- Było widać w nim, jak Słowo się w nim wypełnia. I to nie jest powód, żeby jego wychwalać, tylko, żeby wychwalać Pana Boga, że swoje Słowo też wpisuje w osobę. I w osobę Taty na pewno je wpisał. A my się dzisiaj modlimy, żeby wpisał to Słowo w nasze życie - mówił metropolita łódzki, kard. Grzegorz Ryś podczas Mszy św. pogrzebowej swojego ojca, śp. Franciszka Rysia w kościele Matki Boskiej Fatimskiej w Krakowie-os. Podwawelskim.
Reklama
Na początku Mszy św. kard. Grzegorz Ryś przywołał wspomnienia związane ze swoim ojcem, który przyprowadzał synów, by pracowali przy budowie kościoła Matki Boskiej Fatimskiej na krakowskim os. Podwawelskim. – Tato, jesteś w domu. Jesteś w domu, który też stawiałeś. W tym kościele jest kawałek Twojej pracy, Twojej ofiary, Twojego trudu. Cieszę się, że przynajmniej w ten sposób możemy Cię uszanować i tu na to miejsce wprowadzić – powiedział.
W homilii kardynał podkreślił, że takie moment, jak ten są czasem szczególnego posiewu prawdy Bożej. Stwierdził, że ziarnem jest Ewangelia, ale także Ci, którzy ją przyjmują.
– Dlaczego Ojciec podniósł Jezusa ze śmierci? – spytał kard. Grzegorz Ryś i powiedział, że odpowiedź kryje się za greckim słowem, określającym Jezusa, które można przetłumaczyć jako „chłopiec”. – To jest uderzające – nie syn, chłopiec. Jezus jest małym chłopcem, dzieckiem, którego Ojciec dźwiga ze śmierci. Myślę, że to słowo „chłopiec” jest użyte po to, byśmy rozpoznali w Bogu wszystkie rysy dobrego Ojca – skomentował kardynał. – To wydarzenie w świątyni objawia w przepiękny sposób ojcostwo Boga. Ojcostwo Boga, czułe, bliskie, piękne. Cieszę się, że Pan tym słowem czyta odchodzenie naszego Taty. Tata był kimś, kto nas nauczył, co znaczy ojcostwo – mówił. – Najważniejsze w tej lekcji to było to, że Tata bardzo skracał dystans. Tata był bardzo blisko – dodał i zauważył, że ten skrócony dystans nigdy nie odbierały jednak jego ojcu autorytetu..
Jak pokdreślił kardynał, śp. Franciszek Ryś był ponad 66 lat w małżeństwie oraz w Eucharystii, która zawsze była dla niego ważna. Kardynał stwierdził, że w jego ojcu wypełniało się Słowo Boże. – Był fantastycznym człowiekiem, ale tak samo był grzesznikiem, jak ja i Wy. Właśnie dlatego było widać w nim, jak Słowo się w nim wypełnia. I to nie jest powód, żeby jego wychwalać, tylko żeby wychwalać Pana Boga. Że swoje Słowo też wpisuje w osobę. I w osobę Taty na pewno je wpisał. A my się dzisiaj modlimy, żeby wpisał to słowo w nasze życie. Bo najważniejsze pytanie na tej Eucharystii to nie jest pytanie o Tatę. Najważniejsze pytanie to jest o nas – powiedział kard. Grzegorz Ryś i zadał zebranym pytanie: „Jak my stąd wyjdziemy ze spotkania z Jezusem Zmartwychwstałym?”.
– Obyśmy wybiegli stąd w takim duchu, że nie możemy tego Słowa zatrzymać dla siebie, ale musimy się nim natychmiast z kimś podzielić. Bo Pan rzeczywiście Zmartwychwstał – dodał.