KRZYSZTOF PIASECKI

K. Piasecki: Ileż to było gadania, że premier nie dotrzymuje obietnic

opublikowano: 31 MARCA 2023, 18:25autor: Krzysztof Piasecki
K. Piasecki: Ileż to było gadania, że premier nie dotrzymuje obietnic

Ileż to było gadania. Narzekania. Że premier nie dotrzymuje swoich obietnic. Że miał być milion elektrycznych aut. Nawet podano nazwę - Izera. Pewien polityk zapytany o to, gdzie będzie produkowany ten samochód, stwierdził z pewnością, że w górach Izerskich. Okazuje się, że produkowany ma być w Jaworznie. Mamy takie pasmo gór. I co? Ano nic.

Reklama

Tymczasem okazuje się, że mamy już takie auto. Oto tytuł z naszego portalu: „Nowy elektryk na krakowskich ulicach. Specjalny system emituje dźwięk... silnika”. I gdyby czytelnik czytał tylko tytuły artykułów (o czym już kiedyś pisałem) tyle by wiedział o naszych planach motoryzacyjnych. Ja czytam więcej. I dowiedziałem się z artykułu zamieszczonego pod tym tytułem, że chodzi o autobus. No i bardzo słusznie. Jeśli przyjąć, że w Izerze mieści się pięć osób, to, przepraszam, co to za pojemność w porównaniu do autobusu?

Ciekawe, że w tytule artykułu padło stwierdzenie: „specjalny system emituje dźwięk silnika”. Specjalny, czyli pewnie nietani. Może pójść dalej i sprzedawać bilety do tego autobusu z informacją, że można mieć przejazd taniej, jeśli zamiast systemu do imitowania dźwięku silnika używać się będzie ust.

Przecież wystarczy kilka osób, by powstał dźwięk podobny do dźwięku silnika. Kto w dzieciństwie nie bawił się w imitowanie dźwięku samochodu, ci, którzy oglądali „Czterech pancernych i psa” potrafili też imitować dźwięk czołgu. Mało tego - można przecież takie dźwięki nagrać i odtwarzać podczas jazdy autobusu. Pasażer, którego wydawane dźwięki zostały wykorzystane podczas jazdy autobusu, miałby prawo do biletu ulgowego.

Reklama

Poza tym autobus to jest miejsce, gdzie przebywa spora liczba pasażerów. Mogą się nawiązywać przyjaźnie, ba miłości, co w efekcie może wpłynąć na nasz przyrost naturalny. W ubiegłym polski przyrost naturalny był na ogromnym minusie. Ponad sto tysięcy osób - naszych obywateli - zmarło. A na ich miejsce nie urodzili się nowi. Być może przez brak autobusów. Elektrycznych.

Nie można przecież zapałać uczuciem do osoby przeciwnej płci (bo tylko taki związek nas interesuje – chodzi wszak o rozmnażanie) wśród zapachu oleju napędowego czy nawet dźwięków wydawanych przez prądnicę podczas ładowania autobusowych akumulatorów. A jeśli autobus jest elektryczny, sprawa przedstawia się inaczej. Ileż to razy słyszeliśmy, że mężczyzna, patrząc na kobietę, doznał czegoś podobnego do impulsu elektrycznego.

No i najważniejsze. W autobusie ludzie stoją blisko siebie. Nawet się przytulają. Niechcący. Ale przecież można sprawić, by przytulali się chcący. Jak będzie mało autobusów. To jest wyzwanie.

Reklama

A rządzący będą jeździli limuzynami. No i stało się. Wróciliśmy do komuny. Przypomniała mi się anegdota ze spotkania Władysława Gomółki z dziennikarzami. Ówczesny I sekretarz partii (PZPR) spytał dziennikarzy, czego obecnie (czyli wtedy) w sklepach brak. I jeden się odważył i powiedział „nie można dostać rajstop”. Na co zdziwił się Gomółka: „dziwne, moja żona zawsze dostaje”.

Do pełnego sukcesu trzeba jeszcze tylko zmienić nazwę projektowanego polskiego samochodu. Nawet niecałą, tylko jedną literę.

Z „Izera” na „I zero”.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies.

Polityka Prywatności