KRZYSZTOF PIASECKI

Krzysztof Piasecki o koncercie, parkowaniu i problemach małżeńskich

opublikowano: 25 LISTOPADA 2022, 07:00autor: Krzysztof Piasecki
Krzysztof Piasecki o koncercie, parkowaniu i problemach małżeńskich

W niedzielę byłem na koncercie w Nowohuckim Centrum Kultury. Ba, wziąłem nawet w nim udział. Koncert  był zorganizowany przez fundację Anny Treter „Piosenkarnia”. Bardzo udany. Tak mówiła moja siedząca na widowni przedstawicielka. Co tu kryć – żona. Sala wypełniona do ostatniego miejsca. Z dostawkami. Super.

Reklama

Koncert był poświęcony twórczości mojego wieloletniego przyjaciela Jana Hnatowicza. Byłem w NCK w związku z tym, że Jan Hnatowicz jest jednym z kompozytorów, z którymi współpracowałem… przepraszam, jedynym kompozytorem, z którym współpracowałem. Taka mała literka „y” a jak zmienia znaczenie słowa!

No więc zostałem do udziału w koncercie zaproszony. Wystąpiłem.

Wszystko było świetnie przygotowane. Z jednym wyjątkiem. Parking. Przy wjeździe pobierało się bilet – szlaban się podnosił. Zajmowało się wolne miejsce na parkingu i szło się do NCK-u. Odbywał się koncert.

Po koncercie szło się do parkometru i usiłowało zapłacić za bilet. Napisałem „usiłowało”, bo sprawa bynajmniej nie była prosta. Trzeba było zeskanować posiadany bilet. Zeskanować, to znaczy przytknąć go do takiego okienka parkometru. Dał się słyszeć „pik” i powinna wyskoczyć kwota do zapłacenia. Powinna, ale często nie wyskakiwała.

Reklama

I tu pojawiał się problem. Żona pyta „piknęło?”, mąż odpowiada „piknęło”. „To dlaczego nie wyskoczyła kwota do zapłacenia?”, mąż na to „nie wiem”. „Może spróbuj jeszcze raz” namawiała żona, mąż na to „Ale skoro piknęło, powinna wyświetlić się ta kwota, jeśli przyłożę drugi raz, może mi nabije kolejny bilet i zapłacę podwójnie, lepiej nie ryzykować, chcesz zapłacić podwójnie?”.

„Trzeba interweniować” – żona na to. „Widzisz kolejkę za nami? Ja mam wyjść z tej kolejki, szukać faceta, z którym mogę to załatwić, wrócić i iść na koniec kolejki, tak? Nie ma mowy!”. W tym momencie zaczynają pomagać inni „stacze” kolejkowi, bo kolejka jest spora. „Może niech pan spróbuje przyłożyć tu” pokazuje stojący za nim „stacz”.

„Panie to jest miejsce, gdzie trzeba przyłożyć kartę, jeśli się chce płacić kartą, pan chce płacić kartą?” – pyta męża kolejny stacz. „Mąż chce zapłacić jakkolwiek” odzywa się żona. „Przepraszam panią, ja pytałem pani męża” odpowiada stacz – starej daty. Ktoś mu wbił do głowy widocznie, że mężczyzna jest głową rodziny… i taj dalej i tak dalej…

Reklama

Pomyślałem, że genialnym pomysłem byłoby ustawienie takiego parkometru w budynku Sądu. Małżeństwo udające się na rozwód musiałoby przejść przez pomieszczenie z takim parkometrem. Istnieje, zdaje się, obecnie coś takiego jak mediacje mające na celu pogodzenie skłóconych małżonków.

Zamiast mediacji – parkometr. Jeśli pogodzą się przy parkometrze, mediacje nie będą potrzebne, a jeśli nie to... trudno.

A ostatnie pytanie brzmiałoby: Piknęło?

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies.

Polityka Prywatności