Wiem, jeszcze nie jest piątek. Ale jak nie napisać o tym, co się nam przed wyborami wydarza? Broń kojarzy się z powiedzeniem „Boże broń”. Boga bym jednak w to nie mieszał. Nie o takie powiedzenie tu chodzi.
Reklama
Jakiś czas temu ukazał się filmik w telewizjach (przepraszam, nie wiem, czy we wszystkich) ukazujący ministra sprawiedliwości z pistoletem za paskiem. Memom nie było końca. Należałoby jednak sobie odpowiedzieć na pytanie, czego boi się minister sprawiedliwości? Czy boi się, że przyjdą? Zacytuję Broniewskiego „kiedy przyjdą podpalić twój dom, ten w którym mieszkasz Polskę”.
Kto by mógł przyjść? Czy ci, z którymi minister jest w sporze w rządzie pod auspicjami Mateusza Morawieckiego? Czy może ten spór jest dla zamydlenia nam oczu – przecież i tak o wszystkim decyduje Jarosław, czy może „arcygroźny” Donald Tusk dybie na życie ministra sprawiedliwości?
Nie wiadomo. Nie podano oficjalnego powodu. Zresztą jakby to brzmiało: „jeśli chodzi o broń ministra sprawiedliwości, musimy wyjaśnić, że ze względu na skomplikowane stosunki z Unią Europejską pan minister ma powody do obaw. Unii Europejskiej nie można ufać. Chyba że chodzi o nasze rolnictwo, któremu wsparcie należy się jak psu zupa”. W każdym razie sprawa nie została wyjaśniona. I już.
Reklama
Krąży taka anegdota o tym, jak swojego synka Jasia usypiał Gustaw Holoubek. Pan Gustaw opowiadał synkowi coś w rodzaju „bajeczki na dobranoc”. Mówił tak (swoim aktorskim aksamitnym głosem): „wyobraź sobie synku, że cała przyroda śpi. Śpią rzeczki, śpią ptaszki, śpi nawet sowa w lesie, ba nawet niedźwiedzie śpią”… I wtedy odzywał się Jaś: „aż tu nagle…”.
Przytoczyłem tę anegdotę, by wykorzystać powiedzenie: „aż tu nagle”. Albowiem, kiedy sprawa broni ministra sprawiedliwości poszła już w zapomnienie, w gazetach ukazały się notatki o ochroniarzach marszałka województwa małopolskiego.
O tym, że w rodzaju „szafy”, która jest zaopatrzona w „weneckie” lustro, czyli w urządzenie znane z filmów. Z jednej strony jest lustro (to dla zmylenia petentów marszałka), a z drugiej można oglądać wszystko, co dzieje się w pomieszczeniu obserwowanym. Siedzący tam ochroniarze mają do dyspozycji: pałki, kajdanki i gaz pieprzowy.
Reklama
Zwracam państwa uwagę na fakt gradacji stopnia zagrożenia urzędników różnego szczebla. Minister – pistolet, marszałek województwa – ochroniarze. Z tym że pistolet jeden a ochroniarzy dwóch. Czego może się obawiać Marszałek Województwa Małopolskiego? No chyba wizyty dyrektora teatru im. Juliusza Słowackiego. Procedura odwołania dyrektora jest stale w toku, tylko jakoś nie ma się za bardzo do czego przyczepić.
I proszę, gdyby nie wredne gazety, nikt by o tym fakcie nie wiedział. A tak to wie.
Dobrze to, czy źle?