WYBORY W KRAKOWIE

"Walka o prezydenturę Krakowa jeszcze bardziej nieprzewidywalna"

opublikowano: 18 MARCA 2024, 07:00autor: Daniela Motak
"Walka o prezydenturę Krakowa jeszcze bardziej nieprzewidywalna"

Dziewięciu chętnych będzie rywalizowało o najwyższy urząd w mieście. — Pojawienie się aż tylu kandydatów czyni rozgrywkę o prezydenturę Krakowa jeszcze bardziej nieprzewidywalną — mówi portalowi Life in Kraków prof. Janusz A. Majcherek, socjolog, filozof i publicysta.

Pierwsza tura wyborów samorządowych odbędzie się 7 kwietnia, a zmierzą się w niej: Konrad Berkowicz (KW Konfederacja i Bezpartyjni Samorządowcy), Łukasz Gibała (KWW Łukasza Gibały Kraków dla Mieszkańców), Adam Hareńczyk (KWW Zjednoczeni dla Krakowa), Łukasz Kmita (KW Prawo i Sprawiedliwość), Rafał Komarewicz (KWW Rafała Komarewicza Kraków Trzecia Droga), Andrzej Kulig (KWW Andrzeja Kuliga Ku przyszłości), Stanisław Mazur (KWW Stanisława Mazura), Aleksander Miszalski (KWW Koalicja Obywatelska), Jerzy Muzyk (KWW Samorządny Kraków).

Daniela Motak, Life in Kraków: Dziewięciu kandydatów na urząd prezydenta Krakowa to chyba bardzo dużo? 

Prof. Janusz A. Majcherek: Bywało już wielu kandydatów, tyle że na ogół byli to kandydaci egzotyczni, samozwańczy, reprezentujący marginalne stowarzyszenia, organizacje czy ugrupowania. Liczba kandydatów bywała znaczna zwłaszcza w czasach sprzed prezydentury Jacka Majchrowskiego, kiedy to rywalizacje o urząd prezydenta były bardziej nieprzewidywalne. 

Nie tylko w Krakowie mamy sporo chętnych, podobnie jest w wielu innych miastach i ośrodkach. I nie tylko w Polsce. Nie zdajemy sobie sprawy, że w wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych też startuje wielu kandydatów, ale nikt ich nie traktuje poważnie, natomiast mieszkaniec konkretnego stanu otrzymuje kartkę, na której jest o wiele więcej nazwisk, niż te dwa powszechnie znane w całym świecie, reprezentujące dwie największe partie polityczne. Tak więc wielość kandydatów to nie jest coś aż tak bardzo zaskakującego, natomiast wiadomo, że wielu z nich nie ma żadnych szans albo odgrywa marginalną rolę w wyścigu do prezydentury. 

Któremu z kandydatów ta liczba sprzyja, a komu może zaszkodzić? 

Wydaje się oczywistym, że duża liczba kandydatów sprzyja w pierwszej turze jednak najsilniejszemu spośród nich, czyli Łukaszowi Gibale, ponieważ jego elektorat jest dość stabilny, natomiast pozostałe kandydatury prowadzą do rozpraszania głosów potencjalnych kontrkandydatów faworyta. Zatem duża liczba kandydatów czyni jeszcze bardziej nieprzewidywalnym to, kto będzie kontrkandydatem Łukasza Gibały w drugiej turze. 

Właśnie, bo sondaże wciąż mówią to, o czym i my rozmawiamy od wielu tygodni - że tylko Łukasz Gibała może być pewien miejsca w drugiej turze. Czy jesteśmy dziś w stanie prognozować, kto jeszcze, czy to byłoby wróżenie z fusów? 

Najbardziej przekonującym argumentem w spekulacjach co do osoby kontrkandydata Łukasza Gibały w drugiej turze jest pozycja Koalicji Obywatelskiej, której kandydatem w Krakowie jest Aleksander Miszalski. Po pierwsze - w ogólnopolskich sondażach Koalicja Obywatelska po wyborach październikowych wciąż znajduje się na fali wznoszącej. Po drugie - duże znaczenie ma też silna pozycja organizacyjna, zagwarantowana przez KO, która daje Aleksandrowi Miszalskiemu duże wsparcie. Byłoby porażką KO - to trzeba jasno i wyraźnie powiedzieć - gdyby w Krakowie jej kandydat nie znalazł się w drugiej turze. 

Aleksander Miszalski uzyskał poparcie Nowej Lewicy, Trzecią Drogę reprezentuje Rafał Komarewicz.  Koalicja 15 października nie ma w Krakowie jednego kandydata, tak jak w październikowych wyborach nie miała jednej listy. W jesiennych wyborach to zadziałało, a jak będzie teraz w Krakowie?

