W OPINII

Krzysztof Materna: czuję dyskomfort, ale w tej "aferze" nie ma mojej winy

opublikowano: 13 STYCZNIA 2021, 00:20autor: Jolanta Hofer
Krzysztof Materna: czuję dyskomfort, ale w tej "aferze" nie ma mojej winy

"W tej sprawie mam pewien dyskomfort. Wyszło tak, jak wyszło, ale po prostu nie ma w tym mojej winy" - mówi o tzw. aferze szczepionkowej nasz gość Krzysztof Materna, reżyser, aktor, producent teatralny i filmowy, satyryk, a obecnie dyrektor artystyczny teatru Bagatela. Pół roku po objęciu tego stanowiska pytamy o dotychczasowe doświadczenia w teatrze, którym najpierw wstrząsnęła afera seksualna, a teraz - podobnie jak i inne teatry - boleśnie doświadcza skutków pandemii. "W każdej sytuacji staram się widzieć pozytywy" - podkreśla Krzysztof Materna w rozmowie z Jolantą Hofer.

Reklama 

Jolanta Hofer: Na Pana profilu w mediach społecznościowych jest post z połowy grudnia, kiedy żegna Pan zmarłego na COVID  Piotra Machalicę. Bardzo wiele ludzi się przyłącza, wyraża też swój żal, potem się te komentarze jakby urywają i pojawiają się kolejne po Nowym Roku, po historii ze szczepionkami i tam  wylewa się okropny hejt na Pana. Dlaczego Pan tego nie kasuje?

Krzysztof Materna: Wie Pani, to jest świadectwo tych ludzi, którzy to piszą, nie moje. Ja nie mam, nigdy zresztą nie miałem, w sobie potrzeby walki z hejtem. Po prostu nie zwracałem na niego uwagi. W moich działaniach, ale też w działaniach ludzi podobnych do mnie, w pewnym sensie publicznych, najważniejsza jest zgoda z własnym sumieniem. To, co ktoś o mnie sądzi, to jest jego sprawa.

Co innego jeśli zrobiłem komuś przykrość  tym, co się stało. W tej sprawie mam pewien dyskomfort, bo tej przykrości nie chciałem nikomu zrobić. Nie zabiegałem o szczepionkę. I powtarzam: jestem tu zgodny z własnym sumieniem. Widzę oczywiście wszystkie błędy, które zostały popełnione, ale zostaliśmy w to wciągnięci bez naszej wiedzy.

Oczywiscie tego nie lekceważę, bo jako osoba o wyrazistych poglądach chciałbym również, żeby ci, którzy mi ufali, nadal mi ufali. I to jest mój największy problem. Chciałbym ich przekonać, że zrobiłem coś kompletnie nieświadomie. Wyszło tak, jak wyszło, ale po prostu nie ma w tym mojej winy. I tyle.

Reklama

Jolanta Hofer: Ale ja sobie myślę, że cała ta "afera" może akurat dobrze zrobić samym szczepionkom. Czyli ludzie może się przekonają, że warto się zaszczepić.Myślę też, że gdyby znani politycy, najważniejsi w tym kraju, się zaszczepili, to liczba niechętnych szczepieniom zdecydowanie by się obniżyła?

Krzysztof Materna: Myślę, że na pewno ta w cudzysłowie „afera” pomogła ludziom uświadomić sobie to, że jeśli ktoś o coś zabiega, to jest to potrzebne i ważne. Ale z drugiej strony to jest Polska.  Polak nigdy nie jest zadowolony. Jak się polityk szczepi, to Polak mówi: „o, szczepił się na pokaz” albo: „dali mu co innego” itd.

Sytuacja jest taka, że wszystko to, co się aktualnie odbywa w mediach, mam nadzieję, że nasza rozmowa taka nie jest, jest pozbawione jakiegoś podłoża merytorycznego. Mówimy o niczym, zajmujemy się hejtem, zajmujemy się skandalami, a nie zajmujemy się doprowadzeniem do tego, żeby maksymalnie szczepionki wykorzystać.

Reklama

Jolanta Hofer: Od pół roku jest Pan dyrektorem artystycznym w Teatrze Bagatela. Bardzo niełatwa była ta sytuacja tutaj. Właściwie o tym teatrze, od czasu gdy aktorki i pracownice teatru oskarżyły byłego dyrektora o molestowanie seksualne i o mobbing, mówiło się wyłącznie w kontekście trj afery. Po tym jak Pan już wygrał konkurs i przyszedł Pan tutaj, to bał się Pan trochę spotkać z tymi kobietami, rozmawiać z nimi? Były takie oczekiwania, że dyrektorkami powinny może zostać kobiety, a przyszło dwóch facetów. Pan i Andrzej Wyrobiec.

Krzysztof Materna: Ja nie dzielę świata na kobiety i mężczyzn. Uważam, że każdemu człowiekowi należy się szacunek  i jestem osobą, która nigdy w życiu nie uraziła żadnej kobiety. Być może pewien sposób postępowania wyniosłem z domu i dla mnie takie rzeczy, o jakich się mówiło tu w teatrze, były po prostu poza zasięgiem mojego wyobrażenia, że ktoś może wobec kogoś tak postępować. W związku z tym na ten temat nie rozmawiałem z tymi osobami. Zachowywałem się tak, jakby to nie istniało, mimo że miałem świadomość, że bardzo długo Bagatela była na językach w tej sprawie, a nie w innych, które mnie interesują. 

