To tutaj, w Krakowie, rozegra się najciekawsza rywalizacja wyborcza, ponieważ pojawia się wakat na stanowisku prezydenta drugiego pod względem wielkości miasta w Polsce - ocenia w rozmowie z Life in Kraków profesor Janusz A. Majcherek, krakowski socjolog i filozof. W jego opinii równie ciekawie będzie w wyborach do małopolskiego Sejmiku. - PiS nie zdobędzie władzy w tych sejmikach, w których ich nie miał do tej pory, z całą pewnością utraci władzę w kilku dodatkowych, ale są dwa czy trzy sejmiki, i do nich należy sejmik małopolski, gdzie walka będzie zażarta a rozstrzygnięcie niepewne. Profesor przypomina również, że jednego dnia, 7 kwietnia odbędą się wybory: prezydentów, burmistrzów i wójtów, wybory do rad miast i gmin, wybory do sejmików, a w mniejszych miejscowościach także jeszcze do rad powiatów.
Reklama
Daniela Motak: Dla kogo taka kumulacja jest trudniejsza - dla wybierających czy dla wybieranych?
Prof. Janusz A. Majcherek: To bardzo różne wybory, o bardzo różnych perspektywach. W konsekwencji możliwe są bardzo różne warianty tworzenia koalicji wyborczych, które mogą być odmienne w wyborach do rad miast i gmin i w wyborach do sejmików. Inne umowy i układy będą w związku z kandydaturą na prezydenta, wójta czy burmistrza, a inne ze względu na wybory do rad powiatu. Więc tu jest bardzo wiele możliwych wariantów i one mogą się nie pokrywać na różnych szczeblach samorządu.
Czy to może utrudnić wyborcom podjęcie decyzji?
No cóż, w 2014 roku były to tak skomplikowane wybory, że aż prezes Jarosław Kaczyński grzmiał o tym, że wyniki zostały sfałszowane, że wyborcy się pogubili i że nie bardzo wiedzieli na co głosują, jakiego wyboru dokonują. Ale poważnie mówiąc, nie sądzę, żeby to było aż tak trudne. Te wybory przede wszystkim dostarczają wielu możliwych wariantów co do kandydatów do poszczególnych szczebli i instytucji samorządowych.
Z reguły najwięcej emocji budzą wybory prezydentów miast. I faktycznie, w Krakowie już teraz jest ciekawie, choć kampania wyborcza jeszcze się oficjalnie nie rozpoczęła. Sobotnia Gazeta Wyborcza informuje, że według sondażu SW Research faworytem pierwszej tury wyborów prezydenckich w Krakowie jest Łukasz Gibała, na którego chce zagłosować 32,6 procent ankietowanych. Jest duża różnica między nim a następnym w kolejności Aleksandrem Miszalskim, kandydatem PO, który ma 15,4 procent poparcia.
Potem różnice są już mniejsze - Stanisław Mazur, rektor Uniwersytetu Ekonomicznego ma 14,4 procent poparcia, Łukasz Kmita, były wojewoda małopolski i kandydat PiS - u - 13,6 procent, a wiceprezydent Krakowa, Andrzej Kulig, wskazany przez Jacka Majchrowskiego - 12 procent, najmniej ze wszystkich.
Czy małe poparcie dla kandydata, wskazanego przez Jacka Majchrowskiego, 21 lat rządzącego Krakowem, wybieranego przez krakowian, jest zaskakujące? Majchrowski miał duże poparcie niemal do końca, wydawałoby się więc, że i Kulig będzie je miał. Dlaczego nie ma?
Bo gwiazda Jacka Majchrowskiego przygasała już w ostatnich kilku latach, szczególnie w jego ostatniej kadencji. Wystąpiło naturalne znużenie mieszkańców tak długim urzędowaniem, a po drugie - sam Jacek Majchrowski chyba robił już wrażenie znużonego. Poza tym, gdy ogłosił rezygnację z własnego startu, dał do zrozumienia, że wycofuje się z krakowskiej polityki i z politycznej aktywności. Już zdarzało się tak kilkukrotnie w Polsce, że rekomendacje udzielane przez bardzo wpływowego i popularnego włodarza miasta, swojemu następcy nie przekładały się na jego wybór.
