Ponad stu artystów z Polski i Ukrainy podpisało się pod listem do Marii Anny Potockiej w proteście przeciw promowaniu wystawy MOCAK-u „Polityka w sztuce” zdjęciem Piotra Pavlenskiego, który dziesięć lat temu zaszył usta w proteście przeciwko rosyjskiej propagandzie.
Reklama
W liście padają zarzuty o „priorytetyzowanie narracji, w której to przede wszystkim Rosjanie są ofiarami reżimu Putina”, sugestie, że Pavlenski nie potępił napaści Rosji na Ukrainę, wypowiadał się natomiast przeciw sankcjom, a także informacje o ciążącym na artyście oskarżeniu o przemoc seksualną.
MOCAK opublikował też bardzo ostrą odpowiedź samego Pavlenskiego na stawiane mu zarzuty. Publikujemy pełną treść oświadczenia Pavlenskiego:
Opamiętajcie się, ludzie! Usuwanie artysty z przestrzeni publicznej z powodu jego narodowości czy rozdźwięku z panującą moralnością to Niemcy lat 30. z ich ideologią „sztuki zdegenerowanej”. To Związek Radziecki tych samych lat 30. z dyrektywą Maksima Gorkiego o jedynej dopuszczalnej metodzie „realizmu socjalistycznego”, zgodnie z którą całą resztę należało „oczyścić”, czyli – mówiąc dzisiejszym językiem – usunąć. A wszystko to było motywowane szczególną sytuacją geopolityczną – przecież wszędzie byli wrogowie. Opamiętajcie się, ludzie! Czytajcie o historii, a jeszcze lepiej o historii sztuki. Róbcie to, jeśli wśród was ciągle są ludzie!
Aby uniknąć wszelkiej dwuznaczności, raz jeszcze powtórzę, że od końca 2013 roku zawsze popierałem i wciąż popieram niezależność Ukrainy. Jestem przekonany, że każdy naród ma prawo do samostanowienia i prawo do tego, aby samemu wybierać, kiedy, z kim i w skład jakiego politycznego konglomeratu chce wchodzić.
Byłem przeciwko aneksji Krymu przez Rosję oraz przeciwko wojennej ingerencji Rosji na wschodzie Ukrainy, która zaczęła się w 2014 roku. Moje stanowisko zawsze było publiczne i dobrze znane. Moje stanowisko wobec Ukrainy absolutnie się nie zmieniło i jest oczywiste, że jestem przeciwko wojennej inwazji Rosji, która zaczęła się 24 lutego 2022 roku. Napisałem o tym także w jednym ze swoich publicznych postów na Facebooku.
Ale napisałem tam także, że przeciwko tej wojnie jestem w równym stopniu, co totalnej blokadzie i zbiorowej odpowiedzialności, którą chce się nałożyć na wszystkich, którzy zostali w Rosji. Jestem przeciwko zbiorowej odpowiedzialności, ponieważ – po pierwsze – w Rosji jest bardzo wielu ludzi, którzy szczerze nienawidzą reżimu i próbowali go obalić. Tak, reżim okazał się silniejszy, a te osoby poniosły klęskę. Ale nie można karać ludzi za ich słabość. Bo to jest jednoznaczne z myślą Nietzschego: „To, co ma i tak spaść, należy popchnąć”, a ja jestem jej przeciwny. Po drugie – mnie samego nie ma dziś w Rosji. Za obrzydliwe uważam głosy tych, którzy wyjechali z Rosji i dziś ze swojego komfortu nawołują do jak najsurowszego karania tych, którzy wyjechać nie mogli. Jestem przeciwny zbiorowej odpowiedzialności, ponieważ to jedna z ulubionych metod nacisku więziennej administracji na więźniów. Gdy za czyny jednego odpowiada cała cela – 30 osób. Wszyscy, którzy siedzieli w więzieniu, dobrze to znają i bez trudu mnie zrozumieją. Jestem przeciwko zbiorowej odpowiedzialności, ponieważ to jedna z ulubionych metod działania czeczeńskich służb, gdy za czyny jednego Czeczena odpowiada cała jego rodzina, łącznie z małoletnimi dziećmi i rodzicami w podeszłym wieku. Zgadzam się, że to bardzo efektywne, ale to jedna z najbardziej odrażających metod kontroli, jakie znam.
Jestem przeciwny zbiorowej odpowiedzialności, jestem jednak za odpowiedzialnością indywidualną. Ponieważ każdy powinien odpowiadać za swoje postępki. W Rosji to rząd i dowództwo wojskowe, to przemysł zbrojeniowy, propagandowe media itd. Sankcje powinny zostać użyte, aby zakończyć wojnę, ale powinny być wybiórcze i strategicznie punktowe. Jestem za sankcjami wobec tych, którzy zaczęli i prowadzą tę wojnę. Sankcje powinny być wymierzone w tych, którzy świadomie popierają tę wojnę słowem i działaniem, a nie przeciwko tym, którzy są na tyle słabi, że przez ostatnie dziesięciolecie nie zdołali rozprawić się z tym reżimem.
Co do oskarżeń o moje niedopasowanie do panującej moralności. Jestem artystą i – prawdę mówiąc – mam gdzieś oskarżenia o amoralność. Tym bardziej gdy te oskarżenia oparte są na oszczerstwach mojej byłej dziewczyny, która sama została oskarżona o zgwałcenie innej dziewczyny. Co moja była dziewczyna, naturalnie, neguje. A skoro dziś jedynym argumentem jest ten, że „ofiara nigdy nie kłamie”, to zgodnie z jaką zasadą ustanawia się priorytet jednej rzekomej ofiary nad drugą rzekomą ofiarą? Paradoks ten, niestety, jest całkowicie typowy dla naszych czasów, ponieważ dziś bardzo popularne jest udawanie ofiary i oskarżanie o przemoc tych, z którymi chce się wyrównać rachunki. Albo po prostu z zazdrości. Przecież rzucanie oskarżeń jest bardzo łatwe – nikt nie zdoła sprawdzić prawdziwości słów. Dlatego wszystkim, którzy dziś z taką łatwością postanowili znieść zasadę domniemania niewinności, wszystkim moralistom, którzy zatęsknili za kłamliwymi donosami lat 30. XX wieku – z ogromną przyjemnością pluję w twarz. Gardzę wami i waszą moralnością.
Ale jeśli wśród czytających są jeszcze ludzie, zwracam się do was!
Świat stacza się w totalitaryzm. „Sztuka zdegenerowana”, „jedynie wierny realizm socjalistyczny” itp. – to nasza dzisiejsza rzeczywistość. To totalitaryzm. Ale to już totalitaryzm w skali planetarnej. Opamiętajcie się, ludzie!