Nowy mur na Halickiej wzbudza w Krakowie skrajne opinie. Dokonałem więc na miejscu wizji lokalnej, by okiem obiektywu sprawdzić, jak jest naprawdę. Galeria zdjęć poniżej moich refleksji.
Reklama
.
Chodzi o mur oporowy wzdłuż ulicy Halickiej na budowie nowych torów kolejowych. To część prowadzonej od kilku lat modernizacji linii kolejowej w Krakowie, której początki sięgają czasów cesarza Karola Ludwika. To właśnie za jego panowania, 155 lat temu została wybudowana droga żelazna do Lwowa.
Teraz zadecydowano o wybudowaniu dwóch kolejnych torów, co zmusiło wykonawców do postawienia długiej estakady wzdłuż ulicy Blich, nad ulicą Grzegórzecką aż do przepustu kolejowego na ulicy Miodowej.
Dalej tory kolejowe idą nasypem kolejowym, aż do trzech nowych mostów nad Wisłą. I właśnie ten mur oporowy niezbyt przypadł do gustu części krakowian.
Fakt, szary, kamienny, mur jak to mur. Nie wygląda specjalnie efektownie. Według PKP docelowo mur ma pokryć się zielenią, ale na ten efekt trzeba będzie poczekać. Dlaczego jednak nasyp i mur, a nie estakada aż do Wisły?
Cóż, nawet laik dostrzeże deniwelację terenu. Przy ulicy Miodowej dół wiaduktu znajduje się znacznie poniżej jezdni. Być może decydowały też względy ekonomiczne. Tak czy inaczej, mur zostanie z nami na najbliższe dziesięciolecia.
Reklama
.
P.S. Oglądając zdjęcia z mojego spaceru, zwróćcie uwagę, w jakim jest stanie historyczny przepust na Miodowej. To jedyna budowla na tej trasie, która przetrwała w całości modernizację linii kolejowej. Ten na Kopernika został zbudowany od nowa, na Grzegórzeckiej będzie podobnie i tylko ten na Miodowej pozostał. Jest w skandalicznym stanie...