KRZYSZTOF PIASECKI

Krzysztof Piasecki: żeby łatwiej było żyć na tym gównianym świecie

opublikowano: 17 WRZEŚNIA 2021, 07:22autor: Krzysztof Piasecki
Krzysztof Piasecki: żeby łatwiej było żyć na tym gównianym świecie

Kabaret Elita, moi koledzy z Wrocławia, dawno temu opowiadali pewien żart. O tym, jak dawno to było, niech świadczy wstęp, jaki umieszczali przed opowiedzeniem tego żartu. Mówili, że bardzo przepraszają, ale muszą użyć pewnego słowa, bez którego cała opowieść nie ma sensu. I zdają sobie sprawę, że to jest słowo, którego nie powinno się używać na scenie, ale bez niego naprawdę opowieść nie istnieje. Jeszcze poświęcali kilka zdań przepraszaniu, za to, co się zaraz wydarzy.

reklama

Po czym następowała opowieść. Brzmiała tak: pewien mężczyzna odkrył pewnego dnia, że ma koło pępka w ciele złotą śrubkę. Zadziwił się. Wziął śrubokręt i zaczął tę śrubkę wykręcać. Kręci, kręci, kręci. Aż w końcu wykręcił. I odpadła mu dupa.

Opowieść jak opowieść, ale wstęp świadczy o upływie czasu. Dziś nie istnieją już słowa wulgarne, sądząc po tym, czego się używa na scenach. To swoją drogą znamienne. Nie ma już słów wulgarnych. Kiedyś mówiło się nieparlamentarnych. Dziś, gdy posłucha się parlamentarzystów, jak ze sobą rozmawiają prywatnie, to słowa nieparlamentarne stają się parlamentarne.

Bywa, że tęsknię za czasami, kiedy były przekleństwa. Wtedy miały wagę. A teraz? Kiedy wszyscy ich używają wszędzie? Można je rozpoznać po tym, że na występach kabaretowych wywołują śmiech. Kabaretowych, bo już na wstępach (tak zwanych) standuperów nie wywołują – są bowiem ich immanentną częścią. Koniec wstępu. Bo to był wstęp.

Reklama

Przeczytałem, że pewna studentka Wydziału Mechanicznego Politechniki Krakowskiej w ramach swojej pracy magisterskiej skonstruowała samodezynfekujące się krzesło. Ucieszyłem się, że absolwentka Politechniki jest tak zdolna. Gazety rozpisały się o tym wynalazku, podkreślając jego przydatność zwłaszcza w epoce covidowej. Dodam łyżkę dziegciu do tej beczki miodu. Z zachwytów nad krzesłem samodezynfekującym się mogłoby wynikać, że wirus roznosi się narządem, który odpadł po wykręceniu złotej śrubki. Czasem nawet na tę część ciała mawia się siedzenie. Nie znaczy to bynajmniej, że wynalazek jest nieprzydatny. Jest przydatny i to bardzo. W polityce.

Mówi się, że członkowie rządu są przyrośnięci do swych stołków. Przecież po procesie oderwania ministra od stołka ten stołek jest mocno zanieczyszczony opuszczającym go urzędnikiem. A zaraz siądzie na nim następca. Trzeba stołek zdezynfekować. I wynalazek jak znalazł. Jeszcze bardziej po zmianie rządu. A w pałacu prezydenckim? A w sejmie? Jeśli poseł przechodzi z jednej partii do drugiej, to chyba nie może siedzieć na tym samym krześle. A teraz będzie mógł. Tylko trzeba je będzie zdezynfekować.

Reklama

Rozszerzyłbym ten wynalazek. Byłem w końcu studentem Wydziału Mechanicznego Politechniki Wrocławskiej. Bezskutecznie, ale jednak. Stwórzmy samodezyfekujące się stoły, szafy, ulice, kraj.

Póki co zauważyłem pewnego pana, który poddawał się procesowi samodezynfekcji na plantach. Na pytanie stróża prawa dlaczego tak robi, odpowiedział, że robi tak, żeby było łatwiej żyć na tym gównianym świecie.

Zrozumiałem, dlaczego tak popularny jest u nas proces samodezynfekcji.

 Cóż, można i na krześle.          

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies.

Polityka Prywatności