Siedź w domu. Takie hasło, czy może zalecenie jest obecnie obowiązujące. Teraz mam siedzieć? Kiedy po mieście jeździ się samochodem jak w czasie wakacji i to w nocy? Mało tego. Jeśli samochód się zmęczy, może stanąć. Gdzie chce. Nawet w najdroższej strefie A. Za darmo.
Reklama
Siedź w domu zalecają. Byłem wczoraj w jednej przychodni. Żeby nie było wątpliwości - u ortopedy. Jak tam było przyjemnie! Ludzi jak na lekarstwo. Choć może to nie najlepsze określenie w dzisiejszych czasach. Ludzi jak na lekarstwo oznacza, że mało. Zawarta w tym zdaniu informacja sugeruje, że lekarstw ma być mało. Lub, że są dla nielicznych. A tego byśmy nie chcieli.
W tej przychodni trochę utrudniona była rejestracja. Od lady, za którą siedziały panie rejestratorki, oddzielała nas pacjentów taśma. Żeby za blisko nie podchodzić. Utrudniało to komunikację. Mam na myśli rozmowę. Trzeba było posługiwać się podniesionym głosem. Co powodowało, że pacjenci się przekrzykiwali.
Pacjent przy stanowisku pierwszym krzyczał: Kowalski, a przy trzecim krzyczał: Nowak! Całe szczęście, że pozostałe stanowiska były puste – dzięki temu przekrzykiwali się tylko Kowalski z Nowakiem. Może dlatego więcej ludzi nie było, że każdemu wchodzącemu mierzono temperaturę. Na szczęście nie miałem. A co by było, gdybym miał? Nie wpuściliby mnie do przychodni? Przychodnia jest dla zdrowych.
Siedź w domu. Zadzwonił do mnie kolega. „Siedzę w domu. Jestem chory.” „Co ci jest? Zdaje się, że na całe szczęście mam koronawirusa” „Na całe szczęście?” pytam. „Tak. Nie daj Bóg mieć teraz inną chorobę – możesz umrzeć.” Sporo lekarzy i pielęgniarek siedzi w domu i opiekuje się dziećmi.
Moja znajoma lekarka usłyszała, jak jej koledzy w szpitalu narzekali na to, że mogą się zarazić. Zdenerwowała się. „Trzeba było iść na ASP, a nie na medycynę” wykrzyczała. ASP to Akademia Sztuk Pięknych. Nie wiem, czy moja znajoma lekarka nie zamanifestowała w swoim okrzyku wyższości zawodu lekarza nad artystą. Chyba jednak tak. A na stanowisko dyrektora Teatru Bagatela już zgłosiło się dziewięciu kandydatów.
Siedź w domu. Przypomina mi się anegdota z planu filmowego. W rekwizytorni siedzi (sic!) dwóch rekwizytorów. Starszy i dopiero uczący się zawodu młodszy. Słyszą, jak z planu filmowego ktoś woła: „szmata na plan!”. Młodszy zrywa się na równe nogi i łapie szmatę. Na co starszy: „siedź!” Młody siada. Ktoś z planu woła: „Gdzie do... nędzy jest ta szmata?!!”. Młody znów się zrywa. Starszy spokojnie: „siedź”. Mijają minuty. Głos z planu „już nie potrzeba tej szmaty!” Starszy: „mówiłem ?”.
Siedzę więc w domu. Czytam w Internecie gazety, szukając optymistycznych wiadomości. I znajduję! Gazeta Krakowska - tytuł: „Budowa nowej zakopianki. Koronawirus straszy, ale nie zatrzymał budowy tunelu”. I dalej: „Koronawirus sieje strach także na budowie tunelu drogowego na zakopiance na odcinku Naprawa-Skomielna Biała. Z placu budowy wyjechali egipscy zbrojarze. Bali się, że później nie będą mogli wrócić do swojego kraju. 82 włoskich robotników pracuje nadal. Mają jednak bezwzględny zakaz wyjazdu do ojczyzny.”
Jeśli wyjechali zbrojarze, to co robią ci włoscy robotnicy z zakazem wyjazdu do domu? Leją ten beton, mimo braku zbrojenia, czy zbroją? Gazeta nie podaje.
Siedź w domu – pod warunkiem, że nie jesteś włoskim robotnikiem z budowy tunelu na zakopiance.
No więc siedzę. A pogoda piękna.
Siedzę, bo pisanie tekstów na stojąco lub leżąco jest, co tu kryć, mocno utrudnione. A przecież za tydzień znów będę musiał coś napisać.
Siedźmy. Za chwilę już nie będzie potrzebna szmata. Będziemy mogli wtedy spokojnie sobie powiedzieć: „mówiłem?”.
Reklama