W ŻYCIU

Do Krakowa może przybyć pół miliona uchodźców z Ukrainy. "Nie jesteśmy przygotowani"

opublikowano: 15 LUTEGO 2022, 03:52autor: RN MP
Do Krakowa może przybyć pół miliona uchodźców z Ukrainy. "Nie jesteśmy przygotowani"

„Spodziewamy się, że w przypadku rosyjskiej inwazji na Ukrainę na dużą skalę do Polski napłynie od 3 do 5 milionów uchodźców, z czego nawet pół miliona zostanie w Krakowie” – przewiduje w rozmowie z Life in Kraków Rafał Grabowski, prezes Fundacji Współpracy Polsko – Ukraińskiej U-WORK

 Reklama

.

Zdaniem przedstawicieli organizacji pozarządowych, zajmujących się pomocą dla Ukraińców, ani Polska, ani Kraków nie są przygotowane na tak dużą skalę migracji.

Według danych ZUS w Polsce pracuje legalnie około miliona Ukraińców, w aglomeracji krakowskiej ok. 130 tysięcy.

 – Szacujemy, że w przypadku wojny na dużą skalę do każdego mieszkającego już w Polsce Ukraińca może przyjechać od 3 do 5 osób z rodziny lub znajomych – podkreśla Grabowski.

Kierowana przez niego Fundacja Współpracy Polsko – Ukraińskiej U-WORK obserwuje już wzrost liczby pytań dotyczących zapisania dziecka do szkoły, czy pracy dla kobiet w średnim wieku bez znajomości języka polskiego.

REKLAMA

- To może świadczyć o tym, że mamy już do czynienia z procesem łączenia rodzin, że pracujący tu mężczyźni ściągają swoje żony i dzieci – mówi nasz rozmówca.

Jego zdaniem nie jesteśmy przygotowani na przyjęcie tak dużej liczby uchodźców.

Rafał Grabowski, prezes Fundacji Współpracy Polsko – Ukraińskiej U-WORK, fot. Tomasz Świerczek

 – Trzeba będzie zapewnić im szczepienia przeciw COVID, pomóc znaleźć pracę i zakwaterowanie, bo duża część Ukraińców w Krakowie mieszka w małych 30-metrowych mieszkaniach i trudno im będzie przyjąć w nich kilka dodatkowych osób – podkreśla Rafał Grabowski.

Prawdopodobnie trzeba będzie w trybie pilnym zorganizować edukację po ukraińsku dla dzieci.

Reklama

.

Jednak sami Ukraińcy mieszkający w Krakowie, z którymi rozmawialiśmy, w inwazję nie wierzą. Do trwającej już 8 lat wojny się przyzwyczaili. Sądzą, że Rosja próbuje jedynie jeszcze bardziej zastraszyć Ukrainę.

- Cała moja rodzina została na Ukrainie i nie zamierza stamtąd wyjeżdżać. Nie boimy się, nie ulegamy panice, którą chce wywołać Rosja - podkreśla Roman Kozlov, 22-letni student z Żytomierza.

Roman Kozlov, fot. Tomasz Świerczek

- Od listopada już czekamy na ten kolejny atak, ale nie wpadamy w panikę. Jak mówi ukraińskie przysłowie: zachowujemy zimna głowę i czyścimy broń – mówi obrazowo Nadiia Moroz-Olszewska, kulturalna aktywistka pochodząca z Połtawy.

Nadiia Moroz-Olszewska, fot. Tomasz Świerczek

Gdyby jednak do wojny doszło, nie powtórzy się sytuacja z aneksją Krymu, bo tym razem są gotowi do twardej obrony.

Oksana Skrepetska, 20-letnia studentka z Tarnopola mówi nam, że w przypadku wojny jej ojciec będzie walczył, a jej mama zostanie z nim na miejscu. Do Krakowa przyjechałaby jedynie jej 15-letnia siostra.

Oksana Skrepetska, fot. Tomasz Świerczek

Reklama

.

Wszyscy, z którymi rozmawialiśmy, są pewni, że Ukraińcy stawią opór. Każdy na swój sposób stara się pomagać.

Olha Kolomoiets z Zaporoża, 34-letnia matka czworga dzieci razem z mężem regularnie włącza się w publiczne zbiórki funduszy na rzecz obrony Ukrainy.

Olha Kolomoiets, fot. Tomasz Świerczek

Na Ukrainie nie mają już najbliższej rodziny. Mają jednak nadzieję, że kiedyś będą mogli odwiedzić rodzinne strony jej męża, który pochodzi z Donbasu. Tam też jest pochowany jego ojciec, który zmarł podczas Majdanu.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies.

Polityka Prywatności