O blisko połowę mniej nocnych interwencji policji, o blisko jedną trzecią - Straży Miejskiej, kilkadziesiąt osób miesięcznie mniej przywożonych do izby wytrzeźwień - to efekty półrocznego obowiązywania w Krakowie uchwały, zakazującej sprzedaży alkoholu w sklepach od północy do godziny 5.30. Przede wszystkim jednak zwiększyło się bezpieczeństwo mieszkańców w nocy - mówi portalowi Life in Kraków Mariusz Nawrot, dyrektor Miejskiego Centrum Profilaktyki Uzależnień.
Reklama
Uchwała obowiązuje od 1 lipca 2023 roku. Obejmuje całe miasto i zakazuje sklepom monopolowym nocnej sprzedaży alkoholu, od północy do godziny 5.30. Zakaz nie dotyczy restauracji i barów. Po 6 miesiącach obowiązywania uchwały miasto przedstawiło pierwsze podsumowanie jej efektów. Wynika z niego, że w nocy, w godzinach obowiązywania uchwały, liczba interwencji policji spadła o ponad 47 procent. Policjanci rzadziej też interweniują w ciągu doby, o blisko 30 procent. Podobne liczby podaje Straż Miejska, która od czasu wprowadzenia zmian nocami notuje o blisko 40 procent interwencji mniej. A są i miesiące w których liczba interwencji służb spadła o 60 procent!
- To bardzo pozytywne efekty uchwały - cieszy się dyrektor Mariusz Nawrot. I dodaje: - Trochę się tego spodziewaliśmy, bo pierwsze plany wprowadzenia ograniczeń pojawiły się jeszcze przed pandemią, mieliśmy więc czas, żeby sprawdzić, jak działają one w innych miastach. Ściągnęliśmy dane z Katowic, najbliższego Krakowowi dużego miasta i z podkrakowskiej Skawiny. W obu tych miastach spadek interwencji policji wobec osób spożywających alkohol w miejscach publicznych czy w sprawach awantur domowych po spożyciu alkoholu był kilkudziesięcioprocentowy. Spodziewaliśmy się więc, że to będzie skuteczne.
Dyrektor MCPU przypomina, że sceptycy przewidywali, iż zakaz nocnej sprzedaży alkoholu w Krakowie nie przyniesie spadku ilości jego spożycia. Nie to jednak było głównym celem zmian, podkreśla.
- Chodziło o to, żeby spowodować, że klienci będą kupować bardziej “na trzeźwo”, postępować bardziej racjonalnie. Bo kto kupuje w sklepie całodobowym? Kto do niego idzie? Najczęściej nie ktoś trzeźwy, kto budzi się nad ranem i mówi “Muszę iść kupić alkohol”, tylko człowiek pijany, podpity, wychodzący z imprezy żeby jeszcze dokupić… A idąc do nocnego czy całodobowego albo zakłóci spokój, bo będzie rozrabiał pod sklepem, albo sam padnie ofiarą przestępstwa czy napadu.
Zyskali jednak przede wszystkim krakowianie.
- Wcześniej było bardzo wiele skarg mieszkańców na nocne placówki handlowe - oczywiście nie na wszystkie - ale niespokojnych, niebezpiecznych punktów było dużo na mapie miasta, a nam chodziło chodziło przede wszystkim o to, żeby mieszkańcy mieli warunki do odpoczynku w nocy. I to się udało! Mam pracownika mieszkającego w bloku, obok którego jest sklep z alkoholem i od kiedy ten sklep jest czynny do godziny 23 - 24, panuje cisza i spokój, nie ma już problemów. Działających w nocy sklepów monopolowych było dużo przede wszystkim w centrum Krakowa, pełnym studentów i turystów, którzy byli głównymi klientami. Łatwo było je też znaleźć w Nowej Hucie czy Podgórzu, pod charakterystycznymi, dobrze wszystkim znanymi szyldami “Akohole 24h”, mieszczące się w wolnostojących pawilonach, często dawnych warzywniakach.
Reklama
- Takich sklepów było sporo, przy nich się nocami to towarzystwo gromadziło, były interwencje policji i straży miejskiej. To była trochę walka z wiatrakami - zanim policja przyjechała, rozrabiający się rozchodzili, skargi mieszkańców się powtarzały, było ich dużo. Teraz tych skarg nie ma - cieszy się Mariusz Nawrot - Może faktycznie uchwała nie wpłynęła na ilość spożywanego alkoholu, bo na to składa się wiele czynników, w tym cena, ale na strukturę godzinowej sprzedaży zadziałało to bardzo dobrze.
Co ważne, do Urzędu Miasta Krakowa nie wpłynęły też żadne zgłoszenia o bankructwach nocnych sklepów monopolowych, przed czym również przestrzegali przeciwnicy wprowadzenia obostrzeń.
- Nikt nie zgłosił: “Zamykam sklep monopolowy z powodu zakazu sprzedaży alkoholu w nocy” - mówi dyrektor Nawrot. - Wręcz odwrotnie, wielu właścicieli mówi, że koszty prowadzenia sklepu spadły, bo pracownikowi w nocy trzeba zapłacić więcej, bo nie było zbyt wielu chętnych do takiej pracy. Sklepy najczęściej zatrudniają kobiety, mieszkające w okolicach Krakowa, a praca w nocy oznacza trudności z dojazdem i powrót do domu po 6 rano. To trudne, mało kto chce też się w pracy - kolokwialnie mówiąc - użerać z pijanymi, więc wbrew pozorom koszty spadły.
Ale przede wszystkim - powiedzmy to raz jeszcze - zmiany wpłynęły bardzo pozytywnie na bezpieczeństwo mieszkańców w nocy. To dobra wiadomość dla krakowian zmęczonych pijackimi krzykami i bójkami. Uchwała nie spowodowała też powstania “melin” czyli miejsc nielegalnie sprzedających alkohol, policja nie odnotowała ich powstawania, rozwiała się więc kolejna obawa sceptyków. - Pół roku to może nie jest dużo, ale oceniam te zmiany bardzo pozytywnie - cieszy się dyrektor Nawrot i dodaje, że od czasu obowiązywania uchwały do krakowskiej izbie wytrzeźwień, która jest częścią kierowanego przez niego MCPU, trafiło mniej klientów, niż wcześniej, a trafiający do placówki są spokojniejsi.
To również korzystna zmiana, widzę po tym półroczu wyraźne pozytywy - mówi dyrektor MCPU i dodaje, że kolejne, roczne lub dwuletnie podsumowanie przyniesie z pewnością jeszcze pełniejszy obraz zmian.