Po burzliwej dyskusji radni przyjęli wreszcie uchwałę krajobrazową, która ma skończyć z chaosem reklamowym w mieście. Prace nad uchwałą trwały… pięć lat.
Reklama
Zdania w Radzie były podzielone: najdalej idące propozycje składał radny Łukasz Wantuch. Jego zdaniem należałoby zaczekać z uchwalaniem nowych przepisów do czasu, gdy w sprawie uchwał krajobrazowych wypowie się Trybunał Konstytucyjny, zwłaszcza, że część zapisów krakowskiej uchwały jest identyczna z uchwałą krajobrazową miasta Warszawa, którą we wtorek uchylił wojewoda mazowiecki.
Radna Małgorzata Jantos sugerowała z kolei, by „nie wylewać dziecka z kąpielą” i chronić przedsiębiorców, którzy płacą podatki, a których mogą bezpośrednio dotknąć ograniczenia związane z reklamą zewnętrzną. (pisała o tym również w felietonie w naszym serwisie: czytaj)
Ostatecznie jednak radni uchwałę przyjęli. A by dostrzec, że jest potrzebna, wystarczy wyjechać z zabytkowego centrum, choćby do starego Podgórza, o obrzeżach miasta nawet nie wspominając.
Uchwała nakłada spore ograniczenia. Wprowadza zakaz ustawiania wolno stojących bilbordów już nie tylko w starym mieście, ale też miedzy innymi na Kazimierzu, Zabłociu, Grzegórzkach i starej części Podgórza. Nie będzie też wolno, jak dotąd, latami „remontować” kamienic.
Płachta zakrywająca zabytkowe budynki podczas prac konserwatorskich, będzie mogła wisieć maksymalnie 12 miesięcy, nie częściej, niż raz na siedem lat. Ograniczenia będą też na głównych trasach wylotowych. Bilbordy – ok, ale nie gęściej, niż co 200 metrów.
