W ŻYCIU

Wyjątkowe miejsce w centrum Krakowa: niektórzy nie wytrzymują w otchłani

opublikowano: 6 LUTEGO 2020, 08:31autor: Sylwia Pyzik
Wyjątkowe miejsce w centrum Krakowa: niektórzy nie wytrzymują w otchłani

To miejsce niezwykłe: pozwala odbyć podróż w głąb własnych zmysłów, założeń, stereotypów i lęków. Przewodnikami są tutaj osoby niewidome. W tych warunkach mają przewagę nad tymi, którzy widzą. Nie wszyscy zwiedzający są w stanie wytrzymać to, czego tu doświadczają.

 Reklama

Goście mają tu do dyspozycji dwie wystawy: “W stronę światła” oraz “W stronę ciemności”. Pierwsza jest swoistą zabawą światłem i kolorem - można tam zgubić swój cień, zobaczyć dźwięk, stworzyć z piachu mapę hipsometryczną, nieźle się skonfundować w surrealistycznym gabinecie luster czy dowiedzieć, że w pewnych okolicznościach narysowanie trójkąta może być sporym wyzwaniem (nie, nie podają tam alkoholu).

Druga wystawa stanowi jej przeciwieństwo - jest zaciemnionym labiryntem, który pozwala spojrzeć na świat z perspektywy osoby niewidomej. Tam jedyne błyski światła są projekcją zdezorientowanego umysłu. Łącząc obie wystawy, można odbyć fascynującą podróż z ciemności wprost w objęcia światła.

W ciemnosci liczy się zapach, dźwięk i wyobraźnia

Po obu wystawach oprowadzają zaangażowani przewodnicy. O świetle opowiadają zapaleni naukowcy, a ciemności sami niewidomi. Wśród tych drugich krąży powiedzenie, że nie są niepełnosprawni, a po prostu urodzili się w odmiennej rzeczywistości. Jaka jest ta rzeczywistość? Wypełniona zapachem, fakturą, dźwiękiem, dotykiem, ale i potężną dawką wyobraźni.

Jacek Piotrowski, przewodnik po wystawie “W stronę ciemności” od razu stawia mnie do myślowego pionu. - Ostatnio było modne, żeby nazywać nas osobami z niepełnosprawnościami, a niby dlaczego? Przecież ja mam tylko jedną niepełnosprawność, dlaczego przypisuje mi się inne? - pyta.

Jak sobie poradzić z nalaniem wódki do kieliszka?

Chętnie jednak zaprasza zwiedzających do swojego świata, jak sam podkreśla – Nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi. WOMAI stwarza przestrzeń (biały stół), w której można bez obciachu zadać pytanie niewidomemu i raz na zawsze skończyć z założeniami i domysłami. A uczynić to warto, bo jak podkreśla współautorka projektu Agnieszka Kulik - Niestety nam się bardzo wiele wydaje...

Same pytania pojawiają się rozmaite – od tego w jaki sposób niewidomi wybierają sobie ubrania, przez to jak oceniają czyjąś atrakcyjność fizyczną, aż po kwestie filozoficzne. – Jeden z moich gości zadał mi pytanie, jak sobie radzę, kiedy nalewam wódkę do kieliszka, a drugi rozmawiał ze mną na temat świata, który nas otacza na przykładzie sztucznego jabłka. Zadał mi pytanie, czy według mnie sztuczne jabłko jest jabłkiem czy też nie. Musimy stale dostosowywać się do naszych gości, w ciągu tej ponad godziny nawiązujemy z nimi dość głęboką więź - zauważa przewodnik.

Zaskakujące reakcje na doświadczenie otchłani

“Po ciemnej stronie” nie ma rozróżnienia na wiek czy płeć, w ciemności wszyscy stają się równi. Nie ma także reguły jeśli chodzi o reakcje na otchłań. Jacek wspomina dwóch dojrzałych mężczyzn, którzy poprosili o zakończenie zwiedzania, bo nie byli w stanie go wytrzymać. Równocześnie zdarzają się i pięcioletnie dziewczynki, które radzą sobie znakomicie (są żywo zainteresowane i zadają ciekawe pytania).

- Tutaj nie ma żadnej tezy. Każdy człowiek zachowuje się w tej sytuacji zupełnie inaczej i to jest też ważny element tej zabawy, by poznać samego siebie w nieznanych sytuacjach - tłumaczy Jacek Piotrowski. - Mnie z kolei zaskakują mężczyźni - wtrąca Agnieszka Kulik. - Bardzo się wzruszają. Kobiety podchodzą do tego poznawczo i to jest zaskakujące, bo wydaje się, że stereotypowy mężczyzna doświadczy ciemności i stwierdzi - da się. Jest przeciwnie, panowie wychodzą bardzo głęboko poruszeni sytuacją, a panie pokazują swój pragmatyzm - zauważa.

Wystawę zwiedzałam w czteroosobowej grupie, jednym z uczestników był około sześcioletni chłopiec. Piękne to było, gdy usiedliśmy przy białym stole, a  patrzył swoimi wielkimi oczami wprost w oczy przewodnika Jacka…  z ciekawością, zainteresowaniem, a nawet podziwem. Strach i niepewności pozostawił na zawsze po ciemnej stronie. 

 Reklama

WOMAI to miejsce ważne i potrzebne. Wizyta w nim może obalić kilka stereotypów, otworzyć nowe metody poznania, uwrażliwić i wywołać uśmiech zawstydzenia na wspomnienie własnych niezręcznych zachowań. Równocześnie zapewni wyśmienitą zabawę i radość z odkrywania świata we wszystkich jego barwach i wymiarach.

 *WOMAI (ang. World of My All Inspirations) to Sensoryczne Centrum Edukacji i Wrażeń, które znajduje się na ul. Pawiej 34.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies.

Polityka Prywatności