Kraków i sąsiednie gminy zyskają zarówno od strony komunikacyjnej, jak i gospodarczej – mówi o skutkach uruchomienia północnej obwodnicy Krakowa dr hab. inż. Jacek Chmielewski, prof. Politechniki Krakowskiej. Przestrzega jednak, że nowe inwestycje drogowe wcale mogą nie zmniejszyć korków w Krakowie, a wręcz mogą prowokować zatory. Ekspert Politechniki Krakowskiej jest głównym autorem raportu dla Urzędu Miasta Krakowa, poświęconego analizie ruchu transportowego w związku z otwarciem dla kierowców drogi ekspresowej S52 (od węzła Modlnica do węzła Mistrzejowice). Raport w najbliższych dniach trafi do władz miasta.
Reklama:
Umożliwienie przejazdu drogą ekspresowej S52 oraz drogą ekspresowej S7 (od węzła Widoma do węzła Mistrzejowice) będzie, zdaniem komentatorów, rewolucją w tym jak poruszamy się po stolicy Małopolski. Wciąż trwają prace budowlane przy odcinku drogi S7 od węzła Mistrzejowice do węzła Nowa Huta, które według zapewnień wykonawcy mają się zakończyć w przyszłym roku. To sprawi, że Kraków będzie drugim miastem w Polsce (po Łodzi) z domkniętym, pełnym ringiem obwodnicy. Zdaniem transportowych specjalistów Politechniki Krakowskiej krakowianie oraz osoby przyjezdne odczują różnicę bardzo mocno.
– Oddanie północnego odcinka trasy S52 jeszcze w grudniu tego roku na pewno pozwoli kierowcom poruszającym się od strony północnej, od strony Warszawy, dotrzeć do Krakowa w dużo prostszy i szybszy sposób. Po drugie odciąży centrum, bo kierowcy będą mogli z powodzeniem skorzystać z północnej obwodnicy i dostać się do innych części miasta znacznie prostszym połączeniem – mówi dr hab. inż. Jacek Chmielewski, prof. PK, główny autor analizy wpływu otwarcia dróg ekspresowych S52 i S7 na ruch w Krakowie (zleconej przez Urząd Miasta).
Trudno w tej chwili mówić o tym, na których konkretnie ulicach zrobi się luźniej, bo ruch rozchodzi się po różnych ciągach transportowych, a naturalnym jest, że kierowcy szukają najszybszych sposobów, aby dostać się z punktu A do punktu B.
– Mówi się bardzo dużo oczywiście o ulicy Opolskiej, bo ona jest bardzo ważnym ciągiem w relacji wschód-zachód, a więc tam, gdzie teoretycznie obwodnica S52 może przejąć część ruchu. Mówię teoretycznie, bo jednak istotna część ruchu na ulicy Opolskiej to ruch wewnątrzmiejski, więc obwodnica nie do końca ten ruch przejmie. Ale na pewno kierowcy, którzy nie muszą wjeżdżać od razu do miasta, będą mogli z tej nowej drogi skorzystać – mówi prof. Jacek Chmielewski.
Uważa jednak, to na co najbardziej liczą mieszkańcy Krakowa, czyli odciążenie ruchu na Alejach Trzech Wieszczów, najpewniej nie wydarzy się przed 2026 rokiem – Oczywiście zniknie część ruchu zewnętrznego, który skorzysta z drogi ekspresowej. Prognozy ruchu pokazują rzeczywiście, że obwodnica północna będzie od razu mocno obciążona. Natomiast trzeba pamiętać o tym, że jednak część mieszkańców miasta będzie chciała skorzystać z faktu, że sieć się odciąży od ruchu zewnętrznego. I wybierze własne auto w miejsce dotychczasowych podróży środkami publicznego transportu zbiorowego.
Reklama
Postrzeganie możliwości codziennych podróży z czasem ulegnie zmianie, gdy wszyscy przyzwyczają się do tego nowego rozdania w zakresie infrastruktury transportowej. Na początku może pojawić się naturalny okres dezorientacji, bo kierowcy bardzo często jeżdżą na pamięć, a świadomość nowych opcji rzadko przebija się z dnia na dzień. – Ta dezorientacja nie potrwa jednak długo, bo kierowcy zawsze szukają najkorzystniejszych połączeń do realizacji podróży – uważa Jacek Chmielewski.
W ostatnim czasie odbywały się na Politechnice Krakowskiej warsztaty “Analiza i prognoza oddziaływania dróg ekspresowych S7 i S52 na układ transportowy Krakowa”. Na zlecenie Urzędu Miasta studenci przy wsparciu ekspertów PK (w tym prof. Chmielewskiego) analizowali, jaki będzie wpływ uruchomienia zarówno pierwszej etapu, czyli odcinka S52 w połączeniu z S7 na północ, jak i pełnego oddania obwodnicy, zarówno od strony północnej, jak i wschodniej.
