W środę nad Krakowem pojawił się balon widokowy. Jak podała prasa „mieszkańcy byli zaniepokojeni” tym faktem. Widok balonu unoszącego się nad miastem już nikogo nie dziwi, ale w czasie pandemii? Balon nie wiedział o zaniepokojeniu, jakie wywołał i wisiał.
Reklama
Wisiał sam, nie było w pobliżu innego balonu, więc nie łamał żadnych przepisów. Policja, która ma teraz inne rzeczy na głowie, nie reagowała. Być może nie patrzyli do góry. Przepisy, jakie teraz mają policjanci do egzekwowania, są tak skonstruowane, że wiele zależy od ich oceny. Muszą więc twardo chodzić po ziemi.
I zdziwiony balon widzi, jak policja karze kierowców, którzy myją samochody. W myjni. Dlaczego? Zastanawia się balon. Pewnie dlatego, że jak kierowca umyje samochód, to go kusi, żeby gdzieś pojechać, a brudnym się nie ruszy. Bo przecież nie z powodu przekroczenia odległości jednego kierowcy od drugiego. Każdy kierowca, oczekujący w kolejce do myjni, siedzi w samochodzie. Jest więc otoczony nadwoziem, które jest lepsze od najlepszej maseczki.
Tak sobie myśli balon. I patrzy dalej.
Widzi, że kierowców, którzy zmieniają opony zimowe na letnie, policja też karze. Widocznie, myśli balon, lata ma nie być. To dopiero znak czasów. Przypomina sobie balon, że była kiedyś rozważana koncepcja karania kierowców, którzy nie zmieniają opon z letnich na zimowe, a teraz odwrotnie. Cóż, pandemia…
Balon spogląda w kierunku krakowskich teatrów. Teatry nie grają. Za to ich pracownie krawieckie szyją. Szyją kombinezony i fartuchy ochronne dla lekarzy i pielęgniarek. Ludzie teatru są przyzwyczajeni do recenzji. Mogłyby się takie ukazywać. „Ciekawa propozycja fartucha Teatru Słowackiego”, czy „Teatr Bagatela szokuje nowym kombinezonem” albo „W Teatrze Starym udana premiera nowej maseczki”.
Balon, jak to balon, bardziej niż kulturą interesuje się sportem. Dlatego spogląda w kierunku stadionu Wisły. Ten klub ma być ratowany przez pana, który nazywa się Jarosław Królewski. Balon zdaje sobie sprawę, że nazwisko o niczym nie świadczy. Ale imię? Najbardziej popularne w ostatnim tygodniu. Balon, jako Krakus, obserwował rozgrywkę Jarosława z Warszawy z Jarosławem z Krakowa. I co? Okazało się, że Warszawa jest stolicą kraju obecnie, Kraków tylko był nią kiedyś.
Przypomniał sobie balon, jak kiedyś mawiano o mistrzostwach świata w piłce nożnej. Że uczestniczą w nich drużyny z całego świata, a wygrywają Niemcy. Tak teraz jeden szeregowy poseł, pokonał zdecydowanie drugiego szeregowego posła. Być może dlatego, że ten drugi dopiero teraz został szeregowym posłem i jeszcze nie ma doświadczenia na tym stanowisku.
To wszystko widział i opowiedział mi balon, kiedy już znalazł się na ziemi po swym locie comiesięcznym związanym z przeglądem technicznym. Normalnie skończyłbym słowami „I ja tam byłem, miód i wino piłem”, ale nie mogę z powodu zakazu zgromadzeń.
Reklama