Pół roku od wybuchu głośnej sprawy siatki na Zakrzówku, dyskutowanej jak Kraków długi i szeroki, postanowiłem sprawdzić, jak przyroda radzi sobie tą ingerencją człowieka i czy rzeczywiście klimat tego miejsca został bezpowrotnie zniszczony.
Reklama
Jak wiadomo, buduje się tam Park Zakrzówek z niewielkim kąpieliskiem i ogromnymi przestrzeniami dla spacerów, idealnymi do - jak to dziś byśmy określili - "dystansowania się społecznego". Ogromne kontrowersje wzbudziła i wzbudza nadal siatka, która zabezpiecza teren wokół kąpieliska, tak aby osuwające się kamienie nie zraniły kogoś odpoczywającego na dole.
Stałem wówczas na stanowisku, że skoro miasto bierze odpowiedzialność za ten teren, ma prawo do takich zabezpieczeń, aby w przyszłości nie było żadnych w tym względzie kontrowersji. Mówiłem, że przyroda jak to przyroda poradzi sobie tym problemem.
Siatka jest, a jakoby jej nie było
I rzeczywiście. Siatka jest, a jakoby jej nie było. Aby dotrzeć do miejsc, które fotografowałem tuż po założeniu siatki, kosztowało mnie to sporo czasu. Zakrzówek na wiosnę kwitnie na potęgę i zarasta. Ale mimo wszystko dotarłem. Pół roku temu rzeczywiście wyglądało to dość koszmarnie. Dziś widać ewidentnie, że są obszary, gdzie siatka równo zarasta trawą i krzakami.
Ale są i takie miejsca, w których siatka długo jeszcze będzie straszyć.
Zdecydowanie lepiej to wygląda na terenach gdzie trawa i krzewy mogą rosnąć. Na ścianach wapiennych siatka z oddali jest zupełnie niewidoczna, widać tylko kotwy, które jeszcze nie zaśniedziały. Generalizując uważam, że przyroda "daje radę".
Mieszkańcy sami tego chcieli
Reklama
Na zakończenie parę słów o zielonym Zakrzówku. Rewelacyjnie zarasta. Kwitnie wszelkimi krzewami. Naprawdę piękne miejsce. Aż żal, kiedy pomyślę, że za chwilę, z woli samych mieszkańców i miasta, zaroi się od ludzi, pisku dzieciaków moczących się w wodzie, wypełni spalinami samochodów i smrodem z bud kiełbasianych. No, ale skoro chcemy, no to będziemy mieli to, co chcemy. Osobiście zostawiłbym teren w spokoju, tak jak Błonia. Ale na to, jest już za późno....