Kilkaset osób protestowało przed komisariatem policji przy ul. Królewskiej w Krakowie, by okazać solidarność Joannie, która w krakowskim szpitalu padła ofiarą skandalicznej interwencji policji.
Reklama
— Policjantki kazały mi się rozebrać, robić przysiady i kaszleć. Rozebrałam się, nie zdjęłam majtek, bo wciąż jeszcze krwawiłam, miałam podpaskę i było to dla mnie zbyt upokarzające, poniżające — przed komisariatem przy Królewskiej pani Joanna raz jeszcze opowiedziała swoją historię.
To wszystko działo się na oddziale miejskiego szpitala im. Narutowicza. Kobieta zwróciła się do lekarzy o pomoc, ale do akcji wkroczyła policja, podejrzewając, że dokonano nielegalnej aborcji.
Mimo że kobieta zażyła tabletki poronne, które sama znalazła i zamówiła w internecie, co nie jest w Polsce karalne, śledczy wciąż analizują sprawę pod kątem pomocnictwa w aborcji i nakłaniania do niej.
— Wtedy się bałam. Ale się już nie boję. Ale są w tym kraju osoby, które się boją. Które się wstydzą zakrwawionej podpaski, które wstydzą się aborcji. Z których się robi wariatki. Przed nami sporo roboty, dziewczyny — mówiła Joanna.
W proteście wzięły udział aktywistki Strajku Kobiet (m.in. Marta Lempart) Fundacji Równość.org (Magda Dropek) czy Aborcyjnego Dream Team (Justyna Wydrzyńska) oraz parlamentarzystki Lewicy.
— Gabinety i szpitale wolne od klauzuli sumienia, bo nasze życie zależy od nas! Domagamy się całkowitej legalizacja aborcji. Tej decyzji nie podejmuje za nas lekarz, ksiądz, sędzia, Zbigniew Ziobro. A na pewno nie policjanci! — przemawiała krakowska posłanka Lewicy Daria Gosek-Popiołek.
ZOBACZ TAKŻE: M. Szostkiewicz o sprawie upokorzonej przez policję kobiety: również miasto powinno żądać wyjaśnień
„Sto przemocy wobec kobiet”, „Stop PiSpolicji", „Empatia jest legalna", „Sami kucajcie, kaszlcie i zdejmujcie majtki” – to tylko niektóre hasła z jakimi przyszli demonstranci.
W czasie protestu doszło do incydentu. Młody mężczyzna próbował zakłócić protest, ale policjanci szybko go obezwładnili i wprowadzili do komisariatu.