W OPINII

Kryzys w Kościele. „Ja nie odrzucam Kościoła, to Kościół odrzuca mnie”

opublikowano: 15 LIPCA 2022, 09:51autor: Jolanta Hofer
Kryzys w Kościele. „Ja nie odrzucam Kościoła, to Kościół odrzuca mnie”

Pustoszeją kościoły, zmniejsza się radykalnie uczestnictwo we mszy świętej, mniej jest chrztów i ślubów. Młodzież wypisuje się z religii. Zamykane są seminaria duchowne, bo brak jest powołań. Pojawia się sporo głosów, że polski kościół traci wiernych w rekordowym tempie. Zostały bowiem opublikowane najnowsze wyniki CBOS. Czy faktycznie jest to jakiś alarmujący trend, skoro Polska ma nadal najwyższy w Europie współczynnik zdeklarowanych katolików? Do rozmowy na ten temat zaprosiliśmy profesor Katarzynę Zielińską, socjolożkę religii z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Reklama

Jolanta Hofer:Czy Pani zdaniem to są jakieś alarmujące dane?

Katarzyna Zielińska: Te zmiany zachodzą w ciągu ostatnich 30 lat. To długi okres i one nie są jakoś szczególnie gwałtowne. Profesor Mariański, socjolog religii i ksiądz, nazywa te procesy pełzającą sekularyzacją. W Polsce nie doświadczyliśmy czegoś takiego, co działo się w Europie zachodniej, gdzie w latach 60-ych te spadki były gwałtowne. U nas ten proces rozłożył się na 30 lat. Dane CBOS pokazują pewne zmiany społeczne. Powinny być alarmujące dla przedstawicieli kościoła katolickiego w Polsce. Być może tę zmianę trzeba traktować jako odpowiedź na zmieniający się wokół świat i dochodzenie do normy europejskiej. Chociaż dane z Polski pokazują, że jesteśmy raczej religijni niż niereligijni.

JH:Z badań CBOS wynika, że najszybciej spada poziom deklarowanej wiary i deklarowanej religijności u osób najmłodszych (18-24 lata), z dużych miast i lepiej wykształconych. Z czego to wynika, że ta grupa najszybciej odwraca się od wiary i religii?

KZ: Pamiętajmy, że religijność młodych w wielu innych krajach też odstaje w porównaniu do innych grup wiekowych i jest niższa. W socjologii przypisujemy to etapom życia. Młodość charakteryzuje się kontrą wobec autorytetów, budowaniem własnej tożsamości. Później, kiedy zakładamy rodzinę, stabilizujemy się, mamy tendencję do powracania do religijności. Ale spadek religijności i praktyk w tej najmłodszej grupie u nas w porównaniu z innymi krajami jest najgwałtowniejszy.

Można zadać sobie pytanie, dlaczego te zmiany są gwałtowniejsze w przypadku Polski? Przed 10 laty w artykule napisanym przez Sławomira Mandesa i Marię Rogozińską było takie zdanie: „Ja nie odrzucam kościoła, to kościół odrzuca mnie”. Autorzy pokazywali pewną specyfikę polskiego kościoła rzymsko – katolickiego: jest autorytarny, mocno hierarchiczny, zaangażowanie świeckich nie jest mile widziane. Nie ma tam więc zbyt dużo przestrzeni dla zmian czy rewolucji.

ZOBACZ ROZMOWĘ:

Kilka lat temu odbyły się protesty przed kuriami – „Odzyskajmy nasz kościół”. To byli głównie młodzi ludzie, którzy domagali się pewnej zmiany wewnętrznej - żeby biskupi inaczej mówili o osobach LGBT+, inaczej funkcjonowali w relacji do polityki. Odzewu ze strony kościoła nie było. To jest ten czynnik, który odpowiada za odejścia młodych ludzi z kościoła. Ale to nie znaczy, że ich nie ma w kościele. Jest dużo różnych grup religijnych. Młodzi odchodzą od kościoła, jednak nie przestają być religijni. Szukają doświadczeń duchowych poza zinstytucjonalizowaną religią.

 Reklama

JH: Odchodzenie od wiary i religijności u młodych ludzi wydaje się łatwiejsze w dużych miastach, niż w małych czy na wsi. Dlaczego?

KZ: Jedną z przyczyn sekularyzacji może być przenoszenie się do dużych miast. To wynika z tego, że miasto daje anonimowość. Kontrola społeczna, która przymusza ludzi do praktykowania, w mieście się rozluźnia. Tam też są różne alternatywy. Można szukać innych doświadczeń duchowych czy innych grup religijnych, poza kościołem katolickim.

