Tego jeszcze nie było: jeden z mieszkańców rozbił w centrum Krakowa mongolski namiot, w którym uruchomił opalany drewnem piecyk typu "koza". Tym samym złamał przepisy antysmogowe.
Reklama
"Przyzwyczajeni jesteśmy, że kontrolując krakowskie paleniska odwiedzamy domy, altany kamienice ale nie … jurty" - informuje krakowska straż miejska, którą zaalarmował jeden z mieszkańców zaniepokojony dużym zadymieniem w okolicach Alei 29 Listopada.
Strażnicy zdziwili się bardzo, gdy przy ul. Nad Strugą zobaczyli… mongolski namiot, a w nim buchający ogniem piecyk typu ,,koza”.
Jak informują strażnicy dalszy ciąg interwencji przebiegał już zupełnie standardowo, okazało się bowiem, że w piecyku spalane jest drewno, a obsługujący go Polak doskonale zna przepisy uchwały antysmogowej, tylko o nich... zapomniał. Przypomniał mu o nich dopiero 300-złotowy mandat.
Od momentu wejśącia z życia zakazu palenia węglem i drewnem strażnicy miejscy przeprowadzili dokładnie 3325 kontroli palenisk. Ujawnili 206 wykroczeń, nałożyli 50 mandatów karnych na kwotę 13 300 zł, przygotowali 151 notatek pod wniosek o ukaranie do sądu, pouczyli 5 osób.
Reklama