Jest takie powiedzenie, że na Podhalu prawo budowlane się nie przyjęło. Istotnie. Są przykłady. Najbardziej znany to ten, który dotyczy mostu w Białym Dunajcu. Miał być most. Z tym, że wcześniej jeden góral dostał zezwolenie na wybudowanie domu (pensjonatu?) dokładnie w miejscu gdzie miał powstać most. Kto wygrał?
Reklama
Tym z państwa którzy chcą się dowiedzieć proponuję wycieczkę do Białego Dunajca. Samochodem. Most stoi, ale jest jakby mniejszy niż miał być w zamierzeniu. A chałupa góralska stoi. Jak mówią młodzi „wypasiona".
Pamiętam jak w czasach PRL-u pracowaliśmy z kolegą Grześkiem na budowie domu w Smukale. Smukała to wieś podbydgoska. Zostaliśmy zatrudnieni przez właściciela przyszłego domu. Do czasu, jak się wyraził, kiedy opadną liście. Problem właściciela polegał na tym, że jeśli dom jest wybudowany pod dach – czyli budowa jest zaawansowana nadzór budowalny nie każe go rozbierać. Trzeba tylko zapłacić karę. Powiedzmy, że 500 złotych, podczas gdy się zatrudni architekta i załatwi wszystkie zgody trzeba się liczyć z wydatkiem 1500 złotych. Czyli czysty zysk.
Oczywiście widać go było tylko wtedy, kiedy były na drzewach liście. Takie wówczas było prawo budowlane. Właściciel pracował wraz z nami. Robiliśmy pustaki. To mieszanina żwiru, wody i cementu. W odpowiednich proporcjach. Kiedy właściciel gdzieś wyjeżdżał pod koniec pracy mówił: „to jak przerobicie jeszcze te dwa worki cementu, będzie fajrant>. I wyjeżdżał. Nie muszę państwu tłumaczyć ileśmy sypali cementu do tych ostatnich pustaków. Nawet rozmawialiśmy o tym.
„ Jak będzie trzęsienie ziemi w okolicach Bydgoszczy, to tylko nasze pustaki się obronią – reszta padnie". Muszę tam się kiedyś przejechać. Odbiegłem na chwilę od Podhala. W Gazecie Krakowskiej przeczytałem artykuł o radnym z Zakopanego. Otóż ten radny budował dom. Ukazał się artykuł pod tytułem: „Samowola budowlana u radnego Zakopanego. Miejsce z grillem zamieniło się w dom." To niedopatrzenie i poddam się karze". Z artykułu dowiadujemy się , że ten radny o świątecznym nazwisku Karp jest przewodniczącym komisji Urbanistyki. Odkrył przed czytelnikami źródło przecieku.
Cytuję - Ktoś napisał na mnie donos. W tym donosie mam zarzucony szereg różnych innych samowoli budowlanych, które się nie potwierdziły - zaznacza radny Karp i wspomina, że donosy są wysyłane nie tylko na niego, ale także na innych mieszkańców Drogi do Walczaków".
Takiego donosu obawiał się właściciel domu w Smukale. Przypomniałem sobie jak kiedyś działały królestwa. Król stanowił prawo. Ale przecież nie dla siebie. Dla innych. Nigdzie w historii nie jest napisane, że król poddał się prawu, które sam ustanowił. Myślę, że podobnie myślał radny. Jak w słynnym filmie „Sami Swoi" babka wręczająca granat wyjeżdżającemu do sądu Kargulowi mówi : „Sądy sądami, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie".
I gdyby nie ten donos wszystko by było w porządku. Prawda?