„Krakowska policja w akcji i sceny jak z filmu sensacyjnego. Przestępcy próbowali uciekać, padły strzały” . Takim tytułem zaczyna się artykuł w Gazecie Krakowskiej.
Reklama
A dalej jest tak: „ Krakowscy funkcjonariusze wspierani przez rzeszowskich policjantów przystąpili do kontroli samochodu, w którym mieli być niebezpieczni przestępcy. W tym momencie kierujący ruszył taranując radiowóz, a następnie próbował potrącić policjanta, który odskoczył unikając uderzenia. Policjanci wykorzystali broń oddając strzały ostrzegawcze w powietrze, w celu zatrzymania pojazdu, wówczas trzech mężczyzn rozpoczęło ucieczkę pieszą.”
Czyli przestraszyli się strzałów oddawanych w powietrze. Mało tego, te strzały miały umożliwić zatrzymanie samochodu, którym się poruszali zatrzymywani. „Wówczas trzech mężczyzn rozpoczęło ucieczkę pieszą".
Czyli samochód jednak się przestraszył strzałów oddanych w powietrze. Bo chyba stanął. Umożliwiając poszukiwanym ucieczkę pieszą. Ponadto nie było w notatce określone, gdzie było powietrze, w które zostały oddane strzały.
Czyżby w powietrze w oponach samochodu używanego przez przestępców? Zwrócił moją uwagę fakt lekkiego przemilczania udziału policjantów z Rzeszowa. Cytuję: „ Krakowscy funkcjonariusze wspierani przez rzeszowskich policjantów przystąpili do kontroli samochodu" i tak dalej…
Czyli nie była to akcja prowadzona przez krakowskich policjantów. Było to zrozumiałe o tyle, że uciekający zostali zatrzymani w Rzeszowie. Nie znam się na obszarze działania policji, ale mam nieodparte przekonanie, że krakowscy policjanci nie mogą działać w Rzeszowie.
Może strzały, które zostały oddane w powietrze były jednak skierowane w powietrze w oponach zatrzymywanego samochodu? Można więc sądzić, że w określeniu „strzały w powietrze" pominięto fakt, że powietrze to znajdowało się w oponach auta. Bo dlaczego samochód się zatrzymał? Albo jeszcze inaczej. Być może policjanci strzelili rzeczywiście w powietrze unoszące się nad nimi, a przestępcy wykorzystali ten strzał, jak strzał pistoletu startowego? I ruszyli pieszo. Sądzę, że może nawet biegiem. Tylko, że wtedy informacja o tym zdarzeniu byłaby na stronach pod koniec gazety a tak to na stronie pierwszej…