W ŻYCIU

Czas epidemii: umierają w samotności, z rodziną żegnają się przez okno...

opublikowano: 26 KWIETNIA 2020, 20:42autor: OD WAS: List do Redakcji
Czas epidemii: umierają w samotności, z rodziną żegnają się przez okno...

"Śmierć jest samotna, bez rodziny, bez przyjaciół. Pacjenci leżą w łóżkach przez większość czasu, a personel, pomimo najszczerszych chęci pozostaje jedynie personelem. Zamaskowanym, odrobinę strasznym w tym momencie" - poruszający list fizjoterapeuty, pracującego na jednym oddziałów opieki paliatywnej w Małopolsce.

Reklama

Korytarz, kiedyś gwarny, dziś jest w specyficzny sposób pusty. Mijają się na nim pielęgniarki, lekarze, pacjenci. Przemyka fizjoterapeuta z kimś w trakcie ćwiczeń. Krząta się salowa, ale brakuje nieodłącznego elementu szpitalnego życia – bliskich tych pacjentów. Puste krzesła przy łóżkach. Cisza. Brak zwykle słyszanego gwaru rodzin, to dzisiejsza codzienność szpitali i zakładów opieki.

Pacjenci, którzy często są u kresu swojej drogi, dziś czują osamotnienie, odrzucenie i strach. Doskwiera im także nuda i brak możliwości rozmowy z bliskimi twarzą w twarz. Swoje obserwacje poczyniłem na oddziale stacjonarnym opieki paliatywnej, gdzie codziennie pacjenci walczą ze wszystkich pozostałych sił o każdy kolejny dzień ze swoją chorobą.

Dla nich często jest to dzień, który może ich przybliżyć do spotkania z rodziną, bo na razie jedyna możliwość to pomachanie przez okno, lub rozmowa przez telefon, który często jest dla nich zbyt skomplikowany i z którego nie potrafią zadzwonić. Pracując na takim oddziale, obserwując życie jego pacjentów i ich historie można przewartościować swoje życie.

Tutaj przestają liczyć się pieniądze, przestaje liczyć się nasz pozycja społeczna, tym kim byliśmy. Lekarz, prawnik, przedsiębiorca, nauczyciel, alkoholik czy bezdomny, na takim oddziale wszyscy stajemy się równi. Każdy jest pacjentem. Liczy się tylko nasza wola, nasze samozaparcie, a najbardziej liczy się wsparcie naszych najbliższych. Czy będzie miał kto złapać Nas za rękę, kiedy przyjdzie nasz ostatni moment? Czy będziemy mogli pożegnać się?


W dzisiejszych czasach śmierć jest samotna, bez rodziny, bez przyjaciół. Pacjenci leżą w łóżkach przez większość czasu, a personel, pomimo najszczerszych chęci pozostaje jedynie personelem. Zamaskowanym, odrobinę strasznym w tym momencie, który co wydaje się okrutne, nie ma czasu na towarzyszenie naszym bliskim w tych trudnych chwilach.

Zawsze jest kolejny pacjent, który czeka, który także potrzebuje uwagi i wsparcia. Chorzy w gorszym stanie, u których postęp choroby jest znaczny często wzywają swoich najbliższych. Idąc korytarzem można usłyszeć ich stęsknione wołania wzywające żony, mężów, dzieci.

Odchodzą w samotności i w takiej samotności są chowani na cmentarzu. Rodzina nie mogła ich nawet pożegnać po śmierci. Pacjent po zgonie i wymaganym czasie jest zabierany przez zakład pogrzebowy wprost z placówki. Nie ma przy tym rodziny, nie ma bliskich, nikt ich nie żegna. Pozostaje jedynie puste łóżko, pamięć personelu, że ktoś na nim leżał i żal rodziny, że w tym ostatnim momencie nikt choremu nie towarzyszył.

Dawid Laszczak, fizjoterapeuta z Krakowa

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies.

Polityka Prywatności