Czy kosmiczne taksówki z Krakowa pomogą w transporcie wysyłanych w kosmos satelitów. Mają odpowiadać za ostatni etap ich podróży. – Pracujemy nad produktami i usługami które umożliwiają satelitom znalezienie się w odpowiednim miejscu i czasie – tłumaczy Tomasz Palacz, innowator kosmiczny, absolwent Akademii Górniczo – Hutniczej w Krakowie i współtwórca kosmicznej taksówki. Czy będą konkurencją dla Elona Muska?
Reklama
Tomasz Palacz i Przemysław Drożdż stworzyli krakowski startup Liftero, który zajmuje się transportem orbitalnym i mobilnością satelitów. „Kosmicznymi taksówkami” ich twórcy nazwali holowniki kosmiczne, czyli pojazdy, które mają za zadanie przetransportowanie satelitów między różnymi orbitami.
– Istnieje taka potrzeba na rynku usług kosmicznych, który od dwóch czy trzech dekad wciąż rośnie. Dzięki rozwojowi technologii rakietowych spadły ceny wynoszenia w przestrzeń kosmiczną wszelkiego rodzaju ładunków, a satelity zostały zminiaturyzowane. Już nie muszą mieć wielkości autobusu i kosztować setek milionów czy nawet miliardów dolarów. To otwiera drogę takim startupom jak nasz, bo wcześniej taka działalność była zarezerwowana dla bardzo bogatych firm i agencji kosmicznych – mówi Tomasz Palacz w rozmowie z Pawłem Janowskim w internetowym cyklu krakowskiej AGH „Bunkier Nauki”.
Kosmiczne taksówki – holowniki będą uzupełnieniem dla rakiet, które, jak wcześniej, wciąż będą wynosić satelity w kosmos. Działa to tak, że rakieta Spacex zabiera na orbitę bardzo dużo satelitów, a ich właściciele dzielą między siebie cenę. To korzyść, ale są też wady – wszyscy lecą w to samo miejsce.
– I tu właśnie pojawia się Liftero ze swoimi holownikami, które mogą zabrać satelity gdzie trzeba, świadczyć taką kosmiczną podwózkę. Zajmujemy się ostatnim odcinkiem orbity, potrzebnym, żeby satelity mogły działać w konstelacjach – opowiada twórca.
Reklama
– Zasada jest podobna jak w komunikacji miejskiej – 10 linii autobusowych nie jedzie w to samo miejsce i nie zatrzymuje się na tym samym przystanku w tym samym momencie, bo to byłoby bezsensowne i nieefektywne. Nasze „autobusy”, taksówki – holowniki rozwiozą satelity na odpowiednie „przystanki”, w różne miejsca. Będziemy też dążyli do tego, żeby zmienić orbitę. GPS np. operuje na niskiej orbicie, my możemy przewieźć satelitę na orbitę średnią i na najwyższą, czyli na 35 tysięcy kilometrów nad ziemią. Może będziemy pierwsi, którzy tam wywiozą satelity, i to będzie kolejny krok. Wyobrażamy sobie w przyszłości całą flotę naszych holowników, które będą krążyć, bo dążymy też do tego, żeby nasze taksówki mogły być używane wielokrotnie. Chodzi o to, żeby nie tylko ładować je satelitami klientów tu, na Ziemi, ale żeby były też w stanie zbliżyć się do innych satelitów, spotkać się, dokować, dotankować, i przetransportować satelity w miejsce docelowe – opowiada Palacz.
Holowniki z Krakowa są w stanie transportować niewielkie konstrukcje, ważące od 100 do 200 kilogramów. Mają obsługiwać najmniejsze satelity, których jest ich dużo i stąd duże zapotrzebowanie na transport orbitalny.
Jak każdy startup z dużymi ambicjami chcemy obsługiwać coraz większą część rynku i coraz poważniejszych klientów. Kolejne kroki to zwiększenie rozmiarów taksówek, a więc i transportowanych przez nie ładunków. Potencjalnymi klientami Liftero mogą być wszyscy, którzy chcą wynieść satelitę na orbitę: np. firmy prywatne, budujące konstelacje satelitów i dostarczające za ich pomocą usługi takie jak obserwacja Ziemi, czyli wykonywanie obrazowań i zdjęć.
Informacje ze zdjęć są sprzedawane do różnych gałęzi gospodarki. Przyniesione z kosmosu informacje są też wykorzystywane choćby w prognozach pogody czy w usługach telekomunikacyjnych, których najbardziej znanym przykładem jest Spacexowy internet, czyli konstelacja Starlinku. Dużo firm rozwija te usługi, a my możemy pomóc w rozmieszczaniu satelitów.
Twórcy startupu opracowali dla swoich kosmicznych taksówek napęd własnego pomysłu. Nie będą wykorzystywać często używanego napędu jonowego, który jest napędem elektrycznym, ale napęd chemiczny, mocniejszy, korzystający z technologii spalania, zamiast paliwa ciekłego wykorzystujący paliwo w innym stanie skupienia.
Reklama
Kosmiczne napędy są dziedziną szczególnie bliską Tomaszowi Palaczowi – jego rozprawa doktorska dotyczyła właśnie tych technologii. Tomasz Palacz był członkiem naukowego koła kosmicznego AGH Space Systems.
– Dzięki temu poznałem sektor kosmiczny, uzupełniłem wiedzę techniczną, ale najważniejsze było to, że odwiedziliśmy wiele miejsc na całym świecie, w tym uczelnie w Europie i USA, Europejską Agencję Kosmiczną, braliśmy udział w wielu konferencjach i rozmowach z wieloma ludźmi, które nas inspirowały. Nabraliśmy odwagi, żeby sięgnąć po własne pomysły. Gdyby nie koło naukowe, pewnie wyjechałbym za granicę i tam realizował swoje projekty – opowiada.
Plan przewiduje, że krakowskie kosmiczne taksówki wyruszą w swoje pierwsze podróże z końcem 2025 roku. Twórcom startupu udało się zdobyć finansowanie projektu, widzą też rosnące zainteresowanie inwestorów, znacznie większe niż w 2019 roku, gdy zaczynali. Choć, jak mówią, inwestowanie w komercyjny rynek kosmiczny wciąż wymaga odwagi. Teraz myślą już nie tylko o europejskim rynku usług kosmicznych ale i o USA.
– Musimy mierzyć wysoko – mówi Tomasz Palacz i dodaje: – Wszyscy jesteśmy ciekawi kosmosu.