Cóż... taki rok… Tym określeniem posługuje się moja żona, komentując kolejne „plagi”, spadające na naszą rodzinę. Zaczęło się już w styczniu, można więc przyjąć, że nazwanie tego roku „cóż… taki rok” do niego pasuje.
Reklama
Pomyślałem sobie: Nie. To niemożliwe.
Chociaż… miałem kiedyś takiego sąsiada. Był profesorem Uniwersytetu. Minę miał taką, że nie chciało się nawet mówić mu „dzień dobry”. Bo po wypowiedzeniu tego powitania zaczynało się… a to, że dach będzie przeciekał – bo widział, jak oni go kładli, wbrew wszelkim zasadom, to musi przeciekać; - a to, że schody są tak wyprofilowane, że można sobie na nich nogi połamać, a to, że itd. itd.
Starałem się tego sąsiada unikać, by nie być zmuszonym do mówienia mu „dzień dobry”. Aż tu kiedyś na klatce schodowej ukazało się ogłoszenie z prośbą, by samochody wyprowadzić z garażu, bo będą coś tam robili. I rzeczywiście. Następnego dnia położyli na betonową podłogę taki dywanik z czegoś. Dywanik wyglądał pięknie. Ba! Przepięknie! Pomyślałem, że teraz mogę już sąsiada spotkać. Idzie. „Dzień dobry, widział pan, jak nam pięknie zrobili w garażu?”. Na co sąsiad: „no, ciekawe na jak długo”. Poddałem się.
Reklama
Mój kolega miał garaż, z którego nie korzystał. Zobaczył na tablicy ogłoszenie z prośbą o kontakt właściciela stanowiska garażowego numer taki i taki z numerem telefonu. Zadzwonił. Głos w słuchawce spytał: „przepraszam, czy będzie pan korzystał ze swego stanowiska garażowego?”. „Nie. Na razie nie” – odpowiedział. „To dziękuję” odparł głos i wyłączył się.
Po jakimś czasie kolega zszedł do garażu. I jakie było jego zdziwienie, gdy na swoim miejscu postojowym zobaczył jakiś samochód. Przypomniał sobie rozmowę z tym mężczyzną na temat miejsca garażowego. Zadzwonił. I głos w słuchawce go poinformował, że istotnie jego samochód tam stoi. Mało tego, głos w słuchawce wyraził zdziwienie, że przecież pytał, więc o co chodzi…
Jakoś mi się tekst zrobił garażowy.
A jest się czym pochwalić. W Krakowie. Powstał prywatny dom akademicki. Pokazali fotografię. Z zewnątrz bardzo ładny. Obejrzałem zdjęcia wnętrza. Jako że studentem już raczej nie będę, powinno mi wystarczyć zdjęcie z zewnątrz. Chociaż wiadomo, diabeł tkwi w szczegółach… Cóż, taki rok.
Reklama
Kościół jest do wzięcia. Na ulicy Kopernika. Kuria nie wyraża zainteresowania. Zgłaszają się różne małe zgromadzenia duchowne. Kościół wciąż jednak jest do wzięcia. A gdyby w nim zrobić akademik? „Gdzie mieszkasz?” W Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny. „Oj, to na razie – nie będę rozmawiał ze świętą osobą” mógłby pomyśleć student spoza Krakowa. A diabeł nadal tkwi w szczegółach… Cóż, taki rok.
Małopolska ma budżet na 2023 rok. Są pieniądze na drogi, muzea, zdrowie i igrzyska! Taki tytuł widnieje w Dzienniku Polskim. Pierwsza część artykułu poświęcona jest radości z uchwalenia budżetu. Dopiero później cytowane są wypowiedzi opozycji. Tu już sprawa nie wygląda różowo… Diabeł tkwi w szczegółach…
Życzę Naszym Czytelnikom w Nowym Roku, by to powiedzenie wreszcie zmieniło się na:
„Anioł Tkwi W Szczegółach” (ATWS).