Po drugie, jeśli Pani mówi o obawach, strachu, to ja czegoś takiego jak strach przyjścia do teatru, po moich doświadczeniach i z moim dorobkiem, absolutnie nie mam.

Byłem bardzo ciekawy, czy te głosy, które zebrałem o Bagateli jako teatrze się sprawdzą czy się rzeczywiście okaże, że jest tutaj zespół świetnych aktorów, którzy w niewłaściwy i nieproporcjonalny sposób byli wykorzystywani. Interesowało mnie jak wpływ mentalnie na aktorów ma coś takiego, kiedy teatr przestaje być teatrem, a staje się fabryką.

Reklama

I nie mówię tu o gatunku, czyli o tym jaki ten teatr jest repertuarowo, bo jego funkcja jest określona przez założyciela, czyli przez miasto. To ma być teatr, który dostarcza rozrywki, co nie znaczy, ze nie ma robić rzeczy ambitniejszych. Całe życie pracowałem w okolicach rozrywki, ale pracowałem z mistrzami tej rozrywki, w związku z tym dla mnie bardzo ważny był poziom i stosunek do tego, co ci aktorzy dają widzom i jaki oni mają stosunek do tego, w czym funkcjonowali.

Największym moim zwycięstwem w czasie tego półrocznego działania, oczywiście sparaliżowanego przez pandemię, było to, że się poznałem z zespołem, że udało nam się zrobić moje przedstawienie, że w tym  przedstawieniu oni poznali jak pracuję, moją specyfikę jeśli chodzi o poczucie humoru. Okazali się fantastycznie utalentowanymi ludźmi różnych pokoleń w teatrze i to jest dla mnie niezwykle obiecujące na przyszłość,  gdy będziemy mogli ruszyć pełną parą.

Reklama

Jolanta Hofer: "Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie, co to będzie?!" - pół roku jest Pan dyrektorem. a pandemia spowodowała, że w teatrach jest fatalnie. Była nadzieja, że między świętami a Nowym Rokiem coś się zmieni, ale nic się nie zmieniło, a teraz już wiemy, że do końca stycznia ograniczenia obowiązują. Jak ten teatr będzie wyglądał, tym bardziej, że komisja konkursowa ma Was, nową dyrekcję, ocenić po jednym sezonie teatralnym. Kiedy to będzie, ten jeden sezon teatralny?

Jestem człowiekiem czynu. Ja robię i dla mnie największą stratą, klęską tej obecnej działalności jest to, że ja nie mogę robić w pełni, Jestem przyhamowany, ale z drugiej strony zorganizowanie repertuaru dla tego teatru zajęło mi dwa miesiące i wszystko odbywa się na razie zgodnie z planem, czyli „Rewizor”, potem „Pensjonat pana Bielańskiego”, recital Kamili Klimczak, potem moje przedstawienie i tak dalej, i tak dalej.

Poznałem zespół, zrobiliśmy audyt i zobaczyliśmy z moim opiekunem menedżerskim dyrektorem Andrzejem Wyrobcem co tutaj w teatrze szwankowało organizacyjnie czy technicznie, a wiele rzeczy było zapuszczonych.

Po trzecie jeśli mam zamiast trzech tysięcy reflektorów, które miewałem w swoich realizacjach, reflektorów dwanaście, to uważam, że z tych dwunastu też można wydobyć fantastyczne światło, to znaczy nie jest dla mnie szokiem, że robiłem rzeczy duże, a teraz tu będę robił mniejsze, ponieważ wszędzie szukam pozytywów.

Jolanta Hofer: Czyli jeżeli tylko klapka się otworzy…

To ruszamy! To ruszamy jak burza. W tej całej historii z pandemią jedna rzecz była niesłychanie pozytywna. W momencie gdy ograniczono liczbę widzów, a mieliśmy sprzedane bilety, to ludzie nie chcieli biletów oddawać. To jest dla mnie pozytywne, bo moją największą bolączką jest nie to kiedy teatr ruszy, bo ruszy, ale czy widz o nas nie zapomni.

Bo politycy jak zwykle o kulturze zapominają, nie mówią o niej, nie wspomagają jej, jesteśmy po prostu dla nich takim śmieciem....

Reklama

Jolanta Hofer: Skoro już o tych politykach rozmawiamy, a Pan jest wyrazisty politycznie, to jak Pan myśli dlaczego Polacy dokonują takich a nie innych wyborów politycznych, dlaczego wybierają takich ludzi do rządzenia, jakich mamy?

Krzysztof Materna: A dlaczego na Trumpa głosowało 70 milionów Amerykanów?  No bo ludzie są różni. Nie dyskwalifikuję kogoś, kto wybiera inną opcję polityczną. Jednym ludziom rządy PiS-u ewidentnie pomogły, bo pomysł z 500+  pewną grupę społeczną dźwignął ekonomicznie. Inne sprawy były ewidentnym przekupstwem wyborczym, np.dodatkowe emerytury… O, widzi Pani,  ja na przykład swoją emeryturę  oddałem na służbę zdrowia, to a propos tego, że chciałem razme z Magdą Umer „ukraść” szczepionkę.

Tak więc ja nie dyskwalifikuje tych ludzi. Ja tylko nienawidzę chamstwa, agresji, cynizmu, manipulacji, szczucia ludzi na ludzi, to są rzeczy, z którymi walczę i będę walczył, bo taki jestem po prostu.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies.

Polityka Prywatności