Trzy lata wytężonej pracy, po drodze setki zagwozdek i skrajne wycieńczenie, ale było warto - efekt jest niesamowity. Dziś Konstancja i Jurek mogą pochwalić się jednym z najładniejszych mieszkań w Krakowie. Zobaczcie jak wielkiej metamorfozy dokonali.
Reklama
To w zasadzie praca ich własnych rąk, pomagał im tylko jeden majster. Mieszkanie ma ciekawą historię. Przed laty mieściła się tam ponoć manufaktura (na zrujnowanym balkonie, przed remontem, znajdowały się nawet skorodowane resztki ręcznego dźwigu).
Kiedyś mieszkanie miało sześć metrów wysokości, a nawet szklany dach. Konstancja i Jurek usłyszeli też od sąsiadów, że w przeszłości na budynek spadła bomba. Później lokal miał nieco więcej szczęścia i stał się pracownią artystyczną.
Para co rusz znajdowała w czasie remontu ślady tej bogatej w zwroty akcji historii, głównie z tego ostatniego etapu: małe rzeźby, ekscentryczne malowidła, resztki ram i obrazów.
Co was skłoniło do wyboru właśnie tego mieszkania?
Gdy tylko zobaczyliśmy ogłoszenie w Internecie, wiedzieliśmy że jest to dokładnie to, czego szukamy. Po przekroczeniu progu mieszkania opadły nam szczęki, jednak nie ze względu na sam stan mieszkania, a potencjał tego miejsca. Zakochaliśmy się od razu. Byliśmy już wtedy po pierwszym kapitalnym remoncie i szczerze mówiąc, nie przerażał nas zakres potencjalnych robót, wręcz przeciwnie.
Największe wrażenie zrobiły na nas oczywiście okno oraz wysokość. Wszystkie właściwie elementy tego mieszkania były dla nas atrakcyjne, bo mocno nietypowe.
Jak można scharakteryzować styl, w którym urządzono to wnętrze?
Styl jest nasz własny. Niektórzy twierdzą że eklektyczny, inni że nowoczesny. Często, że po prostu loftowy. Tak naprawdę, jest to mieszanka wielu rozwiązań. Efekt, który uzyskaliśmy, jest z jednej strony bezkompromisowy - udało nam się urządzić mieszkanie dokładnie tak, jak sobie zamarzyliśmy. Z drugiej strony jest to idealny kompromis pomiędzy nami, naszymi preferencjami. Wiele rozwiązań konstrukcyjnych i aspektów wizualnych klarowało się w toku długich rozważań, czasami wojenek i długich negocjacji. Z końcowego efektu jesteśmy wspólnie ogromnie zadowoleni.
Inspirują nas podróże, które oprócz remontów są naszą największą pasją. Lubimy miksować style. W skrócie natomiast, mamy nowoczesną skandynawską sypialnię, hiszpańską łazienkę, loftowy nowojorski salon. Te style przewodnie staraliśmy się połączyć w bogatszą całość poprzez spójne elementy i dodatki. Łazienka jest hiszpańska, ale i skandynawska. W salonie znajdziemy elementy boho (sztuka to nasza kolejna wielka pasja).
Na antresoli zrobiliśmy więc małą galerię Polskiej Szkoły Plakatu i oprócz dość oficjalnej przestrzeni biurowej, gdzie pracujemy na co dzień nad projektami, zaaranżowaliśmy również pracownię artystyczną - miejsce kreatywne, do bazgrania i majsterkowania. Uważamy, że wnętrza powinny oddawać charakter i pasje osób, które w nim mieszkają. W tym mieszkaniu, mocno widać nas samych.
Reklama
Przez wszystko łącznie z antresolą, przewijają się znów hiszpańskie akcenty oraz dekoracje w stylu retro. Spójności dodają też liczne i różnorodne rośliny. Zależało nam mocno na polskich elementach. Uważamy, że w pewien sposób to mieszkanie jest bardzo polskie. Może to nasz osobisty pogląd na cały przebieg remontu i ilość „patentów", może wpływ historii tego miejsca, której bynajmniej nie chcieliśmy wycinać.
Jak udało wam się załatwić pomalowanie elewacji?
Budynek od strony elewacji był w naprawdę opłakanym stanie, więc zależało nam na tym, żeby go odświeżyć. Podczas remontów, zawsze staramy się zrobić jak najwięcej i jak najlepiej. Mieliśmy nieco szczęścia, bo administracja przystała na nasz pomysł bardzo chętnie. Umówiliśmy się więc po prostu, że sami wszystko załatwimy. Znaleźliśmy ekipę, uzgodniliśmy warunki i szczegóły, dogadaliśmy się w kwestii ceny i... niedługo potem roboty ruszyły. Skorzystaliśmy przy okazji z rusztowania, dzięki temu dużo sprawniej odrestaurowaliśmy balkon.
Poleciłabyś takie rozwiązanie osobie, która nie zna się na urządzaniu wnętrz?
Tak i nie. Należy być ostrożnym, najlepiej posiadać sporą wiedzę, być gotowym na niespodzianki, małe i duże. Radzić sobie ze stresem, w przeróżnych warunkach. Nie jest to rzecz dla wszystkich, łatwo stracić czas i pieniądze. Jeśli jednak ktoś ma do tego smykałkę - zdecydowanie warto próbować. Przede wszystkim, do każdego remontu należy podchodzić z rozwagą. Lepiej jest naszym zdaniem przemyśleć wszystko dobrze 10 razy, a potem zrobić łatwiej, szybciej i lepiej, niż skakać na główkę i spotkać się z wątpliwościami w czasie robót.