Po sobotnich ogromnych kłopotach przewoźników lotniczych w Balicach, w niedzielę 29 grudnia, sytuacja w krakowskim porcie lotniczym wróciła do normy. Mgła opadła i loty zostały wznowione już rano, ale zarówno przyloty, jak i odloty odbywały się z opóźnieniem, a co najmniej jeden lot został odwołany.
Jak informują użytkownicy mediów społecznościowych, więcej czasu niż zwykle zabierał pasażerom odbiór bagażu i opuszczenie terminalu:
“Dzisiejszy lot do Malagi opóźniony, po czym całkowicie odwołany na rzecz wczorajszego lotu do Malagi... 5h czekania na odebranie bagażu i kompletny brak informacji ze strony Ryanaira…” ; “Rekord dzisiaj. 3 godziny 8 min po lądowaniu pasażerowie opuścili lotnisko. Przecież to są jaja…” - piszą pasażerowie na Facebooku krakowskiego lotniska.
To efekt wczorajszego paraliżu, bo od rana do późnego wieczora z powodu gęstej mgły w sobotę z Balic nie wystartował żaden samolot. W terminalu na dalsze decyzje przewoźników godzinami czekały setki zdezorientowanych i zmęczonych pasażerów. Część lotów udało się przekierować do Katowic i na inne lotniska, jednak wiele osób musiało przełożyć podróż na kolejne dni. Według relacji rozmówcy Life in Kraków, pasażera, który miał wczoraj z Krakowa odlecieć do Sztokholmu, chaos i tłok panowały też wokół budynków lotniska.
Reklama
W niedzielę sytuacja była już znacznie lepsza. Kraków Airport już wcześnie rano poinformował, że w związku z korzystnymi prognozami, jest szansa na wznowienie operacji lotniczych. Tak też się stało, bo przewidywania synoptyków się potwierdziły i samoloty wznowiły starty i lądowania.
”Niemniej jednak, będą występować zaburzenia w rejsach, ze względu na wcześniejsze przekierowania i opóźnienia lotów. Prosimy Pasażerów o wcześniejsze przybycie na lotnisko, 3 godziny wcześniej przed planowanym odlotem” - informowali dziś w południe przedstawiciele portu lotniczego w mediach społecznościowych, prosili także o śledzenie komunikatów linii lotniczych oraz komunikatów na lotnisku, przepraszali też za niedogodności.