Te lalki do złudzenia przypominają noworodki. Wyglądają, pachną, oddychają, płaczą i ślinią się jak niemowlaki. Nie są to jednak zabawki, które kupuje się dzieciom na prezent. U jednych wzbudzają zachwyt, u innych obrzydzenie i strach. Fotoreportaż o lalkach „Reborn” polskiej artystki Karoliny Jonderko został wyróżniony w najbardziej prestiżowym konkursie fotografii prasowej - World Press Photo 2021. Artystka była gościem Life in Kraków.
Reklama
Media często traktują kobiety, które adoptują „sztuczne dzieci” prześmiewczo i sensacyjnie. Tak przynajmniej było w Anglii, gdzie fotografka Karolina Jonderko przez jakiś czas mieszkała. I bardzo jej się to nie podobało.
„Dla mnie to jest przedmiot terapeutyczny. Dlatego w 2015 roku, kiedy dostałam stypendium Magnum, zaczęłam tworzyć ten cykl. Najpierw w Anglii, a potem kontynuowałam w Polsce, choć wcześniej nie sądziłam, że są tu kobiety, które posiadają te lalki.”
Dlaczego kobiety matkują lalkom?
Karolina Jonderko od wielu lat w swoich projektach porusza temat straty, traumy i tego, jak ludzie sobie z tym radzą. Historie kobiet z jej projektu „Reborn” decydowały się na posiadanie lalek z wielu powodów. Strata była jednym z nich.
Jedna z bohaterek urodziła wcześniaka, który po paru dniach zmarł. Po wyjściu ze szpitala czuła fizyczny ból pustych rąk, na których powinien być maluch. Powstała lalka, która była repliką zmarłego wcześniaka, stworzoną na podstawie zdjęcia. Wypełniła pustkę po zmarłym dziecku. Niedawno kobieta napisała do Karoliny, że właśnie sprzedała lalkę, bo będą z mężem adoptować dziecko.
Inna miała już dorosłego syna i z drugim mężem też chciała mieć dziecko. Starali się o nie 7 lat i nie udawało się zajść w ciążę. Matkowanie lalce dawało szansę na tak potrzebną jej rutynę codziennego wstawania do „dziecka”, opieki nad nim, bycia potrzebną. I w końcu zaszła w ciążę, a lalka spełniwszy swoją funkcję wylądowała w szafie.
Reklama
Karolina Jonderko fotografowała też mamę czwórki dzieci, która poroniła kolejną ciążę i czuła pustkę po tej stracie. Tak lalka stała się częścią rodziny. Wszędzie zabierali ją ze sobą, co prowadziło do zabawnych sytuacji. Jak ta, kiedy w autobusie najmłodszej z rodzeństwa dziewczynce lalka upadła na podłogę. Kierowca zatrzymał autobus, pasażerowie chcieli wzywać pogotowie.
Trzeba było tłumaczyć wszystkim i pokazywać, że to nie jest prawdziwe dziecko. Niektórzy byli zafascynowani, ale niektórzy przerażeni.
„Muszę zaznaczyć, że wszystkie moje bohaterki wiedzą, że to są lalki. Gdybym spotkała taką, której by się zacierała rzeczywistość i świadomość, że to martwy przedmiot, to nie robiłabym zdjęć. Miałabym wtedy poczucie, że wykorzystuję osobę nie do końca poczytalną”.
Ona sama nie ma dziecka i dlatego do czasu realizacji projektu nie zdawała sobie sprawy, że tak często ludzie podchodzą do rodziców z wózkami i komplementują ich dziecko albo pytają, ile ma miesięcy. Tak się działo też w wypadku fotografowanych przez nią mam, które spacerowały ze „sztucznymi dziećmi”. A chłopiec, który niósł lalkę, był pouczany przez obce osoby, że tak się niemowlaka nie trzyma.
Reklama
W czasie realizacji tego projektu były i takie wzruszające momenty, kiedy starsza pani komplementowała lalkę, myśląc, że ma do czynienia z dzieckiem. Kiewdy została poinformowana, że to nie jest żywy maluch, rozpłakała się i powiedziała: „Wspaniale, dziewczyny, przynajmniej nigdy wam nie umrze...”
Straty doświadczyła także fotografka
Na stronie World Press Photo można przeczytać o autorce: „Karolina Jonderko jest polską fotografką. Większość jej długoterminowych projektów koncentruje się na następstwach straty. Sama doświadczywszy straty, stara się zwrócić uwagę na problemy, z jakimi borykają się ludzie, którzy mają z nią do czynienia.”
W 2008 roku zmarła na nowotwór jej mama, a w ciągu następnych trzech lat siedem osób z rodziny. Po tym ona sama zachorowała na depresję, z której po ciężkiej walce udało jej się wyjść. W 2012 roku powstał cykl „Autoportret z Matką”. Na zdjęciach widzimy bosą Karolinę Jonderko w różnych ubraniach zmarłej mamy.
„Nigdy miał nie ujrzeć światła dziennego, bo powstał z mojej potrzeby autoterapeutycznej. Kiedy najpierw założyłam płaszcz, poczułam ogromną ulgę – jakby mama mnie przytuliła. Jeszcze na płaszczu znalazłam jej włos.”
Reklama
Po opublikowaniu tego cyklu dostała mnóstwo wspierających maili od ludzi. Wtedy zrozumiała, jaki wpływ na człowieka może mieć fotografia. Od 2012 roku wszystkie jej długoterminowe projekty dotyczą straty, jej następstw i jak ludzie sobie z nią radzą.
Dlaczego lalki reborn sa takie kontrowersyjne?
„Sztuczne dzieci” wzbudzają u jednych zachwyt a u innych przerażenie i obrzydzenie. Dlaczego są tak kontrowersyjne?
Autorkę fotoreportażu nominowanego do World Press Photo 2021 też to interesowało. Dotarła do informacji, że w latach osiemdziesiątych pewien japoński inżynier, który projektował roboty, zauważył, że kiedy robot wygląda jak robot, to jesteśmy nim zafascynowani, ale kiedy dostaje on ludzką twarz i ciało, to zaczynamy się go bać. Bo wygląda jak człowiek, ale nim nie jest.
„Dlatego są ludzie, którzy boją się tych lalek, uważają, że wyglądają jak martwe dzieci i nie chcą ich dotykać.”
Reklama
Projekt Karoliny Jonderko „Reborn” będzie kontynuowany. Artystkę interesuje też, jak te lalki są wykorzystywane w domach spokojnej starości. Eksperyment przeprowadzony w Anglii z udziałem ludzi chorych na Alzheimera, pokazał, że osoby, które dostały lalki nie potrzebowały już zażywać tak dużo leków uspokajających, ponieważ zyskały towarzystwo, miały się kim opiekować, czuły się potrzebne.