Wstrząsający reportaż Gazety Wyborczej "Zły dotyk biskupa z Krakowa" wywołał olbrzymie poruszenie. Duchowny zaprzecza, Watykan traktuje oskarżenia bardzo poważnie. Prokuratura musiała umorzyć postępowanie, choć relacje kobiety są bardzo wiarygodne.
Reklama
Kobieta zdecydowała sie powiadomić władze kościelene i prokuraturę 20 lat po tym jak doszło do skandalicznego zachowania biskupa Jana Szkodonia. Reportaż w Dużym Formacie, dodatku do "Wyborczej" jest wstrząsający. Czytamy jak biskup zaprasza ją do sypialni, rozpina stanik 15-latki, wkłada rękę między uda, całuje w usta, gryzie w uszy. Poznali się podczas pielgrzymki do Watykanu. Zdobywa jej zaufanie i jej rodziców.
Fragment reportażu: Po każdym spotkaniu biskup wstaje z kanapy, składa ręce i zaczyna modlitwę – za Monikę, jej rodziców, braci i babcie. Monika zapina rozpiętą przez biskupa bluzkę, wstaje i też składa ręce. „Ojcze nasz, któryś jest w niebie…” „Pod Twoją obronę uciekamy się, święta Boża rodzicielko, naszymi prośbami racz nie gardzić w potrzebach naszych”. Po modlitwie, w przedpokoju, zakleszcza w swoich dłoniach głowę Moniki. Próbuje na pożegnanie wepchnąć w jej usta swój język. Monika zaciska wargi.
Jak relacjonuje Gazeta Wyborcza kobieta decyduje się opowiedziec o wszystkim, by władze kościelne odsunęły biskupa od pracy duszpasterskiej. Wysyła list do Watykanu.
Sprawę badała też krakowska prokuratura, ale ze względu na przedawnienie musiała umorzyć postępowanie, ale w uzasadnieniu podkreśla, że "materiał dowodowy wskazuje na wysokie prawdopodobieństwo popełnienia czynu".
Watykań traktuje sprawę poważnie, biskup Szkodoń jest pierwszym, tak wysokim rangą duchownym, którego sprawą zajmuje się Kongregacja Nauki Wiary.
Biskup wydał oświadczenie, w którym zaprzecza oskarżeniom i zapewnia, że do czasu wyjaśnienia sprawy nie będzie podejmował żadnej pracy duszpasterskiej.
W obliczu zapowiadanych doniesień medialnych na temat mojej osoby pragnę przekazać, że zostałem przez Nuncjusza Apostolskiego w Polsce poinformowany o wszczęciu wobec mnie postępowania, które jest przewidziane prawem kanonicznym, oraz że zostały podjęte czynności i decyzje wynikające z norm wewnątrzkościelnych dotyczących biskupa. Ponieważ przedmiotem postępowań ma być w pierwszej kolejności ustalenie prawdy w zakresie oskarżeń mnie dotyczących, nie mogę udzielać żadnych informacji w tej sprawie. Stanowczo oświadczam, że przedstawione mi oskarżenia są nieprawdą oraz że godzą w moje dobre imię, którego zamierzam bronić. Do czasu wyjaśnienia sprawy, nie będę podejmował żadnej pracy duszpasterskiej. Proszę o modlitwę w intencji Kościoła oraz o szybkie poznanie pełnej prawdy.
Biskup Szkodoń prawdopodobnie przebywa teraz w którymś z klasztorów. Ma 73 lata. Święcenia prezbiteratu otrzymał z rąk kard. Karola Wojtyły w Jabłonce 22 marca 1970 r. Po święceniach pracował przez dwa lata jako wikariusz w Makowie Podhalańskim, a następnie przez rok w parafii Matki Bożej Zwycięskiej w Krakowie – Borku Fałęckim.
W latach 1973-76 studiował na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, w Instytucie Pastoralnym. Studia ukończył doktoratem („Nierozerwalność małżeństwa jako problem duszpasterski Kościoła w Polsce w latach 1946 – 1970”).
W 1979 r. został mianowany na ojca duchownego w Krakowskim Seminarium Duchownym. Posługę ojca duchownego łączył z prowadzeniem rekolekcji Ruchu Światło-Życie, Grup Apostolskich i rekolekcji parafialnych. 4 czerwca 1988 r. został konsekrowany na biskupa. Jako biskup pomocniczy współpracował z kardynałami Franciszkiem Macharskim i Stanisławem Dziwiszem, a także z abp. Markiem Jędraszewskim.
Stał na czele komisji „Pamięć i Troska”, której celem było wyjaśnienie kryzysu lustracyjnego w Kościele krakowskim. Przez wiele lat, do 2019 r., był również dziekanem Krakowskiej Kapituły Katedralnej. Napisał wiele książek poświęconych rodzinie, kapłaństwu i życiu rodzinnemu.
W jednej ze swoich książek, „Modlitwa zniechęconego”, pisał m.in.: „Nie ma czystości Bogu ofiarowanej, nie ma wierności przedmałżeńskiej, małżeńskiej, bez umartwienia, ograniczenia, ascezy. Do sprawy czystości trzeba odnieść słowa Pana Jezusa: »Kto chce iść za mną, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Przez całe życie uczymy się przezwyciężać swoje słabości, uczymy się zwycięstwa ducha nad pożądliwością ciała, oczu i nad pychą żywota”.
Wśród pojawiających się komentarzy ponauje przekonanie, że opisywana sprawa nie była jednostkowym przypadkiem.