Więc to akurat nie jest zaskakujące? To normalny polityczny proces?
Tak, spodziewałem się nawet, muszę przyznać, że osoba rekomendowana przez Jacka Majchrowskiego będzie mieć jeszcze mniejsze poparcie. Nie wydaje mi się, żeby możliwe było proste następstwo, że rekomendowany przez Jacka Majchrowskiego kandydat ma szanse na zwycięstwo, choć nie można tego wykluczyć, to stałoby się możliwe gdyby doszło do jakichś zaskakujących rekonfiguracji na tej liście.
Wygrywa, na dziś, według tego sondażu, Łukasz Gibała. To również nie jest niespodzianka? Skąd dla niego tak duże poparcie, czym zjednuje sobie wyborców? I czy ta jego przewaga może stopnieć?
To również nie jest zaskakujące, zważywszy, że Gibała pracuje na głosy od wielu, wielu lat, a nawet od kilku kadencji. Robi to w sposób tyleż aktywny i pracowity, co demagogiczny i populistyczny. Wyczuwa, gdzie może jakieś jeszcze procenty poparcia uzyskać i w tę stronę się zwraca. Dowodem na to jest jego niedawne wstrzymanie się od głosu w kwestii Strefy Czystego Transportu w Radzie Miasta, co wskazuje, że chciałby się przypodobać właścicielom najstarszych rzęchów, które jeżdżą po Krakowie.
To jest populistyczna decyzja, podobnie jak pozyskanie, nie wiem na ile aktywnie i w jakim stopniu będące efektem jego własnych zabiegów, poparcia partii Razem, która jest radykalnie lewicowa i w tym sensie też populistyczna. Wydaje się więc, że Łukasz Gibała konsekwentnie, uparcie, pracowicie też - to trzeba mu przyznać - zwraca się do kolejnych grup mieszkańców i ich reprezentantów, bo myślę, że będzie chciał też zawrzeć porozumienie z ruchami miejskimi.
Reklama
Gibała budował swój wizerunek przede wszystkim jako kandydat anty - Majchrowski, więc grupuje wszystkich tych, którzy byli już znudzeni lub rozczarowani prezydenturą Jacka Majchrowskiego. Ich odsetek można szacować na około jedną trzecią mieszkańców Krakowa.
Ta duża przewaga Gibały nad resztą - w pierwszej turze - utrzyma się do kwietnia?
Zaznaczyłbym, że na tej liście brakuje istotnego kandydata, mianowicie kandydata Trzeciej Drogi. Jestem przekonany, że w Krakowie Trzecia Droga takiego kandydata wystawi. Pierwszy powód jest taki, że partia Szymona Hołowni jest na fali, zresztą dzięki jego osobistym zasługom, ma wysokie w skali kraju poparcie, a drugi - chce się sprawdzić w wyborach samorządowych.
Trzeci powód - PSL nie ma szans, kandydat PSL - u może mieć w Krakowie śladowe poparcie, i dlatego właśnie ugrupowanie Szymona Hołowni, który chce w wyborach samorządowych sprawdzić siłę swojej formacji, wzięłoby na siebie ciężar wypromowania kandydata Trzeciej Drogi. I myślę, że to może być kandydatura kilkunastoprocentowa.
Taka, która zamieni ten dzisiejszy układ?
Tak, to by zmieniło ten układ, który dzisiaj widzimy.
A kim mógłby być kandydat Trzeciej Drogi?
Mówiono o panu Rafale Komarewiczu, ale nie wiadomo na razie, czy to już przesądzone. Proszę wziąć pod uwagę, że gdyby się pojawiła kandydatura przedstawiciela Trzeciej Drogi, to mógłby się pojawić kolejny kilkunastoprocentowy kandydat. I to w pewnym sensie też wyjaśnia wysokie poparcie dla Łukasza Gibały, ono jest wysokie dzięki rozproszeniu pozostałych sił.
