Nie było mnie prawie dwa tygodnie. Po ustawieniu namiotów na placu Jeziorańskiego sytuacja się unormowała i nie było imperatywu do dalszych raportów. Teraz jednak zaniepokoiły mnie informacje o słabnącej pomocy i braku wolontariuszy. Na dworcu widać jednak, że pomoc dla uchodźców jest coraz lepiej zorganizowana.
Reklama
Namioty przed dworcem, gdzie można dostać ciepły posiłek i odpocząć i otrzymać paczkę z pomocą nadal są oblegane. W sypialni w budynku starego dworca harcerze z ZHR panują nad sytuacją. Zastałem ich przy sprzątaniu.
Zaskoczył mnie tłum przed punktem informacyjnym wojewody (nareszcie) oraz w punkcie Caritas. Zasadniczo jest porządek. Zniknęły "strefy spania", psiej karmy czy całe rzędy śpiących. Nie ma już również wolontariuszy biegających po peronach z kartonami z jedzeniem, pieluchami czy kosmetykami.