Dla Aleksandra Miszalskiego z całą pewnością liczba kontrkandydatów jest okolicznością niesprzyjającą, zwłaszcza, że niektórzy z nich reprezentują zbliżone stanowisko, zbliżoną orientację polityczną czy zbliżony sposób rozumienia wyzwań, stojących przed Krakowem.

Zaskakujący jest start aż dwóch wiceprezydentów odchodzącego prezydenta Jacka Majchrowskiego. To oznacza rozproszenie głosów tych mieszkańców Krakowa, którzy do końca sympatyzowali z Jackiem Majchrowskim, a teraz mają dylemat, którego z jego zastępców ewentualnie poprzeć. To wszystko sprawia, że pojawienie się aż tylu kandydatów czyni rozgrywkę o prezydenturę Krakowa jeszcze bardziej nieprzewidywalną, niż dotąd szacowaliśmy.

Reklama 

A co zmienia w niej wspomniane już pojawienie się Jerzego Muzyka, zastępcy Jacka Majchrowskiego, teraz, w ostatniej chwili, gdy od dawna wiadomo, że namaszczony przez prezydenta został inny zastępca, Andrzej Kulig. Gazeta Wyborcza zapowiada “bratobójczą walkę” w Krakowie. Zgodzi się Pan? 

Przychylam się do opinii, że kandydowanie dwóch zastępców Jacka Majchrowskiego rozprasza potencjał wyborczy, który Majchrowski zgromadził przez pięć kadencji. Te głosy zostaną niemal na pewno roztrwonione, a to oznacza radykalne ograniczenie szans na drugą turę któregokolwiek z nich. To sprawia, że dziedzictwo i spuścizna Jacka Majchrowskiego zostaną zamknięte, że nie będzie bezpośredniej kontynuacji, jaką ewentualnie zapewniłby któryś z jego dwóch zastępców. Era Jacka Majchrowskiego w Krakowie dobiega więc końca także i w tym znaczeniu, że jego zastępcy nie przejmą jego roli i nie będą kontynuatorami jego działalności na stanowisku prezydenta miasta. 

Zaskoczyła Pana obecność któregoś z nazwisk na liście?

Właśnie to, że dwóch zastępców Jacka Majchrowskiego zdecydowało się rywalizować o schedę po nim. To jest duże zaskoczenie, wydawało się, że albo sam Jacek Majchrowski uzgodni, który z jego zastępców ma się ubiegać o prezydenturę, albo że oni sami między sobą dojdą do takiego porozumienia.

Poza tym dużych zaskoczeń raczej nie ma, może poza jednym - w kandydaturze profesora Stanisława Mazura zaskakujące jest to, że nie stanęło za nim jakieś silne zaplecze, czy to miejskie, samorządowe czy polityczne o randze ogólnopolskiej. Nie jest to kandydat z pudełka, jakiś outsider, ale brak zaplecza jego kandydaturę czyni mało perspektywiczną. 

Podsumowując, wiemy dziś, że to zastępcy Jacka Majchrowskiego najpewniej wzajemnie wyeliminują się się z walki o urząd prezydenta, że według sondaży jedynym spośród dziewięciu kandydatów pewnym drugiej tury jest Łukasz Gibała, a jakieś zaledwie widoki na nią ma być może Aleksander Miszalski...

Uważam, że to duży błąd, że Koalicja 15 października nie uzgodniła i nie wyłoniła wspólnego kandydata, który reprezentowałby szeroki obóz zmiany, zachodzącej w Polsce. Kraków nie potrzebuje radykalnych zmian, ale wyłonienie wspólnego kandydata, który mógłby z jednej strony kontynuować to, co w prezydenturze Jacka Majchrowskiego było pozytywne, z drugiej -  wprowadzić nowe, odświeżające koncepcje i wizje oraz, po trzecie,  zagwarantować dobre kontakty z władzą centralną, przyniosłoby same korzyści.

Szkoda, że taki kandydat się nie pojawił, szkoda, że koalicja idzie rozproszona. Zobaczymy, czy to nie skończy się porażką. Przy czym, o ile dla Trzeciej Drogi nie wejście Komarewicza do drugiej tury nie będzie wielką klęską, dla PiS - u też nie - bo po pierwsze w Krakowie PiS zawsze miał problemy i rzadko udawało mu się wepchnąć do drugiej tury swojego kandydata, a po drugie PiS jest w tej chwili na fali opadającej w skali kraju, jest w kryzysie, więc porażka  kandydata PiS - owskiego w Krakowie nie będzie wielkim zaskoczeniem ani zdziwieniem, o tyle nie wejście do drugiej tury kandydata Koalicji Obywatelskiej byłoby dotkliwą porażką.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies.

Polityka Prywatności