Forma, w jakiej metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski wzywa ks. Dariusza Rasia do dymisji ze stanowiska proboszcza parafii mariackiej, jest bulwersujący, ale sprawa jest wielopłaszczyznowa. Zarzuty, jakie stawia metropolita proboszczowi najważniejszej krakowskiej parafii, są bardzo poważne - komentuje w rozmowie z serwisem salon24.pl ks. Tadeusz Iaskowicz Zaleski, który ujawnił w mediach fragment kontrowersyjnego pisma metropolity.
Reklama
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski podkreśla, że choć metropolita ma pełne prawo kontrolować poszczególne parafie i odwołać proboszcza, to forma wezwania do dymisji bulwersuje. Abp Jędraszewski złożył proboszczowi parafii mariackiej „propozycję nie do odrzucenia": jeśli ksiądz Raś sam zrezygnuje, wówczas metropolita obiecuje, że „będzie to miało pozytywny wpływ do powierzenia mu w przyszłości innych urzędów kościelnych".
Jego zdaniem sprawa nie jest jednoznaczna. W rozmowie z serwisem salon24.pl ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski przypomina, że po odzyskaniu przez Kościół nieruchomości w centrum Krakowa, parafia mariacka stała się najbogatsza w całej archidiecezji, swego rodzaju "przedsiębiorstwem kościelnym".
Zwraca uwagę, że nominowanie ks. Dariusza Rasia na proboszcza tej parafii przez kardynała Stanisława Dziwisza było zaskakujące, ponieważ ksiądz Raś nie miał wtedy żadnego doświadczenia w kierowaniu parafią.
Pod koniec 2022 roku, arcybiskup Marek Jędraszewski, pod wpływem różnych krytycznych uwag, wysłał komisję, miała przeprowadzić kontrolę. Jej wyniki opublikował Onet i są one dla księdza Rasia — jak to określa Isakowicz-Zaleski — miażdżące.
Komisja zarzuca ks. Rasiowi „braki inwentaryzacji posiadanych dóbr czy protokołów liczenia gotówki". Padają zarzuty, że ks. proboszcz, pozyskując darowizny ze spółek skarbu państwa i dotacje np. ze Stołecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa na renowacje zabytków będących we władaniu parafii nie uzyskał wcześniej zgody metropolity. Ten sam zarzut dotyczy zakładania lokaty oszczędnościowych, kupowania i sprzedawania samochodów czy wymiany waluty.
Reklama
Wątpliwości komisji wzbudziły także forma zatrudnienia w parafii i wynagradzania np. strażaków, którzy odgrywają Hejnał Mariacki. Według Onetu z raportu wynika, że ks. Raś miał „ustawić" konkurs na organistę w Bazylice Mariackiej, tak, by pracę zdobył kandydat przez niego preferowany.
Do zarzutów o „brak dbałości i czuwania nad majątkiem kościelnym" abp Jędraszewski dorzuca „zarzut braku prawości moralnej". Komisja zwróciła nawet uwagę na fakt, że ks. Raś niewłaściwie się prezentuje, nosząc jednocześnie infułę, pektorał, pierścień i pastorał.
„W każdym przedsiębiorstwie obojętnie świeckim czy kościelnym, taki raport komisji rewizyjnej spowodowałby wstrząs" - komentuje ks. Isakowicz-Zaleski. Jego zdaniem sprawa nie jest czarno-biała.
„Gołębie na rynku krakowskim gruchają, że w miejsce ks. Rasia przyjdzie protegowany arcybiskupa Jędraszewskiego. No i znowu zostanie proboszczem nie dlatego, że ma jakieś osiągnięcia, ale dlatego, że jest „dworzaninem” metropolity" - ocenia Isakowicz-Zaleski.
„Sytuacja, w której jeden »dworzanin« zastąpi drugiego, wywołuje dyskusję na temat jedynowładztwa w krakowskim Kościele, gdzie Watykan teoretycznie sytuację kontroluje, ale arcybiskup może każdego powołać i odwołać. Myślę, że tak naprawdę mamy do czynienia z zaledwie początkiem całej tej przykrej sprawy" - stwierdza.
Reklama
