Susza, mimo przelotnego deszczu, daje się we znaki, a mało kto wie, że w Krakowie istnieje specjalny program "małej retencji". Szansą są między innymi tzw. ogrody deszczowe.
Reklama
Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej zanotował w tym roku najsuchszy styczeń od prawie 50 lat. Susza mocno dała się we znaki już w ubiegłym roku. Po majowej powodzi na południu kraju w kolejnych miesiącach notowaliśmy niewiele opadów, którym towarzyszyły wysokie temperatury. Niestety sytuacja nie poprawiła się jesienią, a zimą śniegu nie było.
Rząd, zgodnie z ubiegłorocznymi zapowiedziami, zabiera się do specustawy, która ma pomóc w walce z suszą, a miasta podejmują szereg różnego rodzaju inicjatyw.
Mało kto wie, że istnieje „Krakowski program małej retencji wód opadowych''. Pierwsza jego wersja powstała w 2013 roku, potem następowały jej aktualizacje. Program określa zasady udzielania dotacji na wykonanie systemów do gromadzenia i wykorzystania wód deszczowych. I jest wdrażany w celu ochrony zasobów wodnych, poprzez retencję i wykorzystywanie wody deszczowej, a także ograniczanie odpływu wód deszczowych. O dotację mogą się ubiegać: osoby fizyczne, wspólnoty mieszkaniowe, osoby prawne, przedsiębiorcy. Maksymalna wysokość dotacji wynosi 50% poniesionych kosztów.
Niestety, program małej retencji jest mało znany mieszkańcom i miasto nie zajmuje się jego promocją. Krzysztof Kwarciak, radny ze Zwierzyńca , od lat apeluje do władz miasta, aby rozszerzyć program przede wszystkim na budynki należące do gminy i wprowadzić obowiązek instalacji w nowych budynkach wielorodzinnych.
W Budżecie Obywatelskim w 2019 roku pojawiła się koncepcja tzw. ogrodów deszczowych. Jest to proste rozwiązanie, która ogranicza odpływ wód opadowych do kanalizacji, , a równocześnie pozwala dbać o rośliny. Ogród taki można zbudować w pojemniku lub w gruncie, w obu przypadkach zasilany wodą deszczową zbieraną z dachu, placu lub drogi.
Tworzony jest z kilku warstw: żwiru, piasku, ziemi i kamieni, które pełnią rolę stabilizującą. Dzięki ogrodom deszczowym mniej wody opadowej spływa do kanalizacji, ponieważ zostaje zatrzymana w warstwach filtracyjnych, a następnie odparowana do atmosfery.
Poza programem urząd miasta podjął decyzję o czasowym ograniczeniu koszenia traw na terenie miasta. Na bieżąco są jedynie podlewane młode, zasadzone drzewa i rośliny w donicach.
Reklama
W czerwcu bieżącego roku rusza kolejny nabór wniosków do Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej o dofinansowanie inwestycji miejskich zwiększających ilość retencjonowanej wody. Samorządy będą mogły uzyskać wsparcie na inwestycje z zakresu systemów gospodarowania wodami opadowymi na terenach miejskich, projekty związane z tworzeniem systemów zbierania i retencjonowania wody opadowej czy budową i modernizacją sieci kanalizacji deszczowej. Miejmy nadzieję, że urząd Krakowa złoży projekty
Przed nami jest dużo pracy: niezwykle korzystne byłoby podjęcie działań mających na celu sukcesywną poprawę retencyjności miasta. Poza budową zbiorników retencyjnych należy dążyć do ograniczenia powierzchni terenów uszczelnionych o betonowych i brukowanych nawierzchniach. Zwiększając tym samym ilość obszarów zielonych, biologicznie czynnych. Zamiast odprowadzać wodę opadową do systemu kanalizacji i rzek, warto zagospodarować ją w miejscu powstawania.
Nie pisałam tutaj o zbrodniczej praktyce palenia traw. Wiosenne wypalanie traw często związane jest z chęcią usunięcia niezebranego, ostatniego odrostu trawy. Przypominam tylko, że w ustawie z 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody wprowadzono zakaz wypalania łąk, pastwisk, nieużytków, rowów, pasów przydrożnych, szlaków kolejowych oraz trzcinowisk i szuwarów. Za łamanie tego zakazu grożą sankcje karne w postaci grzywny albo aresztu.
Reklama.
