W OPINII

Siedem szczęść Daniela Obajtka: dlaczego stał się ulubieńcem Kaczyńskiego?

opublikowano: 28 WRZEŚNIA 2023, 08:34autor: Daniela Motak
Siedem szczęść Daniela Obajtka: dlaczego stał się ulubieńcem Kaczyńskiego?

Skąd się wzięło niezwykłe szczęście, które towarzyszy Danielowi Obajtkowi? Odpowiedzi na to pytanie przez kilka lat szukali autorzy biografii jednego z najbardziej zaufanych ludzi partii rządzącej, który swoją zawrotną karierę zaczął jako wójt małego, podkrakowskiego Pcimia. “Siedem szczęść Daniela Obajtka. Biografia” dziennikarzy Jarosława Sidorowicza i Pawła Figurskiego to zapis faktów, składających się na prawdziwy obraz powiązań i okoliczności imponującego awansu szefa Orlenu. - Wciąż nie do końca rozumiem jego fenomenu - mówi portalowi Life in Kraków Jarosław Sidorowicz.

Daniela Motak, Life in Kraków Skąd tytuł książki? 

Jarosław Sidorowicz: Chcieliśmy w ten sposób nawiązać do znanego powiedzenia o siedmiu nieszczęściach. Tylko na odwrót… Pokazaliśmy, że Danielowi Obajtkowi towarzyszy niezwykłe, niewytłumaczalne wręcz szczęście, począwszy od czasów szkolnych, gdy dwa razy był usuwany ze szkoły średniej  i  dwukrotnie był do nie przywrcanany. W jego sprawie interweniowli wówczas nawet politycy. Książka przedstawia ten i dalsze  zwrotne momenty w jego karierze, momenty, w których uśmiechało się do niego szczęście.

Albo zdarzały się cuda, jak czytamy w opisie książki, przygotowanym przez wydawcę: “To cud, że posądzany o działania na szkodę rodzinnej firmy i przyjęcie łapówki, czego jednak sądowi nie było dane rozstrzygnąć, objął stanowisko urzędnika państwowego”.

O cudach Obajtka mówił w 2022 roku Jarosław Kaczyński: “Mamy w Polsce takiego niezwykłego człowieka. Nazywa się Daniel Obajtek. Zanim został szefem jednego i drugiego koncernu, był wójtem gminy Pcim. Otóż on w tej gminie dokonywał cudów”. Swoją drogą sprawdziliśmy te "cuda" i nie wszystko złoto, co się  świeci. We wspomnianej tu rodzinnej firmie, Elektroplaście, należącej do jego wujów, Obajtek pracował przez kilka lat. I w tej sprawie też miał szczęście. Lata później, będąc już wójtem Pcimia, został zatrzymany przez Centralne Biuro Śledcze Policji pod zarzutami oszustwa wobec Elektroplastu i przyjęcia 50 tysięcy złotych łapówki.

Sprawa nigdy nie trafiła na wokandę, chociaż akt oskarżenia wpłynął do sądu. W 2016 roku PiS wprowadził takie rozwiązania prawne, które prokuraturze umożliwiły wycofanie akt oskarżenia. Prokuratura nie odpowiedziała na pytania, ile takich przypadków było jeszcze i kogo dotyczyły.

Rok później sprawa została umorzona przez prokuraturę. W tym czasie, mimo ciążących wówczas na nim jeszcze  zarzutów Obajtek został szefem Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, członkiem rady nadzorczej spółki Lotos Biopaliwa, a potem  wreszcie prezesem Grupy Energa, spółki skarbu państwa. Ukoronowaniem tej niezwykłej kariery jest - już po umorzeniu śledztwa przeciwko niemu - stanowisko szefa  Orlenu. W kręgach bliskich partii rządzącej swego czasu mówiło się o nim jako o kandydacie na premiera. Obajtek cieszy się wyjątkową pozycją w otoczeniu prezesa PiS i jest przez niego darzony ogromnym zaufaniem. 

Dlaczego właśnie on?

To fenomen. Mimo lat pisania o jego powiązaniach i karierze wciąż nie do końca potrafię to wytłumaczyć. Kaczyński uważa Obajtka za sprawnego i skutecznego, a ten według prezesa PiS  potwierdzil to choćby decyzją podjetą już jako prezes Orlenu - o zakupie lokalnych gazet Polska Press. No i jest całkowicie lojalny. I bezwzględny w dążeniu do wyznaczonego mu celu. Co tym bardziej docenia Kaczyński. 

Wasze publikacje zaczęły się od słynnych “taśm Obajtka”.