Reklama
Powtarzam to kolejny raz, także dla Life in Kraków, że zważywszy na to, iż Koalicja 15 - go października uzyskała w ogólnopolskich wyborach w Krakowie prawie dwie trzecie głosów, więc gdyby i teraz wystawiła wspólnego kandydata, to Łukasz Gibała raczej nie miałby szans nawet wejść do drugiej tury, bo być może wszystko rozstrzygnęłoby się w pierwszej. Zaskakuje natomiast bardzo niski wynik potencjalnego kandydata PiS - u.
To były wojewoda, Łukasz Kmita, według sondażu - 13,6 procent poparcia. Wydawałoby się, że Małgorzata Wassermann osiągnie znacznie lepszy wynik, ale ponoć nie chciała startować w wyborach na prezydenta Krakowa…
I wcale jeszcze nie jest przesądzone, że to Łukasz Kmita będzie kandydatem, bo słychać też o innych. Jednak elektorat PiS - u jest bardzo przywiązany do szyldu, więc zagłosuje na Łukasza Kmitę lub kogokolwiek innego nie ze względu na jego specyficzne walory, tylko dlatego, że reprezentuje on tę partię.
Można domniemywać, że gdyby kandydat się zmienił, poparcie byłoby porównywalne, ponieważ jest to poparcie elektoratu dla PiS - u, a nie dla konkretnego nazwiska, jak jest w przypadku Łukasza Gibały, który jest kandydatem niezależnym. Nie stoi za nim zaplecze partyjno - organizacyjne, więc jego elektorat to elektorat spersonalizowany, a w przypadku kandydata PiS - u będzie to elektorat partyjny.
Tym bardziej na razie nie ma się co tego dzisiejszego sondażowego krajobrazu przywiązywać?
Tak, pojawienie się przedstawiciela Trzeciej Drogi może zmienić tę konfigurację.
Ciekawą postacią, która startuje kolejny raz, jest Stanisław Mazur, rektor Uniwersytetu Ekonomicznego. Sondaż daje mu 14,4 procent poparcia. Ma jakiekolwiek szanse?
Kandydatura profesora Mazura jest bardzo ciekawa, ale brak zaplecza partyjnego sprawia, że jest ona bardzo trudna. Gdyby doszło do takiej sytuacji, że główne formacje z Koalicji 15 października próbują wyłonić wspólnego kandydata i okazuje się, że nie mogą się zgodzić na przedstawiciela żadnej z tych partii i szukają kogoś neutralnego, to wtedy kandydatura profesora byłaby idealna. Gdyby koalicja 15 października poparła profesora Mazura - jak to się dzieje w niektórych miastach w Polsce, gdzie koalicjanci ugrupowań rządzących popierają kandydatów, niekoniecznie wywodzących się z którejś z ich partii - to profesor Stanisław Mazur miałby duże szanse.
Natomiast już chyba oficjalne zgłoszenie kandydatury Aleksandra Miszalskiego jako przedstawiciela Koalicji Obywatelskiej w zasadzie zamyka temat, tym bardziej, że Trzecia Droga, a dokładnie ugrupowanie Szymona Hołowni będzie chciało koniecznie sprawdzić się w wyborach prezydenckich i sejmikowych, i prawdopodobnie także do Rady Miasta będzie chciało wystawić własnych kandydatów. To zamyka kwestię wspólnej koalicji, powtórki sprzed 15 października. Co, nawiasem mówiąc, powinno jednak niepokoić animatorów tej koalicji, bo może dojść do sytuacji, że w drugiej turze znajdzie się Łukasz Gibała z kandydatem spoza tej koalicji i wtedy będą musieli wybierać, kogo poprzeć.