W tym widziałabym te czynniki, że właśnie w dużych miastach ta religijność młodzieży spada bardziej dynamicznie. Chociaż trzeba dodać, że jeśli duże miasta oferują wybór, to ten wybór dotyczy też parafii, co na wsi nie jest możliwe. To zjawisko nazywamy „churchingiem”. Można iść do takiego kościoła, na taką mszę, gdzie np. fajnie mówią. Są parafie, które mają, mówiąc językiem rynku, ofertę skrojoną pod młodego odbiorcę. To miasto może też być możliwością odnowienia religijności, bo można tam znaleźć coś bardziej pasującego do siebie.

JH: Jak pani profesor mogłaby skomentować fakt, że z jednej strony ludzie rzadziej chodzą na msze, a pandemia jeszcze te grupę osłabiła, a jednak nie odchodzi się masowo od ślubów kościelnych, od chrztów, od komunii i ciągle wiele osób z tych obrzędów korzysta.

KZ: Religijność polskiego społeczeństwa jest bardzo zrytualizowana, trzymamy się rytuałów i one słabiej wygasają. Łatwiej nam zrezygnować z rytuałów, które mają indywidualne znaczenie. A te, które podtrzymują więzi o charakterze bardziej społecznym, w których uczestniczy rodzina, zostają. To są tzw. rytuały przejścia, bo mają ważny społeczny wymiar.

Reklama 

JH: Co takiego dzieje się w nowoczesnych społeczeństwach Europy zachodniej, że  sekularyzacja postępuje?

KZ: To nie jest tak, że te społeczeństwa stają się mniej religijne. One się stają inaczej religijne. Faktycznie,  obserwujemy odchodzenie od zorganizowanej religii. Ta religijność reprezentowana przez oficjalne kościoły staje się coraz mniej atrakcyjna. Ludzie poszukują zindywidualizowanych doświadczeń, nowej duchowości. Nadawanie sensu życia można odnajdywać w innych obszarach.

Dla niektórych takim doświadczeniem może być np. joga albo kontakt z przyrodą. Te doświadczenia religijne przyjmują inną formę. Nasze społeczeństwa są coraz bardziej zindywidualizowane, zfragmentaryzowane i dlatego nasze doświadczenia religijne zmieniają się stosownie do zmiany wszystkiego dookoła nas.

Post: https://www.facebook.com/inkrakow/videos/581787196689118/

JH: W jednym z pani artykułów znalazłam takie zdanie: "Jak pokazują różne badania polska tożsamość narodowa nadal jest budowana głównie w oparciu o kategorie etniczności i religii”. Czy ten model ma szanse się zmienić?

KZ: Jest dużo prób tej zmiany. Są próby zbudowania tożsamości bardziej obywatelskiej. Istnieją grupy, które proponują alternatywne sposoby artykułowania naszej tożsamości narodowej. Np. na marszach równości w pewnym momencie pojawiły się biało – czerwone flagi. Ich nie było od początku.

Dla mnie to był znak domagania się, żeby grupa LGBT+ została włączona do wspólnoty obywatelskiej. Oni wyrażali to tak: my też jesteśmy Polkami i Polakami i nie damy się wykluczyć z tej wspólnoty. Tzw. progresywne środowiska próbują przedefiniować dotychczasowy sposób rozumienia polskiej tożsamości. Czy to się może udać? Być może musielibyśmy doświadczyć większej zmiany politycznej.

Reklama 

JH: Czy faktyczny rozdział kościoła od państwa w Polsce jest możliwy?

KZ: Jest możliwe w Polsce inne zdefiniowanie relacji między państwem, polityką a kościołem. Są środowiska, które takiej zmiany się domagają, ale pozycja kościoła jest nadal mocna. Chociaż dane CBOS-u pokazują zmianę. Podnoszą się głosy przeciwko politycznej władzy kościoła, ale nie ma znaczącej siły politycznej, która chciałaby to wykorzystać i zauważyłaby „zysk” w tym, żeby te relacje przedefiniować.

JH: Czy Polacy by tego chcieli?

KZ: Różne dane pokazują, że w naszym społeczeństwie są antyklerykalne nurty. Skandale pedofilskie, które miały miejsce ostatnio i to, jak były „zarządzane” przez kościół, wzmacniały nastroje antyklerykalne. W takim sensie, że coraz więcej osób zaczyna się dopominać, żeby te relacje były jakoś przeorganizowane i żeby kościół nie stał ponad prawem. Czas pokaże, czy faktycznie jesteśmy na etapie zmiany i czy sprawy potoczą się u nas tak, jak w Irlandii.

JH: Dziękuję za rozmowę.

Fot. Marek Lasyk

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies.

Polityka Prywatności