Jest taka ulica. Na Woli Justowskiej. Wola Justowska to dzielnica Krakowa. Jest częścią większej całości. Całość, o ile się nie mylę, nazywa się Zwierzyniec. A ten Zwierzyniec też jest częścią większej całości. Tym razem ta całość nazywa się Krowodrza. Wiem, bo tam trafiają moje podatki. Otóż ta ulica nazywa się Starowolska.
Reklama
Czy to z powodu tej nazwy, czy też z innego mnie nieznanego, ma „ rewelacyjną" nawierzchnię. Ta nawierzchnia, żeby nie było wypadków, co chwilę jest poprzecinana tak zwanymi „leżącymi policjantami". Tych z państwa, którzy nie posługują się samochodami informuję, że „leżący policjant" to próg zwalniający. Nazywa się ładnie. Ta ulica jest czymś na kształt „toru przeszkód".
Mało tego, ci „leżący policjanci" też są w wyniku używania ulicy przez kierowców „wyszczerbieni". To „wyszczerbienie" na tej ulicy nie ma racji bytu, bo jeśli komuś się udało szybciej jechać wcześniej (choć to wydaje się niemożliwe) to na pewno uszkodziłby sobie zawieszenie samochodu, jeśli dalej by jechał z tą szybkością. Może wygląd tej ulicy jest związany z jej nazwą.
Nazywa się Starowolska. Czyli może nam przypominać, jak kiedyś wyglądały ulice Woli Justowskiej. Trochę mylący są ci „leżący policjanci", bo kiedyś przecież policjantów nie było, byli milicjanci ,a wcześniej policja państwowa, a wcześniej… nie było kogo pilnować, bo nikt nie miał samochodu. Może ja się jednak czepiam.
Może nazwa ulicy sugeruje byśmy jeszcze bardziej cofnęli się w czasie. Jak powiadają najstarsi, kiedyś Wola Justowska to była wieś i gdzie tam komu było do posiadania samochodu. Może nazwa ulicy jest wyrazem tęsknoty za tamtymi minionymi czasami… Niedaleko jest rzeczka Rudawa. I na tej rzeczce są mostki. Jeden nieopodal stacji kolejowej Kraków Mydlniki. Mostek jest tam tak skonstruowany, że dwa samochody się na nim nie miną. W związku z tym z jednej strony mostku jest znak „pierwszeństwo dla osób nadjeżdżających z przeciwka", a z drugiej „ masz pierwszeństwo".
Jechałem właśnie z tej strony. Zauważyłem, że na mostek wjeżdża jakiś samochód. Dałem znak światłami, żeby poczekał. Nie usłuchał. Musiałem się cofnąć. Ja. Podjechał do mnie i otworzył szybę. Żona myślała, że mnie przeprosi. A on „i co dziadu chcesz mi powiedzieć …?”
No więc mimo tego, że ów kierujący Mercedesem mężczyzna nazwał mnie „dziadem”, nie pamiętam czasów sprzed inwazji samochodów. Czyli ulica Starowolska nazywa się na wyrost. Ej, chyba znów się czepiam…
fot. Freepik