Szczególnie trudno może być, gdyby Łukasz Gibała rywalizował w drugiej turze z kandydatem lub kandydatką Zjednoczonej Prawicy. Doszłoby do sytuacji kuriozalnej - koalicjanci 15 października musieliby chyba wezwać do głosowania na Łukasza Gibałę, a to byłoby wielką porażką tej koalicji. Bo w kilku miastach w Polsce odbędzie się niemal na pewno reelekcja już sprawujących obecnie funkcję prezydenta, na przykład pani Aleksandry Dulkiewicz w Gdańsku, Jacka Jaśkowiaka w Poznaniu czy Jacka Sutryka we Wrocławiu, natomiast tutaj, w Krakowie, rozegra się najciekawsza rywalizacja wybocza w kampani ponieważ tutaj pojawia się wakat na stanowisku prezydenta drugiego pod względem wielkości miasta w Polsce.
Reklama
Ciekawie też będzie w wyborach do sejmiku. Jak napisała Gazeta Wyborcza, w innym swoim tekście, krakowską listę do sejmiku ma otwierać ojciec prezydenta Andrzeja Dudy, Jan Duda, drugie miejsce natomiast przypadnie Barbarze Nowak, kontrowersyjnej - delikatnie mówiąc - byłej kurator oświaty. Cytowany przez GW anonimowy polityk PO komentuje to mówiąc, że “PiS idzie na ostro”. Faktycznie idzie na ostro i może mu to przynieść sukces?
Tak, to jest próba utrzymania swojego żelaznego elektoratu, próba niedopuszczenia do jego rozproszenia i zdemobilizowania. Natomiast z pewnych analiz i badań wynika, że w wyborach do sejmiku małopolskiego rozegra się najciekawsza rywalizacja w Polsce ponieważ według tych badań zjednoczone siły koalicji 15 października idą łeb w łeb ze Zjednoczoną Prawicą i jest to sejmik w którym, dosłownie, pojedyncze głosy mogą rozstrzygnąć o tym, czy PiS utrzyma w nim władzę, czy też ją utraci.
Wiadomo, że PiS nie zdobędzie władzy w tych siedmiu czy ośmiu sejmikach w których nie miał jej do tej pory, że utraci z całą pewnością władzę w kilku dodatkowych, ale są dwa czy trzy sejmiki, i do nich należy sejmik małopolski, gdzie walka będzie zażarta, a rozstrzygnięcie niepewne. Oczy ogólnopolskiej opinii publicznej i mediów będą zwrócone na Kraków i Małopolskę, bo tu się rozegra jedna z najciekawszych rywalizacji wyborczych.
Wyborcza pisze również, pan także o tym wspominał, że rosną nadzieje PO na odbicie bastionu PiS - u, jakim jest Małopolska. O ile w Krakowie faktycznie może być łatwiej, to im dalej w region, a szczególnie na południe, Platformie czy też Koalicji będzie trudniej, szczególnie na Sądecczyźnie czy na Podhalu?
Właśnie nie! Bo notowania PiS - u spadają właściwie w całej Polsce, a są badania, z których wynika, że koalicja 15 października największy wzrost poparcia zanotowała w tych okręgach wyborczych, w których tradycyjnie PiS dominował, czyli, inaczej mówiąc, utrata poparcia przez PiS była większa tam, gdzie to poparcie miało ono największe. Gdyby ta tendencja się potwierdziła w wyborach do sejmiku małopolskiego, to by znaczyło, że PiS będzie tracił najwięcej tam, gdzie miał największe poparcie, czyli właśnie na Sądecczyźnie i na Podhalu. Czy to się potwierdzi, zobaczymy, walka będzie na pewno niezwykle wyrównana, zażarta i dlatego wybory do sejmiku małopolskiego będą tak interesujące i tak ważne.
Tak jak Pan powiedział, pójdzie o pojedyncze głosy, więc tym bardziej dzisiaj nie możemy przewidzieć co się wydarzy, jak ostatecznie rozstrzygną się wybory do sejmiku?
To będzie zależało także od frekwencji, bo wygra ten, kto lepiej zmobilizuje swój elektorat, wygrają ci, którzy lepiej zmobilizują swoich wyborców, znów mobilizacja będzie miała ogromne znaczenie. Koalicja 15 października wciąż jest na fali po wyborach.
