Uczniowie szkół podstawowych od pierwszego lipca będą płacili za bilety w komunikacji miejskiej. Nie tak jak dotychczas. Bo są wakacje. Można by się zastanawiać, czy uczeń w czasie wakacji przestaje być uczniem. Nawet jeśli nim jest, to w wakacje ma wypoczywać.
Reklama
Po to by z zapałem mógł wrócić do nauki we wrześniu. By mu zapał nie ostygł, może do szkoły jechać tramwajem. Za darmo. W wakacje ma więcej czasu, niech więc chodzi. Zwłaszcza po pandemii ruch jest wskazany. Czyli wszystko w porządku.
Oczywiście dlatego, że w najbliższym czasie nie odbywają się wybory. Jak mówi słynny cytat, mamy przecież „nową świecką tradycję” sprawiającą, że elektorat jest przekonywany do rządzących przy pomocy pieniędzy. Istnieje powiedzenie „odkąd Fenicjanie wymyślili pieniądze, wszystko jest prostsze”, czy jakoś tak. Inne powiedzenie mówi: „Fenicjanie wymyślili pieniądze, ale dlaczego tak mało?”. Oba te powiedzenia wzięli sobie do serca rządzący i rządzą.
Co prawda uczniowie jeszcze nie mają prawa głosu, ale przecież płacą za bilety pieniędzmi rodziców, a ci to prawo już posiadają. Wydawałoby się, że sprawa dotyczy wyborów lokalnych, ale jak się dowiedziałem, darmowe bilety uczniom (poza wakacjami) przysługują w wielu miastach kraju. Czyli jest to sprawa ogólnonarodowa.
Reklama
Z punktu widzenia interesów rządu dobrze, że uczniowie do szkół jadą za darmo. Zwłaszcza bezpośrednio po wakacjach. W czasie wakacji uczniowie mogą dowiadywać się różnych rzeczy, niekoniecznie słusznych. Zaczynają poznawać życie pozaszkolne z większą niż w czasie roku szkolnego intensywnością. Pierwsze kontakty z papierosami czy z zabawą w lekarza. Ta ostatnia nie ma wiele wspólnego z prawdziwą służbą zdrowia. Dostęp do lekarza jest natychmiastowy.
Nie ma też nic wspólnego z naukami ministra edukacji. Trzeba więc dzieci szybko po tych wakacjach wyrwać z objęć niesłusznych kolegów, a czasem nawet z objęć niesłusznych rodziców. Może by rozważyć pomysł, by przez miesiąc po rozpoczęciu roku szkolnego dzieci miały taksówki za darmo. Prosto na naukę religii.
By szybko zapomniały paskudne zabawy. A nauka religii przyda im się w czasie matury. Minister proponuje, by ten przedmiot był obowiązkowy na maturze. Premier, zapytany o pomysły ministra Czarnka, stwierdził, że je popiera. Bo one mają uczyć dzieci, jaki z nas dumny naród. I efekty już są.
Reklama
Trwa Euro 2020. Bez względu na wyniki nasz dumny naród może być z naszych orłów dumny. To oni wywalczyli „zwycięski remis” z Hiszpanią. Co prawda mieliśmy szczęście, że nam nie wbili karnego, ale nic to, bo przecież „silnym szczęście sprzyja”. Muszę przyznać, że komentatorzy, których udało mi się usłyszeć, wszyscy byli zgodni. Jesteśmy potęgą! I z takim nastawieniem przegraliśmy ze Szwecją. Jest jeszcze jeden dowód na to, że ta cała Europa jest przereklamowana. Wyjeżdżamy z tego Euro. Bez łaski. My dumny naród.
I nie ma to nic wspólnego z wynikami meczów (czy meczy). Może umówmy się, że jak wygrywamy, to są wyniki meczów, a jak przegrywamy to meczy. Słowo to jest zbliżone do innego wyrazu „męczy” oraz do dźwięku, który wydaje nieszczęśliwa owca. I tak zacząłem od uczniów, a skończyłem na owcy...
Reklama
Na owcy! Nie na baranie! Bo ten w Krakowie kojarzy się ze smokiem. Co by nie mówić, to baran z legendy przegrał. Ale odniósł „moralne zwycięstwo”, bo smoka pokonał. Pośmiertnie.
P.S. Jest wiadomość optymistyczna! To było Euro 2020! A mamy rok 2021, czyli przegraliśmy w przeszłości. Nic się nie stało…