Analizy, przeprowadzone w trakcie warsztatów wykazały, że wzrost ruchu przy otwartej, pełnej obwodnicy jest istotnie większy, co będzie spowodowane także decyzjami mieszkańców, by siadać za kierownicą zamiast wsiadać do autobusów. – Trudno spodziewać się, że nagle będziemy mieli dużo więcej podróżnych, którzy będą chcieli do Krakowa przyjechać z tego powodu, że jest nowa droga, raczej będzie ich trochę więcej – mówi prof. Jacek Chmielewski.
Podróże samochodem w ocenie eksperta Politechniki staną się atrakcyjniejsze w szczególności dla mieszkańców gmin sąsiadujących z Krakowem od północy. To może sprawić, że będzie więcej chętnych do zajmowania miejsc parkingowych w mieście:
– Na pewno dla nich realizacja podróży transportem indywidualnym okaże się atrakcyjniejsza, sprawniejsza. To może wygenerować jeszcze większe problemy z parkowaniem w Krakowie. Podróże to nie tylko wyjazd z gmin i dojazd bezpośrednio do miasta, ale również podróże na terenie miasta. A przecież gdzieś te pojazdy trzeba zaparkować.
Miasto obecnie pracuje nad rozwiązaniami, które mają usprawnić komunikację zbiorową na północy Krakowa w taki sposób, aby zamortyzować przypływ aut z aglomeracji. Analizy przeprowadzone przez studentów podczas warsztatów na PK mogą w tym pomóc - będą zawarte w raporcie, który trafi do urzędników miejskich w ciągu dwóch tygodni.
– Raport ten ma stanowić podstawę do dalszych prac nad zmianami w układzie komunikacyjnym miasta po oddaniu dróg ekspresowych S52 i S7 w krótkiej oraz dłuższej perspektywie czasu – mówi koordynator warsztatów dr inż. Jan Aleksandrowicz z Katedry Systemów Transportowych Wydziału Inżynierii Lądowej Politechniki Krakowskiej.
Reklama
Profesor Chmielewski zaznacza, że rozwój infrastruktury nie przyniesie oczekiwanych pozytywnych skutków, jeśli równolegle nie będzie się pracować nad zwiększeniem świadomości mieszkańców o skutkach korzystania z prywatnych aut. Niezależnie od przyrostu nowych inwestycji drogowych, wybieranie samochodu zamiast komunikacji zbiorowej będzie prowokować zatory. To lekcja, której wciąż nie odrobiły na przykład Stany Zjednoczone, gdzie nadal inwestuje się astronomiczne kwoty w autostrady mające po sześć czy nawet siedem pasów ruchu. I na wszystkich auta stoją w korkach...
– Myślę, że jest to kwestia właśnie tego, żeby w patrzeniu na system komunikacyjny miasta, zachować zrównoważony rozwój, a więc dzielić podróże nie tylko na podróże indywidualne, ale też podróże publicznym transportem zbiorowym, na alternatywne środki transportowe, na częste podróże nie w pojedynkę, a z większą liczbą pasażerów w pojeździe. Musimy pracować stale nad świadomością mieszkańców i stwarzać im zachęty do korzystania z publicznego transportu zbiorowego. Dbać, by ten był niezawodny i konkurencyjny – komentuje prof. Jacek Chmielewski.
W dłuższej perspektywie uruchomienie nowej trasy szybkiego ruchu pozytywne skutki ekonomiczne. Jest niemal pewne, że przyczyni się do sprowadzenia nowych inwestorów do gmin Zabierzów, Wielka Wieś, Zielonki, Michałowice i Kocmyrzów-Luborzyca.
– To olbrzymia szansa dla tych gmin. Od strony ekonomicznej zawsze systemy transportowe są niezwykle ważne dla rozwoju gospodarczego regionu. Stąd też pracujemy ciągle, budujemy i rozbudowujemy infrastrukturę transportową, którą w Polsce mamy w tej chwili, można śmiało powiedzieć, jedną z najlepszych w Europie – podkreśla prof. Jacek Chmielewski. – Jestem przekonany, iż pojawią się inwestorzy, którzy będą te gminy podmiejskie postrzegać jako nowe atrakcyjne lokalizacje dla prowadzenia działalności gospodarczej. Te miejscowości będą zaś zasilane przez mieszkańców Krakowa, bo ktoś musi przecież w tych miejscach pracować.
Raport zespołu ekspertów Politechniki Krakowskiej, poświęcony analizie ruchu transportowego w związku z otwarciem dla kierowców drogi ekspresowej S52, trafi do władz miasta w połowie tego miesiąca.