Radni mają zdecydować, które rondo w Krakowie będzie nosiło nazwę Ronda Praw Kobiet. Radna Małgorzata Jantos, autorka tej inicjatywy, przypomina jak o swe prawa walczyły kobiety w Krakowie.
Reklama
W październiku 1894 roku władze Uniwersytetu Jagiellońskiego pozwoliły kobietom na studiowanie na uczelni. Po ogłoszeniu tej decyzji zgłosiło się wiele kandydatek, głównie z Królewca, ze średniozamożnych środowisk. Większość kandydatek chciała studiować medycynę i farmację.
Ostatecznie, na mocy reskryptu Wysokiego Ministerstwa Wyznań i Oświaty z 6 maja 1878 roku podjęta została decyzja o przyjęciu zaledwie trzech kandydatek i to w charakterze hospitantek. Były to Stanisława Dowgiałłówna, Janina Kosmowska i Jadwiga Sikorska. Z odmową spotkała się między innymi Helena Skłodowska – siostra Marii.
Rok później już 6 kobiet otrzymuje indeksy, a w 1896 już siedem studentek. W 1906 roku na polskim uniwersytecie Helena Donhaiser-Sikorska otrzymała tytuł doktora medycyny (jej promotorem był profesor Henryk Jordan). Dyplom ten został uhonorowany najwyższym odznaczeniem „sub auspiciis imeratoris” przyznawany niezwykle rzadko.
Reklama
Studentki przed każdym nowym semestrem musiały uzyskiwać zgodę profesorów na uczęszczanie na zajęcia. Ci zaś zajmowali różne stanowiska: jedni dopuszczali do zajęć kobiety, inni zaś nie wyrażali zgody. Profesor zoologii Antoni Wierzejski napisał na podaniu Janinie Kosmowskiej: „tylko po moim trupie będą panie chodziły na zoologię”. A w tym czasie polskie studentki chętnie były przyjmowane na uniwersytety w Szwajcarii, czy Belgii.
Rodzący się ruch feministyczny domagał się możliwości studiowania kobiet. Dyskusja w Krakowie rozpoczęła się od 1880 roku, wtedy, kiedy Ludmiła Kummersberg wyraziła ochotę studiowania medycyny. Podanie nie otrzymało pozytywnej decyzji. Jednak to wydarzenie otworzyło długą dyskusję nad problemem przyjmowania kobiet na studia.
Zdecydowanym przeciwnikiem, wśród wielu innych, był profesor medycyny Ludwik Rydygier (którego imię nosi krakowski szpital).
Profesor ekonomii, polski polityk, ekonomista, profesor i rektor Uniwersytetu Lwowskiego, dr honoris causa prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego z 1900, minister skarbu Austro-Węgier i Polski - Leon Biliński, był zdecydowanym przeciwnikiem emancypacji politycznej kobiet, odmawiał praw do głosowania, zajmowania funkcji państwowych i możliwości studiowania prawa. Jednocześnie opowiadał się za dopuszczeniem kobiet do studiów artystycznych, studiowania handlu, bankowości, a nawet górnictwa.
Reklama
Po trzyletnim okresie próbnym, kiedy w Krakowie studiowało łącznie kilkanaście studentek, w roku 1897 do sal wykładowych UJ wkroczyła liczniejsza, ponad 100-osobowa grupa pań. Witając je podczas immatrykulacji w pierwszych dniach października ówczesny rektor ks. Władysław Knapiński powiedział m.in.: ”Cieszę się bardzo, że mogę powitać Was, drogie Panie! Szczerze wam winszuję, że zdobyłyście sobie cząstkę tego prawa, które już gdzie indziej rówieśnice wasze posiadały.”
Studia umożliwiły licznej rzeszy kobiet zdobycie zawodu nauczycielki, lekarki, prawniczki czy aptekarki. W zespole studentek UJ były również panie mające ambicje naukowe. Droga do pracy badawczej nie była jednak prosta. O ile większość profesorów przyjmowała stopniowo do wiadomości obecność studentek w salach wykładowych, to dopuszczenie ich do zespołu dydaktycznego natrafiało na ogromne opory.
Reklama
Pierwsza asystentka pojawiła się w krakowskiej uczelni dopiero w r. 1904. Była nią absolwentka medycyny Wanda Herzog Radwańska. Do roku 1914 na dwóch wydziałach uniwersyteckich filozoficznym i lekarskim, na stanowiskach asystenckich pracowało zaledwie 10 pań. Była wśród nich m.in. Olga Rubin Horoszkiewicz, lekarz społeczny czy Helena Borowska, pracownik naukowy Instytutu w Puławach.
W latach późniejszych spotykamy już liczniejszy zespół asystentek, ale nawet w 1935 roku było ich zaledwie 43 (na 210 mężczyzn). Przed wybuchem II wojny światowej do stanowiska profesorskiego doszły we Wszechnicy Krakowskiej zaledwie dwie panie. Były nimi Helena Willman Grabowska, profesor sanskrytu i filologii indyjskiej oraz Jadwiga Wołoszyńska, wykładowca botaniki farmaceutycznej.
Dostęp do studiów wyższych nie został kobietom wspaniałomyślnie ofiarowany. Poprzedziły go długotrwałe dyskusje.
Reklama
Walcząc o wstęp na wyższe uczelnie, Polki mierzyły się z uprzedzeniami i stereotypami głęboko zakorzenionymi w społeczeństwie. Polityka, urzędy, nauka stanowiły domenę mężczyzn. Prawo zakazywało kobiecie piastowania urzędów publicznych, swobodnego dysponowania majątkiem, niezależnego zarobkowania, sprawowania opieki i kurateli oraz występowania przed sądem.
Niemal do końca XIX stulecia na ziemiach polskich kobiety traktowane były drugorzędnie w sferze wykształcenia. W Galicji i aż do lat 70. nie istniało średnie szkolnictwo żeński.
Jak więc widać, niełatwa była droga Polek do zdobywania nie tylko miejsc w ławach studenckich, ale i wiedzy. Zdawałoby się teraz, że były to zamierzchłe czasy, ale jeśli policzymy to było to zaledwie 126 lat temu. Prawa kobiet do studiowania zdobywane były z trudem. Trzeba pamiętać, że o wiele oczywistych, zdawałoby się praw, trzeba konsekwentnie zabiegać, aby stały się obowiązujące wszystkich.