Dzieje się to przed moim obiektywem. I te łzy, i ten Elbud. Czytam w naszej prasie "krakoskiej" (mówimy po małopolsku, a starej daty jestem i słowo pisane w gazecie jest dla mnie bardziej święte niż komputer) iż jeden z charakterystycznych budynków w Naszej Ukochanej Konserwie ulega destrukcji kompletnej.
Reklama
Budynek jest znany ze swojego wielkiego napisu na dachu "ELBUD". Każdy kto jechał na narty Wadowicką musiał koło niego przejechać, tak jak przejeżdżał koło św.pamięci Krakowskich Zakładów Sodowych w Borku, które narciarzom jeszcze przed opuszczeniem miasta dawały możliwość jazdy we mgle, kiedy wypuszczały swoją parę dokładnie na Zakopiańską.
Krakowska Soda już nie istnieje, na jęj miejscu handel się odbywa w ogromnym Centrum Zakopianka, a teraz ginie na naszych oczach i w moim obiektywie kolejna perełka naszego zycia sprzed lat.
Widok, jaki zastałem możecie obejrzeć na zdjęciach. Przyznam, że taka destrukcja zawsze mnie podkręcała. Raz z powodów estetycznych, dwa z powodu ciekawości co dalej.
Co dalej wiemy: deweloper wybuduje ogromne centrum biurowe. W zasadzie nic nowego i coraz bardziej się skłaniam ku stwierdzeniu, że Nasza Ukochana Konserwa zmienia się w Miasto Biurowe. Podobno jesteśmy w tej dziedzinie najlepsi na świecie!
Reklama
A co z tymi łzami? Moje pokolenie, 50 - 60 latków, którzy sporo czasu spędzili w PRL-u, a lata 90-te, kiedy tworzyły się zręby naszego kapitalizmu pamiętamy jako czas, gdy te zręby właśnie budowano w ELBUDZIE. Działała tam przez całą dekadę wielka giełda elektroniczna. Ileż to przekleństw rzucali kierowcy, jadąc w sobotę Wadowicką, kiedy tworzyły się korki w dojeździe do ELBUDU.
Ileż to razy widok gościa z czterema telewizorami pchającego się do tramwaju wzbudzał oburzenie współpasażerów. A ileż szczęścia w oczach widzieliśmy u tych, którzy szczęśliwi wnosili owe telewizory, monitory, komputery do owych tramwajów.
Były to czasy, w których centra handlowe były właśnie w takich ELBUDACH. Jednak wraz z budowaniem zrębów kapitalizmu ów kapitalizm, powoli, aczkolwiek systematycznie, pożerał takie prymitywne zręby. Najpierw najazdy policji szukającej nielegalnych kaset wideo, podróbek produktów czy o zgrozo zwykłych oszustów, coraz bardziej zniechęcały potencjalnych klientów. Na to nałożyła się ciasnota w budynku, strata czasu na dojazdy, no i co tu dużo mówić dobrobyt, który powoli się wkradał do naszych portfeli.
Budynek opustoszał i od roku trwały już prace przygotowawcze do wyburzeń. Dzisiaj destrukcja ELBUDU staje się faktem. A ja patrząc na biurowce powstające obok stwierdzam, że następne wyburzenia pewnie będą już nie za sześć dekad, ale znacznie szybciej.