To znany efekt, że wielu wyborców przyłącza się do zwycięzców, nie tylko dlatego, że ludzie lubią być po stronie zwycięzców, ale także dlatego, że zwycięstwo jakiejś formacji nasuwa niektórym wyborcom przypuszczenia, że zwycięzcy są pod jakimś względem lepsi, skoro wygrali, więc trzeba ich popierać. Więc jeśli te wysokie notowania koalicji 15 października się utrzymają, to przejście sejmiku małopolskiego w jej ręce jest bardzo prawdopodobne, ale tutaj znowu wielką niewiadomą jest rola Trzeciej Drogi, bo o ile wiemy, jak wyglądają z dawien dawna notowania PSL - u w poszczególnych okręgach, to całkiem niewiadoma jest pozycja Polski 2050 Szymona Hołowni, bo ona nie ma struktur, ale może się oprzeć na bardzo rozbudowanej sieci PSL - u.
I ta wysoka, wciąż utrzymująca się wysoka pozycja Polski 2050 w połączeniu z silnym zapleczem organizacyjnym PSL - u w niektórych okręgach, na niektórych obszarach Małopolski może dać duży sukces Trzeciej Drodze, a to by przesądziło o odbiciu sejmiku z rąk PiS.
To rzeczywiście może być bardzo ciekawe, a w innych okręgach, w Tarnowie, Wadowicach, Podhalu, mamy na listach, że tak powiem, starych znajomych po stronie demokratycznej - Stanisława Bisztygę, Krzysztofa Nowaka, Stanisława Sorysa… Oni mają spore szanse, bo od lat już w polityce lokalnej są.
Tak, i trzeba też podkreślić, że wybory do sejmiku są najbardziej zbliżone do wyborów ogólnopolskich, czyli poparcie tutaj będzie głównie partyjne. Bo o ile już w wyborach do rad miast startują niezależni kandydaci, niezależne komitety, to w wyborach do sejmiku struktura list wyborczych odzwierciedla partyjne podziały ogólnopolskie.
Wybory do Rady Miasta w Krakowie też będą bardzo ciekawe, bo “znika” Jacek Majchrowski, a to też się przełoży na skład rady?
Koniec epoki Jacka Majchrowskiego oznacza też koniec jego ekipy. Przypomnę, że w poprzednich wyborach kandydaci Jacka Majchrowskiego startowali ze wspólnej listy z kandydatami Koalicji Obywatelskiej i że był to jeden blok pod patronatem Jacka Majchrowskiego. Wydaje się chyba przesądzone, że on się rozpadnie, że układ list do rady miasta będzie bardziej odzwierciedlał partyjne struktury.
Reklama
Przy czym znów trzeba podkreślić, że w samym mieście Krakowie wystawienie przez Polskę 2050 swojego mocnego kandydata może Trzeciej Drodze zapewnić znaczącą pozycję w radzie miasta. PSL się kompletnie nie liczy, raczej przesądzona jest samodzielna lista Platformy Obywatelskiej, również PiS będzie miał swoje własne listy. W tej sytuacji Rada Miasta Krakowa byłaby bardziej partyjna niż dotychczas, gdy startowały poszczególne komitety o nazwach Przyjazny Kraków czy Kraków dla Mieszkańców, typowych raczej dla mniejszych gmin.
Teraz ugrupowanie Łukasza Gibały będzie ruchem obywatelskim, pozapartyjnym, natomiast pozostałe listy będą mocno afiliowane przy konkretnych partiach politycznych, chyba że dojdzie do jakiegoś porozumienia, które by utworzyło koalicję 15 października w wydaniu krakowskim, ale na to się nie zanosi.
Mało jest też czasu na ewentualne rozmowy czy porozumienia…
Tutaj głównym rozgrywającym jest Szymon Hołownia, ponieważ Trzecia Droga koniecznie chce się sprawdzić samodzielnie w wyborach samorządowych i dlatego wykluczyła już dawno wspólny blok z koalicją 15 października. Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak - Kamysz ewidentnie chcieli, zresztą już od kilkunastu miesięcy tego nie ukrywali, chcieli wepchnąć Koalicję Obywatelską w sojusz z Lewicą po to, żeby powstał centrolewicowy blok, do którego oni mogliby się zdystansować, pokazując siebie jako centroprawicę.
