ponieważ autorzy zostali zasypani kolejnymi zgłoszeniami.
Mapa jest wyjątkowa nie tylko ze względu na sam cel, ale także dlatego, że można w niej wyłapać prawdziwe perełki. W ramach projektu powstają o nich krótkie filmy. I tak, możecie poznać na przykład Małgorzatę Jagiełło, która od lat 70-tych naprawia na osiedlu Szkolnym parasolki. Zawód parasolnika zaproponowała jej mama chłopaka i tak już zostało. Jak opowiada, najczęściej przychodzą do niej młodzi ludzie, którzy dziedziczą mieszkania i znajdują w nich stare parasolki. Z racji sentymentu chcą im nadać nowe życie.
Tym samym potwierdza się to, o czym alarmuje B1: Nowa Huta to coraz częstszy wybór młodych, którym brakuje świadomości co do lokalnego rynku. - Mamy moment, w którym rzemieślnicze zawody wracają do łask, ale nie musisz jechać do centrum miasta, żeby je znaleźć - mówi Joanna Urbaniec ze Stowarzyszenia B1. - Na mapie pojawiły się też punkty, które są w Hucie od zawsze. Chcemy wspierać lokalnych przedsiębiorców, ale też pokazać ludziom, że w tych miejscach ktoś cię fajniej obsłuży.
Ulubione przez nowohucian
Na mapie znajdziecie antykwariat, zegarmistrza, sklep z metalem, czy straganik z rękawiczkami. Wiele z wyróżnionych miejsc nie tylko mieści się na terenie Nowej Huty, ale też jest prowadzonych przez “rodowitych” Nowohucian. To dodatkowy walor dla osób, które wybrały życie w Hucie, dlatego, że mają w niej korzenie. “Nie wiem czy jest taka waga, która zważyłaby ilość zjedzonych przeze mnie wyrobów z tej cukierni” - pisze jedna z internautek o cukierni “U Bieniaka”. Lidia Serafin jako młoda dziewczyna pomagała tu ojcu w gotowaniu owoców, kremówki, czy kapusty na kapuśniaczki. Wtedy nie bawiło jej “papranie się w kremach”. Dziś sama składa torty, maluje dekoracje, polubiła zawód cukiernika. A nowohucianie nie przestali lubić tego miejsca. O słodkim królestwie pani Lidii także powstał film.
Jak to w Hucie bywa, do pani Małgosi od parasolek zaglądają nie tylko młodzi klienci ze starymi parasolkami, ale też ci, którzy chcą się po prostu przywitać i pogadać. Z kolei pan Aleksander, prowadzący magiel na osiedlu Na Skarpie, mówi: - Jak przychodzi dziesięć, piętnaście klientów dziennie, to chce się żyć, pracować, bo jest z kim zagadać. Lepiej się czuje, jak ktoś częściej odwiedza.
Wyjątkowa sąsiedzka magia
- Podczas realizowania tych filmów urzekło mnie to, że nawet jeśli przedsiębiorcy narzekają na spadającą liczbę klientów, to cieszą się z tych, którzy nie przestają do nich przychodzić. Dla nich to bardzo ważne, żeby nie czuli się zapomnieni - zauważa Asia z B1, autorka produkcji.
I dla nas powinno być ważne, żeby tę pamięć zachować, nie tylko na filmach. Teraz zadanie mamy znacznie ułatwione. Co prawda Nowa Huta ma w sobie wyjątkową sąsiedzką magię, ale chciałoby się, żeby takiego przewodnika, doczekała się każda “stara” dzielnica w Krakowie.