Któż nie zna tej legendy? Hejnał mariacki urywa się na pamiątkę śmierci hejnalisty, który ostrzegając przed najazdem tatarskim został trafiony tatarską strzałą. Tyle tylko, że ta legenda nie ma nawet stu lat, a jej popularność zawdzięczamy amerykańskiemu turyście.
Kościół Mariacki zawsze był miejscem ważnym dla Krakowa. Z wyższej wieży, zwanej hejnalicą przed wiekami strażnik miejski trąbką dawał sygnał rano do otwierania, zaś wieczorem do zamykania bram grodu. Trąbił też na alarm, gdy dostrzegł pożar lub zbliżającego się wroga.
Teraz odgrywany hejnał jest jedną z atrakcji turystycznych. Ale dlaczego melodia się urywa? To pytanie zadał w latach dwudziestych ubiegłego wieku amerykański turysta i pisarz Erik P. Kelly. Oprowadzająca go po mieście Aniela Pruszyńska naprędce zmyśliła historię o tatarskiej strzale
Zainspirowany tą historią Kelly zamieścił ją w swojej książce Trębacz z Krakowa, która w 1928 roku stała się jednym z bestsellerów amerykańskiej literatury.
Tę historię przypomina nam krakowski przewodnik Bartek Ziobro, który wyjaśnia przy okazji dlaczego Kraków był jedną z pierwszych 12 lokalizacji, które znalazły się na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Reklama