Wybitny krakowski wirusolog prof. Krzysztof Pyrć (UJ) ostrzega przed leczeniem COVID amantadyną. Odnosząc się do ostatnich publikacji na temat tego leku przypomina, że dostępne badania laboratoryjne i kliniczne nie potwierdzają jego skuteczności.
Reklama
.
"Sporo emocji wzbudziła nowa praca dotycząca amantadyny. Niesłusznie. Autorzy pokazują wpływ substancji na aktywność kanału jonowego. To zostało już pokazane rok temu. Autorzy nie pokazują w nowej pracy, że lek hamuje wirusa w laboratorium, nie mówiąc już o działaniu terapeutycznym. Niestety, w dalszym ciągu uważam, że zalecać lekarstwo można tylko wtedy kiedy są do tego podstawy. Inaczej - szarlataneria" - napisał na Twitterze prof. Pyrć.
"I jeszcze jedna uwaga - jeżeli jesteście chorzy i coraz gorzej się czujecie - nie jedzcie amantadyny, tylko skontaktujcie się z lekarzem. Im później traficie pod opiekę tym większa szansa, że choroba skończy się dla was tragicznie" - dodaje wirusolog.
Reklama
.
Amantadyna to lek, który został opracowany jako inhibitor wirusa grypy. Jest to substancja, która hamuje aktywność białka M2 wirusa grypy (białko to wykazuje aktywność kanału jonowego i uczestniczy w inicjacji procesu zakażenia). Amantadyny nie stosuje się już od pewnego czasu, ponieważ większość szczepów grypy jest na nią oporna - przypomina profesor.
I dodaje, "że nikt do tej pory nie pokazał, – nawet w badaniach in vitro – że amantadyna hamuje replikację wirusa poprzez interferencje z aktywnością kanału jonowego. Nie ma więc w tej chwili żadnych dowodów na to, że amantadyna może hamować zakażenie SARS-CoV-2. Mówię o dowodach naukowych" - zaznacza prof. Krzysztof Pyrć.