Analiza sensoryczna z elementami degustacji – tak nazywa się najfajniejszy przedmiot. Do kieliszka dostajesz drogie wina z całego świata, ale nie unikniesz też pracy w polu i wkuwania historii. Chętnych mnóstwo, miejsc tylko 25. Enologia to studia podyplomowe na Uniwersytecie Jagiellońskim, które okazały się strzałem w dziesiątkę. We wrześniu odbędą się "Dni otwarte Winnicy UJ"
Prof. Karol Musiał, ówczesny Rektor UJ, lubił wędkować; w tym celu często wpadał do Łaz, gdzie przy Rolniczym Zakładzie Doświadczalnym znajdują się dwa stawy. Podczas rozmów z pracującym tam Adamem Kiszką doszli do wniosku, że uniwersytet mógłby uprawiać winorośl – tak, jak robią to chociażby uczelnie francuskie.
Nachylenie stoku we wsi pod Bochnią się zgadzało, gleba i klimat też. W efekcie powstała winnica „Nad Dworskim Potokiem”, co w 2011 roku pociągnęło za sobą powołanie studiów podyplomowych z zakresu enologii. Naukowcy UJ nie mylili się: w pierwszej edycji na 25 miejsc zgłosiło się 135 kandydatów. Były to pierwsze takie studia w Polsce, jak widać - potrzebne.
Winnica wykształciła już 150 enologów, w tym roku wypuści w świat kolejnych, bo właśnie ruszyła rekrutacja. Studia trwają od marca do stycznia. Poznaje się na nich typologię wina, chemię, jego zdrowotne i kulturowe aspekty, regiony winiarskie, regulacje prawne, czy technologię produkcji. W programie jest bardzo przyjemna analiza zapachów i smaków oraz praca w winnicy – znacznie mniej przyjemna, gdy pogoda nie dopisuje lub brakuje talentu do sekatora.
Adam Kiszka, kierownik winnicy:
Winnica to nie tylko słoneczne dni i piękne widoki. To ciężka, codzienna praca, którą czasem przepłaca się zdrowiem. Niektórzy studenci dziękują właśnie za ten przedmiot, bo zdają sobie sprawę, czym tak naprawdę jest uprawa winorośli. Schodzą na ziemię, ale wciągają się jeszcze bardziej.
Pan Adam prowadzi winnicę z żoną. Dwie osoby na 20 tysięcy krzewów, a nie do wszystkich zajęć są pracownicy – np. cięcia na owocowanie nikt nie chce robić. Od 20 lat nie byli na urlopie, ale miłość do winorośli często to wynagradza, bo jedziesz na przykład służbowo do Słowenii i dostajesz do ręki książkę z XIX wieku o winie, podczas gdy w Polsce do tej pory brakuje publikacji na ten temat. Swoją drogą, to właśnie w słoweńskim Mariborze znajduje się najstarsza winorośl na świecie. Liczy ponad 400 lat i wciąż daje owoce.
Musiałabym spędzić tu znacznie dłużej niż jeden dzień, żeby opowiedzieć Wam wszystko, co pan Adam tak pokochał w winorośli. Studenci mają to szczęście i nie dziwi, że przyjeżdżają tu z całej Polski. Niektórzy mają nawet własne winnice, ale chcą poznać tajniki, których nie znajdą w internecie, a tym bardziej w książkach. To dla nich winnica zmieniła swój charakter z produkcyjnej w eksperymentalną, prowadzącą coraz to nowsze badania i doświadczenia.
Winnica produkuje około 10 tysięcy butelek rocznie. Można je kupić m.in. w Produktach Benedyktyńskich, w granicach 40 złotych. Oczywiście powstawały tu też wina, które w sklepie musiałyby kosztować co najmniej 200 złotych, ale było ich za mało, żeby trafiły do szerszej publiki. Wśród nich m.in. wino lodowe, robione z zamarzniętych owoców; kierownik jest pewien, że wygrałoby niejeden konkurs. Trafiło jednak do Rektora, który częstuje nim najbardziej wyjątkowych gości uniwersytetu.
Studia z zakresu enologii kosztują 6700 zł. Zajęcia praktyczne, oprócz winnicy w Łazach, odbywają się w laboratoriach Wydziału Farmaceutycznego Collegium Medicum, pod które podlega ten kierunek. Szefem studiów jest dr Maciej Gawlik, chemik i enolog. W wywiadzie dla „Tygodnika Powszechnego” wyliczył kiedyś tak: Jedynym, co ogranicza prozdrowotne działanie wina, jest alkohol. Gdyby nie on, dobroczynnie działałoby nawet do 12 kieliszków wina dziennie.
We wrześniu (7 -8) będzie można zwiedzić winnicę w ramach "Dni Otwartych Winnicy UJ"