Taśmy zapoczątkowały nasz cykl tekstów publikowanych w “Gazecie Wyborczej” poświęcocnych Obajtkowi. Nagrania te pochodzą z 2009 roku, gdy Daniel Obajtek był jeszcze wójtem Pcimia. To rozmowy między nim a Szymonem, pracownikiem firmy TT Plast, konkurencyjnej wobec Elektroplastu, z którego odszedł skonfliktowany z wujem. Rozmówcy zwracają się do siebie “przyjacielu”, mówią o działalności biznesowej firmy i planach postępowania wobec Elektroplastu, który - jak wynika z nagrań - Obajtek nie dażył już wówczas zbytnią sympatią.

Reklama

Cała Polska mogła posłuchać wulgaryzmów, którymi Obajtek obrzucał wuja i tego, jak nieoficjalnie zarządzał TT Plastem, łamiąc w ten sposób prawo, bo ustawa o samorządzie zabrania wójtom łączenia działalności samorządowej z biznesową. Taśmy dowodzą też, że pytany przed sądem w sprawie wujów o kontakty z TT Plastem delikatnie mówiąc mijał się  z prawdą, zaprzeczając by z tylnego siedzenia kierował  pracownikami TT Plast. I w sprawie taśm też miał szczęście, bo prokuratura miała nagrania, ale nic albo niewiele zrobiła. Nawet nie zostały przesłuchane, śledczy przeczytali tylko stenogram. 

Kto nagrał “taśmy Obajtka”? 

Tego do końca nie wiemy. Rozmówca Obajtka, Szymon, do którego dotarliśmy, nie chciał już do tej sprawy wracać. Gdy skontaktowaliśmy się z nim przed opublikowaniem taśm, powiedział, że chce zapomnieć o przeszłości i nie będzie o tym rozmawiał, bo praca w TT Plaście była dla niego trudnym czasem. Teraz całkowicie zmienił swoje życie. Wiele osób tak reagowało. Nie chciało rozmawiać, próbowało przekonać nas, że nie wiedzą, o co chodzi. 

To właśnie było najtrudniejsze w pracy nad tekstami dla "Wyborczej" i potem nad książką?

Nie jest tajemnicą, że partia rządząca stworzyła system, który chroni bliskich jej ludzi. Trudno się przez niego przebić. Takie publikacje jak nasze, choć rzetelne i udokumentowane, są odbierane jako  atak i łatwo sobie wyobrazić, jaka będzie odpowiedź…. Sprawy nie ułatwiało też to, że Obajtek jest człowiekiem na piedestale i część  osób wolała uniknąć rozmowy o nim, żeby nie narażać się na konsekwencje. To się dawało wyraźnie odczuć.

Tym większą satysfakcję dało nam docenienie naszej pracy. Nagroda Grand Press i Nagroda im. Dariusza Fikusa, dwie najbardziej prestiżowe nagrody dziennikarskie w  Polsce dały nam poczucie, że nie jesteśmy z tym sami.

Z iloma osobami rozmawialiście na potrzeby artykułów i potem książki? 

To było wiele  rozmów, jedna prowadziła do następnej, potem do kolejnych. Tak samo było z ludźmi, z jednego spotkania wynikały kolejne i następne. Także te z ludźmi, którym bliżej do obozu władzy.

Reklama

A sam Obajtek? Ile razy odniósł się do Waszych tekstów czy odpowiedział na pytania? 

Właściwie nigdy nie wyjaśnił wszystkich kontrowersji. W wypowiedziach na temat naszych tekstów próbował bagatelizować je, zarzucał,że dziłamy na zlecenie co jest absurdalnym zarzutem, chciał też sądowego zakazu dalszych naszych publikacji o jego majątku, ale sąd oddalił ten wniosek.

Teksty dla Gazety Wyborczej i książkę pisaliście we dwójkę, Ty i Paweł Figurski. To ułatwiało sprawę? 

Oczywiście. To jest szalenie ważne, że nie jest się samemu w takiej sytuacji. Gdy przychodziło zmęczenie, świadomość, że ma się wsparcie i pomoc, że ktoś inny rozumie, jak się czuję, bo i on jest w tej samej sytuacji, bardzo pomagała. Gdy zaczynaliśmy pisać teksty o taśmach Obajtka, Paweł pracował w Gazecie Wyborczej. Potem, gdy pracowaliśmy już nad książką, przeszedł do Wirtualnej Polski, ale nie przeszkodziło nam  to w pracy nad tą książką. Nie chcę, żeby to zabrzmiało jak laurka, ale pracowało mi się z Pawłem doskonale.  Każdemu życzę takich dziennikarskiego duetu. 

Wiemy jaki był początek tej historii, mówiliśmy o “taśmach Obajtka”. Ale czy ona jest skończona? Czy też coś jeszcze należałoby wyjaśnić?

 Może kulisy sprzedaży części Lotosu Saudi Aramco? Wielu rzeczy nie wiemy. Warto byłoby ją do końca wyjaśnić, dokończyć, ale czy to będzie możliwe? To pokaże 15 października. 

Współautor książki, Jarosław Sidorowicz

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies.

Polityka Prywatności