Zwolennicy obu kandydatów są zgodni co do jednego: liczy się każdy głos, bo te wybory są wyjątkowe, najważniejsze po 1989 r. Dla opozycji to ostatnia szansa, by Polska nie popadła całkowicie w rządy autorytarne, dla rządzących to klucz do utrzymania monopolu na kolejne lata.
Reklama
Kraków rzuca wyzwanie Warszawie, ale też innym dużym miastom: Wrocławowi, Gdańskowi, Łodzi i Poznaniowi do zmierzenia się w pojedynku na frekwencję. – Kraków od zawsze konkuruje z obecną stolicą Polski. Chcemy to wykorzystać. Nagrodą będzie satysfakcja – przekonuje w miejskim serwisie krakow.pl przewodniczący Rady Miasta Krakowa Dominik Jaśkowiec.
– Mam nadzieję, że wszyscy razem pokażemy, że to Kraków jest kolebką, ostoją i sercem polskiej demokracji i że to w Krakowie będzie najwyższa frekwencja – zachęca Jaśkowiec.
Bardzo konkretną zachętę dla najaktywniejszych ma prezydent miasta. Jacek Majchrowski zaproponował by dzielnica, w której będzie komisja z najwyższą frekwencja wyborczą, otrzymała finansową nagrodę.
– Po apelu prezydenta Jacka Majchrowskiego wspólnie myślimy o tym, by wyróżnić trzy komisje wyborcze z najwyższą frekwencją. Chcielibyśmy, by dzielnice, na terenie których znajdą się najaktywniejsze komisje, otrzymały nagrodę w postaci dodatkowych środków finansowych w 2021 r. – dodaje przewodniczący Jaśkowiec.
W pierwszej turze wyborów prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w Krakowie odnotowano frekwencję na poziomie 71,54 proc. – Moim marzeniem jest osiągnięcie 80 proc. frekwencji. Byłby to pokaz obywatelskości krakowian – mówi przewodniczący Rady Miasta.
Reklama
W pierwszej turze w Krakowie wygrał Rafał Trzaskowski zdobywając 37,97 procent głosów, Andrzeja Dudę poparło 31,84% głosujących krakowian.