Kraków uchodzi za miasto konserwatywne. W takim mieście szanuje się przeszłość i nie goni za nowinkami. Wiedzą o tym oczywiście radni. Radni miasta konserwatywnego. W innych miastach usiłuje się sterować zachowaniami mieszkańców, w konserwatywnym nie.
Reklama
I tak, na przykład, jeśli się chce, by mieszkańcy korzystali z komunikacji miejskiej, robi się drogie parkingi, a tanie bilety autobusowe i tramwajowe. Jeśli zaś ma się niewydolną komunikację miejską, robi się tanie parkingi, a drogie bilety tejże.
Kraków nie idzie tą drogą.
Podwyższa zarówno ceny parkowania, jak i komunikacji miejskiej. Świadczy to o tym, że radni nie chcą mieszkańcami sterować. Każdy może zachowywać się, jak chce. Nic się nie opłaca bardziej. Chyba że jest jakaś alternatywa, której nie dostrzegam.
Tu przypomina mi się żart żydowski. Przechodzi grupa Żydów do rabina z prośbą, by ten im wytłumaczył, co to jest alternatywa. Rabin pomyślał i powiedział: „powiedzmy, że hodujesz kury. Masz tysiąc, a może nawet pięć tysięcy kur. I zaczyna padać deszcz. Pada bez przerwy dzień, miesiąc, trzy miesiące, pół roku. I wszystkie kury ci się topią. A gdzie tu alternatywa - pytają Żydzi? Kaczki – opowiada rabin”.
Kiedy pisałem ten żart, przyszła mi do głowy alternatywa dla podniesienia opłat w naszym mieście. Rower. Nie korzysta z parkingu i jest konkurencyjny dla komunikacji miejskiej. Rower musiał ujść uwadze naszych radnych. Pewnie dlatego, że powszechne poruszanie się tym sposobem stało się modne stosunkowo niedawno, a Kraków jako miasto konserwatywne jeszcze tego nie przyjął do wiadomości.
Nie wszyscy krakowianie dostrzegają plusy, wynikające z zamieszkiwania w konserwatywnym mieście. Stąd oburzenie wypowiedziami arcybiskupa Jędraszewskiego, czy pani kurator oświaty Barbary Nowak. A są to przecież wypowiedzi podobające się bardzo obecnej władzy.
Reklama
A Kraków jest miastem królów polskich.
Na rogatkach miasta każdy wjeżdżający jest o tym informowany. Czyli Kraków musi być bliski władzy. Nie wszyscy mieszkańcy o tym wiedzą. I nie głosują, jak powinni. Naprawia to arcybiskup Jędraszewski, pani Barbara Nowak i jeszcze parę osób.
Zadzwonił do mnie kolega z Wrocławia. „Ty wiesz, że mamy święte miasto?” „Jakie?” spytałem, odpowiedział: „Kra…” i rozmowa się urwała. Nie mogliśmy się porozumieć. Pomyślałem o Krakowie. Miasto Królów Polskich. Królów - dziś w XXI wieku? Czemu nie? Jadąc ulicą Piastowską (nomen omen), zobaczyłem wielki baner, który mnie informował, że mamy króla.
P.S. Kolega dodzwonił się do mnie. Święte miasto to Kraśnik.