Ale zarówno w wyborach do parlamentu jak i w wyborach samorządowych Donald Tusk i inni uczestnicy Koalicji Obywatelskiej wykluczyli porozumienie z Lewicą, co przesądza, że będą trzy listy. Poza tym jest jeszcze jeden powód - trzy listy sprawdziły się w wyborach parlamentarnych wbrew różnym krytycznym głosom, nawołującym do jedności, więc nie ma powodu żeby teraz Trzecia Droga uznała, że to, co sprawdziło się w wyborach parlamentarnych, nie sprawdzi się w samorządowych i próbowała czy chciała zawiązywać jakieś koalicje. Na pewno pójdą samodzielnie, a skoro tak to i Koalicja Obywatelska pójdzie bez Lewicy i największym przegranym kwietniowych wyborów może być właśnie Lewica.
Po pierwsze nie ma dobrych kandydatów w wyborach do rad największych miast, a po drugie, wybory do sejmików wyznaczają nieformalny, ale bardzo wysoki próg wyborczy, bo tych mandatów jest stosunkowo niewiele i w związku z tym, jak się wylicza, około 10 - ciu procent głosów trzeba dostać, żeby mieć jakiegokolwiek przedstawiciela w sejmiku. A skoro tak, to Lewica może się okazać wielkim przegranym, gdyby skali kraju zyskała, tak jak to było już w poprzednich wyborach, pojedyncze mandaty radnych sejmikowych. to będzie dla Lewicy katastrofa. Jeżeli nie zdobędzie prezydentury w żadnym z miast prezydenckich, to też będzie porażka.
A tymczasem dla Lewicy jeszcze jednym wielki problemem jest partia Razem, która już prowadzi własną, zupełnie odrębną kampanię. W Krakowie poparła Łukasza Gibałę, podczas gdy Lewica próbowała jednak dogadywać się z Aleksandrm Miszalskim i z Koalicją Onywatelską. W Warszawie partia Razem już wystawiła Magdalenę Biejat przeciwko Rafałowi Trzaskowskiemu, który jest ewidentnym kandydatem koalicji 15 października i nawet nie wiem, czy w Warszawie Trzecia Droga będzie się chciała z nim konfrontować. Więc ta niesubordynacja partii Razem to dla Lewicy duży problem.
Musimy więc poczekać, co w Krakowie zdecyduje Trzecia Droga i wtedy być może ten obraz, który dziś mamy będzie wyglądał zupełnie inaczej we wszystkich rodzajach kwietniowych wyborów?
Tak, to jest niepewne. Jedno jest natomiast pewne - oczy całej Polski będą zwrócone na Kraków, drugie pod względem wielkości miasto, bo ono jest chyba jedynym z prezydenckich największych miast, gdzie wynik jest zupełnie otwarty, bo w pozostałych albo kandydują dotychczasowi prezydenci, albo są wyraźni faworyci. Po drugie - sejmik małopolski będzie koncentrował uwagę polskiej opinii publicznej i mediów ponieważ tu się rozegra jedna z najciekawszych rywalizacji sejmikowych, więc i Kraków, i Małopolska będą szczególnie bacznie obserwowane w kampanii poprzedzającej wybory i w trakcie samych wyborów.
Przypomnijmy jednak, dla porządku, że 7 kwietnia niemal na pewno nie rozstrzygnie się to, kto zostanie prezydentem miasta. Niemal na pewno potrzebna będzie druga tura i tym bardziej wtedy uwaga całej polskiej opinii publicznej będzie skierowana na Kraków. W kilku innych największych ośrodkach wybory rozstrzygną się już w pierwszej turze, wydaje się to przesądzone w przypadku Gdańska i chyba Warszawy, natomiast spośród tych miast, w których potrzebna będzie druga tura, Kraków będzie niewątpliwie miastem skupiającym największą uwagę, Czeka nas więc bardzo ciekawy czas, będziemy w Krakowie i Małopolsce pilnie obserwowani i tutejsza sytuacja będzie wielokrotnie analizowana przed wyborami i po wyborach.