Emerytowany prymas Polski i nuncjusz apostolski w Polsce arcybiskup Józef Kowalczyk próbuje przekonywać, że to arcybiskup Marek Jędraszewski i wówczas ksiądz, a później biskup, Grzegorz Balcerek przekazali mu wiadomości o molestowaniu seksualnym kleryków i młodych duchownych przez arcybiskupa Juliusza Paetza. "To próba pisania historii na nowo" - uważa publicysta katolicki Tomasz Terlikowski, którego opinię publikuje katolicki miesięcznik "Więź".
REKLAMA
Sprawę molestowania kleryków przez abp. Paetza opisała w 2002 r. „Rzeczpospolita". Poznańscy duchowni mówili wprost o zbieraniu przez ówczesnego biskupa pomocniczego Marka Jędraszewskiego listów poparcia dla abp. Paetza, o uciszaniu chcących rozliczeń i zdecydowanym bronieniu duchownego, który molestował kleryków i młodych księży.
W środę ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski poinformował, że o sprawie tuszowania afery przez abp Jędraszewskiego został powiadomiony papież Franciszek.
Teraz emerytowany prymas Polski i nuncjusz apostolski w Polsce arcybiskup Józef Kowalczyk próbuje przekonywać, że było inaczej, ale zdaniem Terlikowskiego nie ma to nic wspólnego z faktami i jest "niezdarną i żenującą" próbą obrony ówczesnych elit polskiego Kościoła, a także obecnego metropolity krakowskiego.
Reklama
"Jeśli bowiem to biskup Jędraszewski przekazał owe informacje, to dlaczego zaledwie kilka tygodni później zbierał, a według niektórych świadectw wręcz wymuszał na proboszczach podpisy pod listem poparcia dla arcybiskupa Paetza? Jeśli przekazywał on te informacje, to dlaczego niedługo potem jak lew bronił dobrego imienia swojego metropolity?" - pyta retorycznie Terlikowski.
Terlikowski przypomina, że to Wanda Półtawska poinformowała Jana Pawła II o gorszących zdarzeniach w Poznaniu, bo listy przekazywane nuncjuszowi przez księży z Poznania trafiały nie do Watykanu, a na biurko arcybiskupa Paetza. W dodatku zamiast załatwiać sprawę, niszczono księży, którzy zdecydowali się bronić pokrzywdzonych - przypomina publicysta.
Reklama
Według Terlikowskiego arcybiskupowi Kowalczyk nie chodzi o prawdę, ale a o to, "by napisać historię na nowo, i przedstawić siebie – a nie kilku księży, którzy mieli odwagę mówić prawdę, nie kleryków, którzy złożyli zeznania, i nie media – za bohatera. To, że jest to żenujące, nie ma znaczenia, nie brak bowiem środowisk, które kupią każdą bzdurę, byle tylko chronić część hierarchów przed odpowiednią i przewidzianą przez papieskie procedury karą" - stwierdza Tomasz Terlikowski..