Mężczyzna podejrzewany o to, że podpalił karetki, które miały trafić na Ukrainę, usłyszał prokuratorskie zarzuty. 3 marca wieczorem 35-latek podłożył ogień pod samochody, stojące na parkingu przed urzędem gminy Radłów. O sprawie mówiły media na całym świecie.
Reklama
Cztery karetki ocalały. Następnego dnia pojechały do Lwowa. Przedstawiciele Life in Kraków brali udział w tym konwoju. Jutro, również z naszym udziałem, wyrusza kolejny konwój. Z karetką podarowaną po pożarze Fundacji Moc Przyszłości przez wojewodę małopolskiego i samochodami, które udało się naprawić po uszkodzeniach wywołanych przez pożar.
Policja wyliczyła straty wyrządzone przez 35-letniego mieszkańca Radłowa na 90 tysięcy złotych. To wyliczenie obejmuje nie tylko uszkodzone samochody. W ubiegły piątek piroman wywołał aż cztery pożary. Ogniem został objęty też pustostan byłej cegielni, sterta palet i nieużytki rolne.
Zatrzymanie podejrzanego nie było problemem. 35-latek już wcześniej popełniał podobne przestępstwa, policjanci odnaleźli go w rejonie jednego z pożarów. Na parkingu przed urzędem gminy działał też monitoring, który zarejestrował sylwetkę mężczyzny.
Reklama
Zebrany materiał pozwolił na przedstawienie zatrzymanemu 35-latkowi 4 zarzutów uszkodzenia mienia w związku z podpaleniem, przy czym sprawca działał w tzw. w czynie ciągłym i w warunkach recydywy. Mężczyzna nie przyznał się do przedstawionych zarzutów. Grozi mu do 7 i pół roku więzienia.