KRZYSZTOF PIASECKI

Krzysztof Piasecki: Tym razem bez tytułu

opublikowano: 15 MARCA 2019, 12:00autor: Krzysztof Piasecki
Krzysztof Piasecki: Tym razem bez tytułu

Przeczytałem tytuł w Dzienniku Polskim: „Większość nazw krakowskich przystanków pochodzi od nazw ulic, na których się znajdują. Jednakże skąd biorą się zabawne nazwy jak Baba Jaga, czy Kabel? Brak pomysłu, czy głębszy sens? Zobaczcie najśmieszniejsze nazwy przystanków w Krakowie.”

Czyżby autorka Dominika nie wiedziała? Już miałem pisać, że ja krakowianin z Wrocławia wiem, a autorka krakowskiego dziennika nie wie, gdy zajrzałem do tekstu. Zadziałałem jak podobno typowy czytelnik gazet internetowych. Czyta się tylko tytuły. I one są tak skonstruowane, by jednak zajrzeć do treści.

Czytamy: „Żona (tu następuje nazwisko znanego celebryty) przerywa milczenie”. Ponieważ bardzo nas frapuje, dlaczego milczała do tej pory, czytamy całość. Być może była uczestniczką następującej anegdoty. Mówi kolega do kolegi: „Odkąd kupiłem żonie pierścionek z brylantem przestała się do mnie odzywać.” „Dlaczego?” pyta drugi. „Taka była umowa”.

Napisałem „znanego celebryty”, a to jest z pozoru masło maślane lub, jak kiedyś mawiano, idem per idem. Z pozoru. Występują już w przyrodzie celebryci nieznani. Żona mi powiedziała, że w „Tańcu z gwiazdami” występuje była żona skoczka Piotra Żyły. „A z jaką gwiazdą tańczy?” spytałem naiwnie. „Ona jest tą gwiazdą”. Ciekawe, czy dlatego, że jest byłą żoną. Ciekawe też, jak ją zapowiadają. Chyba oglądnę ten program.

Wracam do Dziennika Polskiego. Autorka tłumaczy, skąd nietypowe nazwy przystanków. Na przykład jest przystanek o nazwie „Meksyk”. Czytamy: „w latach pięćdziesiątych nowohuckie osiedle ochrzczone zostało właśnie Meksykiem. Obszar ten nie cieszył się dobrą opinią …” Pięknie. MPK troszczyło się o bezpieczeństwo pasażerów. Nie do końca jednak. Meksyk może komuś kojarzyć się z piękną pogodą, królestwem Inków itp. Przystanek powinien się nazywać „NWT. Nie Wysiadaj Tu”.

Inny przystanek budzący zdziwienie niewtajemniczonych nazywa się Kabel. Tu sprawa jest bardziej skomplikowana. Oczywiście nazwa pochodzi od mieszczącej się w pobliżu kiedyś (może i dziś – nie wiem) Fabryki Kabli. Tylko że w czasach PRL-u Kabel to było określenie donosiciela. On bowiem kablował, czyli donosił. Więc wysiadanie na przystanku Kabel było wieloznaczne.

Na donosiciela mówiło się też Kapusta – to od kapusia. Pamiętam, jak podczas festiwalu FAMA (Festiwal Artystyczny Młodzieży Akademickiej) w Świnoujściu, przyjechał do nas na waleta pewien młody człowiek. Na waleta, czyli zamieszkiwał nielegalnie. Też ciekawa nazwa. Pochodzi chyba od spania na waleta, czyli w jednym łóżku - głowa w nogach. Na ten festiwal mnóstwo ludzi do nas przyjeżdżało na waleta. Wojtek Belon mój przyjaciel był gospodarzem pokoju, w którym instalował się nowoprzybyły. Wskazując go, powiedział do mnie szeptem „to kapusta”. Wiedziałem, że przy nim trzeba uważać, co się mówi. Na wszelki wypadek w ogóle się nie odzywałem. Do czasu, aż poszedłem na świetną wystawę rysunków Janusza Kapusty. On to bowiem był.

Lubię nazwy klubów piłkarskich. Chyba od czasu (znów PRL – przepraszam), kiedy Tadeusz Drozda zauważył, że w fabryce Łucznik w Radomiu produkuje się maszyny do szycia i do pisania, a ich klub sportowy nazywa się Broń Radom.

Niesłusznie. Może chodziło o określenie „broń Radom przed lotniskiem”. Kiedy słyszę nazwę klubu Bruk-Bet Termalica, czy KGHM Zagłębie Lubin, wiem, kto o te kluby się troszczy. A jeśli na koszulkach reprezentacji Polski z napisem Polska są jakieś firmy, to znaczy, że one zatroszczą się o nasz kraj? Przynajmniej one.

Z nazwami są kłopoty. Mój kolega ma żonę Irenę. Nie mówił na nią Irka tylko Arka. „Dlaczego?” spytałem. „Bo gdzie nie pójdzie to przymierza.” „Takie ładne imię, a ty przekręcasz” „A wiesz, jak ona na mnie mówi?”- spytał. „Się. Słyszałem, jak dzwoniła do koleżanki i zapraszała ją do nas – wpadnij, Się zrobi grilla, Się kupi piwo i zjemy”. Przestał na nią mówić Arka. Woła ją Karłosz. „Co to jest Karłosz?” spytałem znów. „Myjnia samochodowa” „Dlaczego tak ją nazywasz?” „Jest bezdotykowa.”

I dlatego ten felietonik tytułu nie ma.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies.

Polityka Prywatności